Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
pracujemy nad głową


Nie ma w tym niczego raczej dziwnego ,że się nam w życiu zdażają wzloty I upadki. Czasem jest lepiej ,a czasem troszkę gorzej. Ja jestem zdecydowanie jedna wielką sinusoidą I w temacie nastroju ,ale przedewszystkim w temacie wagi. I ,jak juz pisałam , nic w tym dziwnego tylko aplitudy mi za duże wychodzą. Bo myśle ,że wachania wagi 2 -3 kg w ciagu roku to nic nadzwyczajnegio. Ja to jednak puszczam dużo dalej. Dobre jest tylko to ,że za każdym razem jednak krzywa motywacji idzie w gore ,a krzywa wagi w dół - prędzej czy później. Dziś mam pik motywacji. Powód ? Przyparta "upałem do muru" wstałam o 6 rano żeby poćwiczyć!! Zdażało mi się bigać rano ,ale żeby odpalić Ewke czy inne kattelbell to szczerze powiedziawszy wydawało mi się niemożliwe. Bo człowiek zaspany ,bo się spoci ,bo nie ma czasu. I jak było? BOSKO. Zaznaczam z każdej strony ,że NIE jestem poranną osobą. Wręcz dokładnie odwrotnie ,tzn. ja się mogę nad ranem położyć spać ...ale wstać rano wcześniej przed pracą ,tylko po to żeby zrobic jakiś tam śieszny trening ...ja???

Szczerze mówiąc pukałam się w głowę czytając wpisy ,jak to się świetnie rano ćwiczy , bo człowiek świeży ,wypoczęty. I wiecie co się okazało ...to jest prawda :)) W tym tugodniu u mnie temperatury popołudniu dochodzą do 30 stopni celcjusza. Więc treningi po pracy to nie bardzo. W zasadzie już stwierdziłam ,że trudno ,że pojeżdżę troche na rowerze I tyle. Jestem mega z siebie dumna ,mam nadzieję ,że to nie był jedrazowy wybryk :) No ,ale to tylko odemnie zależy - czyż nie? I to jest pracowanie nad głową punkt pierwszy :)

Punkt drugi pracowania nad głową zdefiniowałam całkiem niedawno. Z racji rozpoczynania całej procedury odchudzania od nowa po raz senty ,wróciły stare dobre żale pt.: a kiedy byłam młodsza to jadłam co chciałam I byłam chuda. I w tym roku po raz piwrszy uświadomiłam sobie ,że to nie prawda. Tzn. to że byłam chuda to tak :) ,ale jak zaczęłam analizować co jadłam I ile ćwiczyłam to troszkę spokorniałam. Po pierwsze póki nie poznałam mojego męża ,nie było roku żebym nie była zapisana na fitness co najmniej 2x w tygodniu. Zarówno podczas studiów ,jak I później kiedy juz zaczęłam pracować. Po drugie dopóki nie miałam samochodu wszedzie rower ,albo komunikacja miejska - więc często po prostu chodziłam pieszo ,bo jestem z tych co nie lubią czekac na autobus :) Po trzecie uświadomiłam sobie ,że ja nie za wiele gotowałam. Nie oznacza to bynajmniej ,że jadła na mieście - jeszcze mnie nie było na to stać :) Ale moje podstawowe danie objadowe to była ryba duszona w mieszance warzyw - szybkie ,proste I przypadkowo zdrowe. Na porządną pizze nie pozwalałam sobie częsciej niz raz w miesiącu - bardziej z oszczędności ,niż z myślenia o wadze. Oprócz tego jakieś kluby ,w których się faktycznie tańczyło ,a nie tylko siedziało przy piwie :) I tak właśnie doszłam do wniosku ,że ja zupełnie "naturalnie" dbałam o wage I kondycję. Na fitness chodziłam dla zabawy, jadłam zdrowo bo tak było szybciej ,a samochodu nie uzywałam - bo nie miałam. I wiecie co ...ja nie pamietam żebym była jakas nieszczęśliwa z tego wszystkiego. A teraz nagle robię wielkie halo z tego ,że ćwiczę/ muszę ćwiczyć. Że zjadłam gotowane mięso I troche sałaty - no heloł!! Wygląda na to ,że dobrobyty mi nie służą :) ....choc raczej należy stwierdzic uczciwie ,że źle korzystałam z tego co sobie wypracowałam. Ale wiecie co? NIGDY nie jest za późno ,żeby zmienić podejście. Więc moje postanowienie na ten rok ,który zaczął się dziś o 6 tej rano :) ,to zmienić myślenie. Skoro 15 lat temu potrafiłam trzymac jakis balans w życiu między dawką ruchu ,jedzeniem I imprezami to napewno dalej to potrafię. Co ciekawe wtedy to naprawdę imrezowałam - bo teraz to raczej jakis szalony grill I tyle :) Tak czy tak ja to gdzies w sobie to mam ,musze to tylko obudzić. Żeby nie podchodzic do ćwiczeń jak do masakry jakiejś I nie robić halo z faktu ,że pizza jest tylko raz w miesiącu :)

Więc witamy w nowym rozdziale!!!  Od dzisiaj to wszystko ,to tylko ZABAWA :)))

  • barbra1976

    barbra1976

    22 czerwca 2017, 10:51

    Dobre podejście :) grunt to zaobserwować siebie i dojść do wniosków. I prawda, musi być zabawa i przyjemność. A to zaczyna się w głowie

  • tutli

    tutli

    20 czerwca 2017, 18:08

    Dodam jeszcze, że poranne treningi najszybciej pomagają tracić zbędne kilogramy. Nie wiem dlaczego tak jest, ale u mnie się sprawdzało. Może dlatego, że po ćwiczeniach podkręcamy na cały dzień metabolizm? W każdym razie życzę konsekwencji i oby kilogramy spadały !!!:-)

    • Mileczna

      Mileczna

      21 czerwca 2017, 15:36

      na to liczę :)

  • Magdalena762013

    Magdalena762013

    20 czerwca 2017, 17:19

    Świetne to porównanie zrobiłaś - idąc tym tropem mozna powiedziec, ze chyba nikt nie widział grubego mieszkańca Afryki, gdzie nie ma zbyt duzo jedzenia. Na wsiach ludzie pracujący w polu tez nigdy nie sa grubi. To dobrobyt nas spowalnia i rozleniwia. Z jednej strony stać nas np. na sałatkę z kalmarami, ale z drugiej strony jeździmy autem, bo tez nas stać na przykład... Powodzenia!!

  • lukrecja1000

    lukrecja1000

    20 czerwca 2017, 11:51

    Fantastyczne motto:-))) To wielka racja ,to mysli sa tym czym jestesmy.Gdy szukamy w zyciu pozytywow i rzeczy ,ktore nam dodaja skrzydel zdobycie naszych marzen jest bardzo mozliwe i realne...Ja od wielu lat poszukuje piekna w codziennym zyciu i poszukuje radosci z tego ,ze zyje:-)Mam wzloty i upadki jak kazdy,takze te wagowe ale trzeba walczyc o lepsze jutro i cieszyc sie tym co mamy teraz.Dziekuje ,ze wpadlas na moj pamietniczek.Rozumiem ,ze zapuscilas juz korzonki w Holandii i jestes tam szczesliwa:-))Zycze Ci tego z calego serca pozytywna wojowniczko!Buziaki

  • lukrecja1000

    lukrecja1000

    20 czerwca 2017, 10:37

    Badzo sie ciesze ,ze wreszcie sie pojawilas po duzej nieobecnosci na vitalii.To mega niespodzianka dla mnie :-))) Wlasnie odkrylam ,ze w czerwcu zrobilas kilka wpisow.Super ,ze jestes z nami i zaraz sobie poczytam co u Ciebie? wlasnie wrocilam z urlopu w Polsce i....widze ,ze czas pogonic nadwyzke wagowa bo okropnym bylam tam lakomczuchem.Jedzonko ojczyste bylo pyszne :-)))Pozdrawiam serdecznie Julita

    • Mileczna

      Mileczna

      20 czerwca 2017, 11:31

      no niestety ja sié zawsze w Polsce zatracam :))) troche więcej teraz sie staram tutaj jeździc do polskiego sklepu ,żeby nie byc tak "wygłodniałą" - częściowo pomaga :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.