O matko ,aż tydzień mnie tu nie było :) No ,ale wiadomo zeszły tydzień byl wyjatkowo fantastyczny bo w zasadzie trzy dniowy. W zasadzie z dnia na dzień podjelismy decyzję o wyjeździe w Bieszczady. Tzn. zaprosili mnie moi Truchtacze ,a w zasadzie Truchtaczki. Chłopaki oczywiscie startowali w Biegu Rzeźnika - no niezła rzeźnia. Ale wszystkie trzy pary dotarły na metę. niestety nie obyło sie bez stłuczeń ,otarć i lekkiego skręcenia kostki. A my z dziewczynami i moim mężem dzielnie kibicowaliśmy na każdym przepaku - co oznaczało jeżdżenie z punktu do punktu przez cały dzień. Ale widać bylo ,że chłopaki bardzo sie z tego cieszyli. I tak właśnie spędziliśmy piątek. Sobota natomiast była wyłącznie dla nas - znaczy dziewczyńska. Dyskusje na temat tego jaką trasę na tą jedyna wyprawę w góry wybrać toczyły się niemal dwa dni. W końcu kolega Rzeźnik-Terminator przekonał nas do Tarnicy. I mogę powiedzieć tylko jedno - było pięknie ! Za każdym razem mnie zadziwia to jakie góry są piekne. I lubię to u siebie ,bo byłam tam już tyle razy ,a każde wejście cieszy mnie tak jakby było to pierwszy raz. Widoki zapierające dech w piersiach ,super towarzystwo. Nam przejście trasy zajęło 4:15:00 ,a nasz kolega Rzeźnik trasę przebiegł w 2:15:00 :)) Najbardziej jednak zachwyciła mnie moja forma. Chodze po górach od dziecka - dosłownie ,bo na połoninie caryńskiej pierwszy raz byłam w wieku 2 lat. Z biegiem lat jednak moja forma bardzo się pogorszyła. Nie mówie już nawet o tym okresie kiedy ważyłam 90 kg ,ale tuż po studiach pamiętam podejście nawet na tą Tarnicę. Już wtedy nie byłam w stanie podchodzić pod góre "na raz". Nie chodziliśmy z mega plecakami ,a ja centralnie co jakiś czas dostawałm pełnowymiarowej zadyszki i musiałm robic przerwy. Przy stromych podejściach nawet co 15 min. A teraz ? Darłam do góry tekko tylko przymęczona. Skakałam do skalnych schodkach - no bajeczna bajka! Równy oddech ,żadnych zapowietrzeń i ta siła w nogach:) Genarlnie już jak na tych naszych Rzeźników patrzyłam to miałam natychmiast ochotę na trening ,ale po sobotniej wędrówce chce mi się jeszcze bardziej. Bo to działa!!! Jest we mnie moc jakiej nie było chyba nigdy wcześniej ,nawet w tedy kiedy jeszcze byłam całkiem szczupła. To po prostu działa!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
katarzynka79
24 czerwca 2014, 11:53Brawo, nic tak nie daje motywacji jak efekty, które widać gołym okiem ... za 2 lata i Ty wystartujesz w Rzeźniku ;)
Eilleen
23 czerwca 2014, 22:06Super :-) I to cieszy - poprawa kondycji :-) Góry są przepiękne.
Norgusia
23 czerwca 2014, 21:18Super! ........bo w tobie jest moc!!! i pomyśl sobie tylko, ze sama to wypracowałaś!!! Gratuluje!
truskaaweczka
23 czerwca 2014, 20:06A ile kcal spaliłas hehe :) zazdroszcze, tesknie za gorami :)
butterflyyyyy
23 czerwca 2014, 18:29Właśnie gór mi brakuje tu na obczyźnie :)
Skania79
23 czerwca 2014, 17:01Cudownie :)))
MllaGrubaskaa
23 czerwca 2014, 15:19Fajny taki wypad, nawet tylko na kilka dni :))
hulopowiczka
23 czerwca 2014, 13:28wczesne wakacje:) zazdroszczę kochana:)
Mileczna
23 czerwca 2014, 14:31ot 4 dni :)
Pokerusia
23 czerwca 2014, 11:14oj jak Ci zazdroszczę tych gór, ostatnio byłam chyba z 10 lat temu:/ trzeba będzie sie w końcu zebrać;-) fajnie,że masz te swoje Truchtaczki u mnie jakoś ta grupa nie może się porządnie,,założyć,, ale wiem, że na to potrzeba czasu....i chęci;-)
Mileczna
23 czerwca 2014, 11:16u nas w sumie tak porządnie to trzymają to za "twarz" chłopaki ,ale że bardzo im zalezy na biegających dziewczynach to chętnie przyjmują nas w swoje "szeregi" :)))) a teraz to sie juz samo kręci - z dziewczynami jestesmy świetnie zgrane...
gruszkin
23 czerwca 2014, 10:24Ale ekipa ci się zmontowała. Nic dziwnego, że nad zdradziłaś. Oby więcej takich wyjazdów.
Mileczna
23 czerwca 2014, 11:07Komentarz został usunięty
Mileczna
23 czerwca 2014, 11:18oj zmontowała sie i to fantastyczna ... aż mi troszke żal ,że stąd wyjeżdżam
ulawit
23 czerwca 2014, 09:10Super weekend, przezycia na trasie Rzeźnikowej na pewno niezapomniane :) Ja juz się nie mogę doczekać sierpniowego wyjazdu w Tatry, po głowie coś tam stuka, że może nawet gdzieś popodbiegam jak nogi pozwolą :) W Bieszczadach nigdy nie byłam, ale w związku z tymi górskimi biegami się naoogladałam zdjęc i też bym chciała się tam wybrać kiedyś :)
Mileczna
23 czerwca 2014, 09:19bieszczady są naprawde cudne - to chyba moje ulubione góry ,choc tatry jak najbardziej tez piękne :)
natalie.ewelina
23 czerwca 2014, 08:32ja tez tak chce.....
Mileczna
23 czerwca 2014, 08:36bardzo bardzo Ci tego życzę!
Niecierpliwa1980
23 czerwca 2014, 08:23gdzieś daleko w głowie mam przeświadczenie,że rzeźniczek czeka na mnie ;-) Super wypad,tez chcę w góry!
Mileczna
23 czerwca 2014, 08:36moje dziwczyny sie tez mega nakręciły na tego rzeźniczka :) w sumie mam nadzieje ,że uda sie go pobiec w przyszłym roku ... i moze maraton bieszczadzki - bo rzeźnik póki co mnie przeraża skutecznie :)
ulawit
23 czerwca 2014, 09:08U mnie to samo :)
Niecierpliwa1980
23 czerwca 2014, 09:10a może tak "rzeźniczek" nad morzem? Co Wy na to dziewczyny? ;-)
Mileczna
23 czerwca 2014, 09:18ja jestem za :))) przeciagniesz nas po wydmach ?
Niecierpliwa1980
23 czerwca 2014, 11:59Oj wydm tu nie brakuje-chociaż chodzenie po nich raczej zakazane,są pod ochroną. ale mamy masę bagien i zbiegów i hardcorowymi podbiegami :-P
Magdalena762013
23 czerwca 2014, 08:22Ale wpis. Jakbym nie czytala Cie od dawna, to pomyslalabym, ze to taka bajeczka dla tych, ktorym sie nie chce ruszac, biegac... Zeby im sie zachcialo. Fajny ten weekend mieliscie. I rozumiem, ze truchtacze to w sumie obcy niedawno dla Cie ludzie, tak?
Mileczna
23 czerwca 2014, 08:33nawet całkiem :) w zasadzie o wiekszości z nich wiem tylko tyle ,że biegają - praktycznie o wszystkich wuiem tylko tyle ,ewentualnie znam ich "życiówki" :)))