Dziś odbył się kolejny grill i nastąpiła rewolucja...Oczywiście musiałam się wytłumaczyć z przyniesionego pudełka z kanapką z serkiem bananowym i miałam szczere postanowienie nie jedzenia niczego, ale usłyszałam od kuzyna o tym jak dopadł go efekt jo-jo i przeraziłam się :(((, bo skoro teraz czuję się 2 godziny po posiłku głodna i właściwie nie mogę uprawiać sportu, bo istanieje ryzyko, że się przewrócę, to chyba idę w złym kierunku.
Moja dietetyczka miała pewnie ochotę mnie udusić, bo zaledwie wczoraj o 18.00 dostałam nowy jadłospis, a dziś o 10.00 poprosiłam o jego zmianę (i z tego co widzę wszystko jest w toku).
Zmieniałam ustawienia : 1) chudnięcie 0,3 kg na tydzień i 2) 1-3 razy w tyg. sport.
Myślę, że tak będzie bardziej logicznie i po prostu realnie - przynajmniej nie poddam się za tydzień...bo ja naprawdę chcę trwale schudnąć, a nie do końca życia "być wciąż na diecie".