Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
W zasadzie ok ale...
12 lutego 2010
Kolejny dzień przybliża mnie do celu, tymbardziej, że dziś znowu na nic słodkiego się nie dałam skusić. Zastanawiając się nad tym wszystkim stwierdziłam, że jestem najzwyczajniejszym w świecie cukroholikiem. I cos mi się zdaje, że jedyna dla mnie szansa to całkowite wyeliminowanie cukru w diecie. Tak jak alkoholicy mają zakaz zaglądania do kielicha aby nie zacząć znowu pić to podobnie jest ze mną i słodyczami pod jakimikolwiek postaciami. Batony, ciastka, ciasto cukierki wciagam wszystko jak odkurzacz. Nic nie jest dla mnie za słodkie. Koszmar. Zauważyłam również, że dochodziło do takiej sytuacji kiedy słodycze zastępowały mi wszystkie posiłki w ciągu dnia, a to raczej nie jest normalne. Mogę, żyć bez słodyczy. Udowodniłam to sobie w zeszłym roku, nie biorąc nic słodkiego do ust przez 3 miechy i spadając z wagi jakieś 7 kilo. Niestety gdy tylko sobie popuszczę dostaję cuga jestem w ciągu czy jak tam zwał. i stąd smutny wniosek, że chyba ze słodyczami powinnam się pożegnać raz na zawsze. Tylko jak sprawić, żeby je znienawidzić? Oto jest pytanie.
kitka628
13 lutego 2010, 11:16i nie mieć nic w domu- nie kupować i już. Łatwo mi mówić, bo ja akurat z tych, co od słodyczy woli tłuściutki boczuś....