Syn ogląda mecz . Mąż daleko . Pies śpi ...A ja się nudzę :) TAK - to brak zajęcia ( teraz )spowodowało że tutaj teraz piszę . Nie mogę w to uwierzyć że od ostatniego wpisu minął przeszło rok . Chodź jestem tutaj codziennie :) Nie potrafiłam się zebrać w sobie by napisać , by zajrzeć do Waszych pamiętników ....Bywam tu , bo mam od lat swoje dziewczyny , mamy grupę i razem cieszymy się ....marudzimy również :)
Co przez ten rok się u mnie działo ? Mam wrażenie że zbyt wiele . Wiele momentów , wspomnień , przeżyć chciałbym wymazać z mojej głowy . Ale mi się to nie udaje. Dlaczego ? Uczepiły się mnie jak kleszcz i nie chcą się dać zlikwidować .
Jeszcze w ostatnich wpisach tak bardzo cieszyłam się ciążą . Marzeniem całej naszej trójki , reszty rodzinki również :) Przyszło maleństwo niespodziewanie ( 1 cykl starań ) i tak szybo jak przyszło - szybko odeszło . Bajka się skończyła . Banka pękła na początku II trymestru . Nie miałam nawet " czasu na rozpacz , nie mogłam pobyć sama ze swoimi myślami , swoim bólem bo musiałam skupić się nad opieką matki . Po naszej stracie byłam przekonana że już nie chcę próbować , nie chcę znów cierpieć . Ale zmieniłam zdanie . Odwiedziłam mojego lekarza , zrobiłam parę badań i znów zaczęliśmy się starać . Jednak się nie udaje ...Czasami przychodzą czarne myśli ( Tak jak teraz ) że już nam się nie uda , że już swoje 5 minut mieliśmy , że zegarek tyka ( przecież też nie jesteśmy najmłodsi ) i trzeba się z tym pogodzić . Tylko czemu tak trudno się z tym pogodzić ?
W chwili obecnej nie pracuję . Pracodawcy nie szukają mnie - ja nie szukam ich . Chodź w ciągu ostatnich kilku miesięcy pojawiały się nijakie oferty . Jednym słowem - dupy nie urywały . Na razie jestem w beznadziejnej sytuacji i nie mogę pozwolić sobie na cały etat ( Marzy mi się 1/2 etatu - pracodawcą mniej :) ) . Opieka nad moją mamą pochłania mnie całkowicie . Codziennie się nią zajmuję najlepiej jak potrafię . Nie mam pomocy w rodzinie - rodzeństwo mamy i rodzice nie interesują się nią . Nie jestem też jedynaczką - mam brata . Moja historia jest tak chora , że nie będę Was zanudzać . Szkoda czasu na Wasze czytanie i moje pisanie :) Chodź pewnie kiedyś wrócę do tego . Ale teraz tak krótko - zostałam przez "rodzinkę" tak przeczołgana że nie łączą nas już żadne relacje , zerwałam z nimi definitywnie kontakty i nie chcę tych ludzi w moim życiu .
Ostatnie miesiące są bardzo ciężkie dla mojego męża i całej jego / naszej rodziny . W czerwcu zmarła jego mama . W listopadzie 2018 lekkie bóle brzucha . Badania - NIC . Potem w styczniu kolejne badania - NIC . Za chwile kolejne badania - NIC . Wtedy teściowa tupnęła nóżką i lekarz " zlitował się " , "położył do szpitala " , " a nóż coś znajdziemy " . Szpital w kwietniu - wyniki - "Proszę jechać do onkologa " ....Potem biopsja i rak trzustki z przerzutami . W maju miała mieć chemię - nie przyjęła jej bo dostała żółtaczki ... Ostatnie tygodnie były ciężkie ..Jest człowiek i nie ma człowieka. Ciężko jest się z taką stratą pogodzić i patrzeć na ból mojego męża .
A co z dietą ?
Do dupy ! Skłamałbym gdybym napisała inaczej . Jeszcze do tego tematu wrócę . Zaczynam mieć na siebie plan . Póki co na liczniku prawie 108 kg . No dupy nie urywa .
A ćwiczenia ?
O laski ! Tu to jestem mistrzunio :D Kondycję mam jak ta lala ! Mimo żem gruba . Ale chodzę codziennie do matki , codziennie spacer z psem - i wychodzi kilka ładnych kilometrów . Czasami dla urozmaicenia zabieram ze sobą kijki , czasami śmigam rowerem . I myślę że przez to że tak się ruszam nie nabawiłam się wielkiego jo jo .
I co ? Uciekam . Mecz się kończy .Pies dopomina się spaceru :)
Powiedźcie gdzie ta zima ? Bo jeszcze trochę i ferie będą u nas :)
Musze koniecznie dziś - jutro zajrzeć do Waszych pamiętników .
Na dziś tyle :) Oby następny mój wpis nie był za rok :)
Dziękuję za uwagę :)
roogirl
13 lutego 2020, 14:06Będzie dobrze :)
Vannesa
23 stycznia 2020, 20:06Dobrze, że jesteś :) Jesteś mega silną kobietą, zobaczysz jeszcze będzie dobrze. Przytulam, trzymaj się mocno.
annaewasedlak
23 stycznia 2020, 13:58Kochana czasem taki rok sie zdarzaja miałam taki 2011 i 2012-koszmar-nie chcę tego więcej przeżyć. Współczuję straty dziecka-moja synowa poroniła w 9 tygodniu, a tak bardzo cieszylismy sie z faktu,że będzie maleństwo. Minęło kilka miesięcy i też nie może zajść ponownie w ciążę. Pozdrawiam
Monika123kg
23 stycznia 2020, 14:23O tak Aniu ! Czasami przychodzą takie lata że jak się wali to się wali na całego . Najważniejsze by nie załapać deprechy i iść dalej do przodu,walcząc o siebie :) Aniu mam nadzieję że niebawem zostaniesz babcią , musi się wszystko dobrze poukładać :)
Elamela.gd
23 stycznia 2020, 12:16rok 2020 będzie dobrym rokiem, może się uda...... czego Ci serdecznie życzę !
Monika123kg
23 stycznia 2020, 14:21I tego będę się trzymać :) Ma być dobrze i koniec ! Dziękuję bardzo i wszystkiego dobrego dla Ciebie :)
kaja1234
22 stycznia 2020, 23:09Cieszę się, że jesteś.Sporo przeszliscie wspolczuje bardzo. Wiesz, my o drugie dziecko staraliśmy się pół roku, w końcu odpuściłam, bo byłam wykończona uważaniem na wszystko co może być nie dobre dla dziecka w razie ciąży, a jej cały czas nie było. Po tym jak przestaliśmy się starać, okazało się, że jestem w ciąży, tak że kochana nie trać nadziei.
Monika123kg
23 stycznia 2020, 14:20Pierwszą ciąże poroniłam - była zaskoczeniem :) Przy drugiej - odpuściłam w pewnym momencie i po 9 miesiącach II kreseczki ... Teraz udało się po pierwszym cyklu ( przeszło 14 lat od ostatniej ciąży ! ) ..No nic , minął rok od straty i może kiedyś się uda :) Jestem pozytywnie nastawiona :) Pozdrawiam i do usłyszenia :)
PuszystaMamuska
22 stycznia 2020, 22:56Ojej.. Ciężki to był.czas.dla całej Twojej rodziny. Bardzo współczuję. Trzymaj się ciepło.
Monika123kg
23 stycznia 2020, 14:18Mamusiu ... Bardzo dziękuję i ...idę do przodu :)
Lejdis2020
22 stycznia 2020, 22:54dużo siły dla Ciebie :*
Monika123kg
23 stycznia 2020, 14:17<3
Berchen
22 stycznia 2020, 22:18przykre, wspolczuje i zycze ci by ten rok byl duzo lepszy. Pisanie pomaga uporac sie z trudnymi wydarzeniami, pisz czesciej:)
Monika123kg
23 stycznia 2020, 14:17Wracam do pisania :) I do odchudzania :) Masz rację pomaga ! Kiedy tutaj pisałam i wyplułam co mi leży na wątrobie było zdecydowanie lżej :)