Muszę się postarać trochę częściej pisać, bo wtedy jakoś mi lepiej idzie dieta - jak wiem, że się muszę tutaj codziennie spowiadać, to wtedy jest większa mobilizacja - nie chcę przecież cały czas pisać o porażkach
A wczoraj była porażka - siostra mnie wyciągnęła na kolację do restauracji, nie miałam na tyle silnej woli, żeby odmówić. Najbliższy czas to w ogóle u mnie nie sprzyja diecie - w piątek i sobotę będę świętować imieniny, potem ten wyjazd do Londynu.
No ale jedna pozytywna informacja - dzisiaj po raz pierwszy z własnej woli poszłam pobiegać wcześniej biegałam tylko na wf i na obozach sportowych, a to naprawdę zamierzchłe czasy zaliczyłam łącznie 12 min biegu - oczywiście nie jednym ciągiem - zrobiłam 3 przerwy w których maszerowałam - marszu wyszło ok 10 min. W każdym razie jestem z siebie bardzo zadowolona
To moje bieganie uskuteczniam właśnie przez ten wyjazd do Londynu. Już wiem, że w hotelu nie ma siłowni, a jakoś muszę się tam ruszać, żeby chociaż nie przytyć.
A teraz muszę lecieć spać, bo jutro nie wstanę do pracy.