Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 2726
Komentarzy: 34
Założony: 25 listopada 2012
Ostatni wpis: 7 września 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
miriam85

kobieta, 39 lat, Opole

168 cm, 68.00 kg więcej o mnie

Postanowienie noworoczne: 60 kg

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Masa ciała

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

7 września 2014 , Komentarze (1)

Przeczytałam właśnie, że jeśli chodzi o tłuszcz na brzuchu to każda ilość gazowanych, słodkich napojów jest zgubna. Trochę mnie to przestraszyło, bo do tej pory ta szklanka pepsi u mnie jednak była i czekałam cały dzień, aby się napić... No cóż. Od jutra spróbuję mieć focha na pepsi przez miesiąc. Mam nadzieję, że miesiąc wystarczy, aby się odzwyczaić od tego głupiego nawyku, a jeśli nie to mam dwie opcje. Pierwsza jest taka, że gdy po rezygnacji z tej szklanki pepsi zobaczę spadek wagi i ubytek w okolicy bębenka to już nie tknę tego napoju aż do świąt. Druga opcja jest taka, że jeśli mimo odstawienia nie zobaczę jakichś większych zmian w obwodzie, to znów zacznę pić tą szklankę dziennie, bo już i tak dużo z siebie daję na tej mojej diecie:)

7 września 2014 , Komentarze (3)

Wiem, że znów się będę powtarzać, ale w piątek dałam sobie luz od diety. Leciała ostatnia część Harrego Pottera podczas której wciągnęłam całe opakowanie mini grzanek czosnkowych, a potem kostkę czekolady z Wedla karmelowo- wafelkowej (nowość u nas więc chciałam spróbować). Za to wczoraj i dziś dieta kontynuowana. Nie wiem, czy powinnam, ale kupiłam sobie sześciopak Monte ( małe porcje) i przed wczoraj właśnie zjadłam jedną porcję, a dziś drugą. Nie liczę tego jako odstępstwo od diety, bo jadłam Monte jako jeden z pięciu posiłków.

Muszę wykombinować coś żeby choć przez tydzień pod rząd całkowicie zrezygnować ze słodkiego, ale z drugiej strony, co znów powtórzę obecne porcje słodyczy to tylko kropla w morzu tego co jadłam dzień w dzień przed wdrożeniem nowego sposobu żywienia.

Lubię słodkie i strasznie się bałam po piątku, że w sobotę będąc u mamy skuszę się na więcej słodyczy, ale udało mi się opanować i choć u mamuśki słodyczki na widoku, udało mi się zwalczyć chęć podjedzenia choćby cukierka ( a michałki, ptasie mleczko i cukieraski "Bounty" u Mamy na porządku dziennym)

Nie mogę się doczekać świąt, bo wtedy na pewno nie będę się z niczym, ale to z niczym ograniczać i bez wyrzutów sumienia wciągne tyle słodyczy, że aż nie będę mogła na nie patrzeć przez następny miesiąc:)

Do Wigilii jeszcze 107 dni, więc zanim ten dzień nadejdzie mam nadzieje zrzucić jakieś 4 kg, tak by na wadze było ich już 60:)

W sumie w listopadzie czeka kilka  imprez, bo urodziny moje i obojga rodziców i imieniny taty i nie mówię, że nie będę wówczas jeść słodkiego, ale na pewno nie będę jadła bez opamiętania.

Póki co w sierpniu i we wrześniu raczej nie wyskoczy żadna impreza, więc jest nadzieja, że do listopada na wadze będzie 62 lub 63 kg:)

To tyle:)

3 września 2014 , Skomentuj

Dziś sobie pofolgowałam i to dość mocno. Przed pracą zjadłam kanapkę z almette, w pracy ryż z jogurtem, kanapkę z almette, banana i gruszkę za to w domu wciągnęłam dwa tosty (z sandwicha) z serem, pieczarkami i szynką i jedną mini roladkę z "Tago" (takie ciastko) i to wszystko popiłam puszką pepsi. Dostałam okres i jak zwykle w tym czasie mam baaardzo wielki apetyt na słodycze, ale już więcej słodkiego nie zjem. Dopiero w niedzielę wypiję sobie mleczko czekoladowe.

Trochę zła jestem na siebie, bo chociaż staram się wciąż zaliczam wpadki mniejsze lub większe....Jak na razie jest 1 kilogram mniej na wadze. Jeszcze tak bardzo się nie martwię, bo w porównaniu do wcześniejszych prób idzie mi całkiem nieźle i w sumie już chyba nie mogłabym obżerać się słodyczami jak wcześniej, jednak moim celem jest jedzenie słodkiej przekąski jedynie raz w tygodniu, a do tego jeszcze mi daleko. No i ta nieszczęsna puszka pepsi na którą czekam codziennie... Jutro sobie chyba odpuszczę pepsi "za karę" za zjedzoną roladkę. Piątek, sobotę i niedzielę mam wolne i poświęcę te dni na ćwiczenia ( o ile będę w stanie, bo czasem mam bardzo bolesne miesiączki).

To 17 dzień mojej diety i co do wpadek to w sumie:

9 ciastek belvita (sztuk nie opakowań)= 495 kcal

0,5 knopersa = ok.66 kcal

2 mleczka czekoladowe ( jedno serduszko, a drugie takie ze słomką, mniej kaloryczne)= 360,5kcal

2 cukierki nimm2= 44kcal

kostka czekolady= ok.23 kcal

roladka = ok 116 kcal

w sumie 1104,5 kcal... Dodając do tego puszkę pepsi dziennie wychodzi prawie 2000 zbędnych kalorii w ciągu tych wszystkich dni dodatkowo.... czyli ponad 3000 kcal sprzeniewierzyłam .... 

Jeju... Przecież (jeśli chodzi o słodycze) to przed dietą w ciągu jednego wieczoru z pocałowaniem reki zjadłabym to wszystko tu wymienione na raz, popiłabym 2 litrami pepsi, a dodatkowo wrzuciłabym na ruszt jakieś frytki ze schabowym, a wszystko przegryzłabym chipsami.... Nie ma bata, żeby waga nie poszła w dół nawet z tymi wpadkami...

Nowe postanowienie, to próba odrzucenia pepsi:) Od jutra spróbuję nie pić pepsi. Zamiast tego będę piła inkę z cynamonem, którą też uwielbiam:)

2 września 2014 , Skomentuj

Witajcie:)

Dziś znów trenowałam w sumie ponad godzinę z czego 40 minut to był rower, 10 minut gazelek a reszta rozciągające:)

W tym tygodniu mam weekend od piątku, więc jeszcze 3 razy do końca tygodnia pójdę na siłownię. Chciałam chodzić codziennie, ale...no cóż..Nie mam już sił na ćwiczenia po 10 godzinach pracy (na stojąco+ prace porządkowe w sklepie). Jak już pisałam zamierzam kupić rower stacjonarny i wówczas będę ćwiczyć również po pracy w domu np podczas oglądania filmu. 

Niestety nie mogę do kardio dołączyć siłowych, ponieważ mam wadę serca (ubytek między przedsionkowy typu drugiego).

Myślę nad włączeniem pilatesu lub innych podobnych ćwiczeń, ale nie wiem, czy ma to sens w chwili, gdy dopiero się przyzwyczajam do treningów na siłowni. Jeszcze tak niedawno jedyną aktywnością w moim życiu była praca i sprzątanie mieszkania, więc chyba powinnam najpierw wyrobić sobie nawyk ćwiczeń na siłowni, zanim zacznę dodawać kolejne aktywności.

Powiem wam, że boli mnie cały tyłek, ponieważ rowerek ma bardzo niewygodne siodełko:)

31 sierpnia 2014 , Skomentuj

Ponad godzina na rowerku stacjonarnym, 20 minut na gazelku i inne ćwiczenia rozciągające po kilka minutek w sumie jakieś 100 minut. Jak na mnie to pobiłam dziś rekord...:) 

Dziś nie trzymam bardzo diety. Jadłam nuggetsy z kuraka, piłam mleczko czekoladowe... Tak wszystko inne według planu, a jutro znów bez szaleństw:)... Chociaż nie. Na obiad w pracy zjem nuggetsy bo mi z dziś zostały, a szkoda wywalić:) Ziemniaków nie tykam, choć mam ochotę:) To by było na tyle:)

27 sierpnia 2014 , Komentarze (2)

Dziś czuję się wypompowana. Do 14 było ok, a po 14 do teraz spadek formy. Dziś zjadłam w sumie 6 kromek razowca, kiełbasę parówkową, activie, siedem plastrow wedliny, pomidory, paprykę, gruszkę i malinki:)

Powinno być ok? Co o tym myślicie?

Pozdrowienia:)

26 sierpnia 2014 , Komentarze (2)

Dziś zjadłam w sumie trzy kromki chleba wieloziarnistego z polędwicą sopocką i warzywami, naleśnik z jabłkiem w środku i na niego activię jagodową, dwa klopsy ze schabu w piekarniku i to by było na tyle. Oczywiście to wszystko jadłam podzielone na cały dzień. 

Pomimo lekkich opadów odwiedziłam po raz pierwszy siłownię na świeżym powietrzu i głównie na rowerku i steperze spędziłam około 45 minut.

Muszę spiąć tyłek jeszcze bardziej bo naleśnik, pomimo, że smażony bez tłuszczu to i tak zbyt wiele, choć z drugiej strony.... Przed nowym sposobem żywienia takich naleśników wcisnęłabym w siebie z pięć na raz i to z pocałowaniem ręki, więc jeden na pewno nie spowoduje, że kilogram mi przybędzie.

Zobaczę jak będzie wyglądał spadek wagi w sytuacji, gdy będę jadła wszystko co lubię ( z wyjątkiem słodyczy i rzeczy ociekających tłuszczem) , a jeśli po upływie pełnego miesiąca na wadze nie pojawi się 61 kg, to przejdę na bardziej radykalną dietę.

Staram się jak mogę, ale póki co nie jestem w stanie sobie odmówić z dnia na dzień wszystkiego co lubię.

W odstawkę poszło białe pieczywo, słodycze ( jem ich bardzo mało, bo od tygodnia zjadłam tylko 4 ciastka belita i pół knopersa, oraz to wczorajsze mleczko czekoladowe), ziemniaki, mięso w panierce, potrawy smażone na głębokim tłuszczu... To było u mnie na porządku dziennym, więc teraz pochłaniam z 3/4 kalorii mniej niż wcześniej.

Mój przykładowy jadłospis wcześniej :

- dwa litry pepsi

-czekolada (żeby to jedna)

- pianki jojo

- schabowy z ziemniakami

- bułka + kiełbasa

nooo... i w międzyczasie jakieś chipsy, cukiereczki, ciasteczka, a wszystko łącznie z ziemniakami i schabowym głównie na wieczór... Aż dziwne, że ważę "tylko" 65 kg:)

25 sierpnia 2014 , Komentarze (3)

Dziś zjadłam późno bo około 21 paprykę faszerowaną mięsem i pieczarkami. Pokusiłam się też o mleko czekoladowe (250 ml) do tego puszka pepsi (wczoraj dałam radę nie wypić). Na swoje usprawiedliwienie dodam, że byłam w pracy, gdzie przez 10 godzin starałam się cały czas coś robić i trzymać dietę:)))

Jestem ciekawa ile kalorii może mieć taka faszerowana papryka (mięso i pieczarki podsmażałam najpierw na niewielkiej ilości oleju). 

Nie jest źle. Ostatnio (tzn w poprzednim podejściu do diety) gdy sobie pofolgowałam, to już do końca dnia, a raczej do chwili gdy położyłam się do łóżka jadłam jak głupia i to same słodkości, a dziś powiedziałam sobie, że mleko ok, pepsi do kolacji ok, ale po kolacji koniec z jedzeniem i wiecie co? Po raz pierwszy od tygodnia czuję się naprawdę najedzona. Od jutra jestem znów gotowa na dietetyczne życie hehe:)

Gdzieś (chyba nawet na Vitalii) czytałam, że taki dzień w tygodniu bogatszy w kalorie jest nawet wskazany, ale myślę, że to co dziś zjadłam nie przekroczyło raczej 2000 kalorii, a jeśli już to minimalnie, a biorąc pod uwagę aktywny dzień w pracy tak czy tak wszystko się wyrównuje. Jutro pójdę na spacer a przy okazji skorzystam z siłowni na świeżym powietrzu, wiec wyjdzie na zero:)

Jestem dobrej myśli, ponieważ dziś miałam w planach zjeść trochę więcej z okazji urodzin Mojego TŻ, ale jakoś tak spodobało mi się nie jeść za dużo, że stwierdziłam, że mleko i papryka w zupełności wystarczą....a i jeszcze zjadlam dziś dwa cukierki nimm 2 które miałam w torebce, ale tylko dlatego, że na drugie śniadanie wzięłam do pracy kanapkę z tuńczykiem i chciałam się pozbyć zapaszku:)

Podsumowując jestem dziś najedzona i może w końcu nie będę pół nocy przewracać się w wyrku wsłuchując się w burczenie w brzuchu :)

Myśląc o tym ile wrzucałam w siebie przed dietą... Matulu... Tabliczka czekolady i niemal dwa litry pepsi były u mnie na porządku dziennym, przy czym potrafiłam w pracy nie jeść prawie nic, a po powrocie do domu zjeść tuczący posiłek, potem czekoladę i co chwila szklanka pepsi. W weekendy jakieś chipsy do filmu, a często gęsto po 22 mnie i Mojemu TŻ zachciewało się grzanek z serem, szynką i pieczarkami, lub naleśników z dżemem... Jak nic wcześniej wrzucałam w siebie z 3500 kalorii dziennie, a jeśli nawet nie, to bardzo mało spalałam, ponieważ jadłam głównie na wieczór.

Trochę mam wyrzuty sumienia co do tego dnia, ale jutro znów wszystko będzie szło torem prawidłowego odżywiania, co nie znaczy, że nie będę jadła obiadokolacji z TŻ po pracy, bo czego jak czego ale tego jedynego posiłku, który możemy razem zjeść sobie nie odpuszczę.

Tak więc staje na tym, że w dni wolne jem do 19 natomiast w dni robocze jem po powrocie  z pracy o godzinie na którą zdążę przygotować posiłek. Myślę o tym, żeby gotować na następny dzień, ale zanim to nastąpi musi być tak jak jest i tyle:)

Dobranoc:)

23 sierpnia 2014 , Komentarze (3)

Witajcie ponownie:)

Od 18.08 jestem na diecie... Dokładniej jakoś udaje mi się jadać posiłki o określonych porach. Nie wychodzę z domu bez śniadania co często miało miejsce. Póki co udaje mi się jeść pięć posiłków dziennie.  Pojawia się odwieczny problem ostatniego posiłku, ponieważ jem go późno, czasem nawet w okolicach godziny dwudziestej, ale nie mogę sobie odmówić jedynej okazji w ciągu dnia zjedzenia posiłku z Moim TŻ.

O ile nie jem słodyczy ( dziś na drugie śniadanie wsunęłam 3 ciastka bel vita haha) o tyle puszki coli lub pepsi dziennie nie jestem w stanie sobie odmówić.

Co do ruchu... Nie ćwiczę póki co nic, ponieważ nadal czuję się ciężka, ale za to kilka razy w tygodniu przez 10 godzin mam sporo ruchu w pracy. 

To by było na tyle i mam nadzieję, że to podejście jest ostatnie i w końcu będzie uwieńczone sukcesem:) Pozdrawiam:)

23 sierpnia 2014 , Komentarze (1)

Witajcie ponownie:)

Od 18.08 jestem na diecie... Dokładniej jakoś udaje mi się jadać posiłki o określonych porach. Nie wychodzę z domu bez śniadania co często miało miejsce. Póki co udaje mi się jeść pięć posiłków dziennie.  Pojawia się odwieczny problem ostatniego posiłku, ponieważ jem go późno, czasem nawet w okolicach godziny dwudziestej, ale nie mogę sobie odmówić jedynej okazji w ciągu dnia zjedzenia posiłku z Moim TŻ.

O ile nie jem słodyczy ( dziś na drugie śniadanie wsunęłam 3 ciastka bel vita haha) o tyle puszki coli lub pepsi dziennie nie jestem w stanie sobie odmówić.

Co do ruchu... Nie ćwiczę póki co nic, ponieważ nadal czuję się ciężka, ale za to kilka razy w tygodniu przez 10 godzin mam sporo ruchu w pracy. 

To by było na tyle i mam nadzieję, że to podejście jest ostatnie i w końcu będzie uwieńczone sukcesem:) Pozdrawiam:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.