Faza jest na sport generalnie ,ale to bieganie ... to głównie dlatego ,że zrobiło się tak cieplutko. Nie sypie śniegiem po oczach ,nie skuwa lodem pod nogami ,nie musi się szłowiek owijać w milion warstw itp. Po prostu czysta przyjemność. Wczoraj do domu wracałam pochmurna bo nie był to dzień biegania. Oczywiście poszłam na siłownię ,chociaż tak naprawdę to byłam na tyle zła że już zaczęły mi się w głowie roić powody dla których musze zostać w domu. Na moje szczęście szybko to zagłuszyłam. Jak tylko wróciłam z pracy od razu mundurek zdjełam ,natychmiast sportowe odzienie i bez zbędnych namysłów wyszłam z domu. Na siłowni mega tłumy ,w zasadzie jak to zobaczyłam stwierdzilam - ok 30 minut bieżni i do domu. Na szczęście bieżnie były zajęte i musiałam kombinować :)) Nim zdażyłam się rozgrzać jakoś się te chłopy rozpierzchły i nie było problemu z realizacją planu. Całkiem niezły sobie dałam wycisk. Do domu wróciłam solidnie zmęczona i dzięki temu dziś nareszcie czuję lekkie zakwasy na brzuchu. A moją podstawową wczorajszą wymówką był bigos perfectfit :) ,czyli po prostu kapusta kwaszona + kapusta biała z drobiowym mięskiem (bez żadnych skór) i małym koncentratem pomidorowym. Oparłam się jednak ,ale po powrocie ...ach co to była z uczta :)))
Dziś mam znowu biegowy dzień ,zatem radość po same pachy. Tylko znowu będę walczć z bigosem. Mimo ,że jest perfectfit to kapusta przed bieganiem jest trochę słabym pomysłem. Zrobię szybciutko krem z brokułów ,a malutką miseczkę bigosiku podaruję sobie na kolację :) Oczywiście te uniesienia fitnesowe nie wzięły sie z powietrza. Kupiłam wczoraj dwie pary jeansowych legginsów. Ja nawet nie marzyłam niegdy ,że w czyms takim będe wyglądac jak człowiek. A wyglądam bardzo jak człowiek :))) Taki akcent był mi potrzebny bo waga raczej stoi ,centymetry w dół bardzo leniwie ,ale kurde w lustrze mi sie odbija całkiem zgrabna laska :)) Chociaż rozmiar 42 jest dopiero lekko za duży ,i to mnie smuci ,to nie mogę zapominać że jeszcze rok temu rozmiar 46 bywał już za mały. Zapominam o tym czasami ,ale tez czasami sobie przypomnę. Przypadkiem we wtorek ubrałam spodnie dresowe które kupiłam troszkę więcej niz rok temu. Ledwo się w nie wciskałam ,w zasadzie po jednym czy dwóch założeniach oddałam je mężowi. A teraz - totalnie za duże ,a ja kompletnie nie mogłam sobie wyobrazic jak to mogło być ,że ja te spodnie ledwo naciagłam na tyłek. Czasami warto zachować taką rzecz - dla radości i ku przestrodze :)))
gruszkin
7 marca 2014, 09:44NO wiesz... teściową też trzeba odwiedzać, przecież to druga mama :P A synek z mamusią mogą spędzić trochę czasu we dwoje, przecież ty to zrobisz dla nich, tak się poświęcisz......
gruszkin
7 marca 2014, 08:06A tu się wybierasz? Odwiedzisz tęsciową... ;P http://www.redbull.com/pl/pl/events/1331629630176/wings-for-life-world-run
SzczuplaMonika
7 marca 2014, 00:40Ależ mega pozytywny wpis :) Pozdrawiam :*
Niecierpliwa1980
6 marca 2014, 20:32Mam kilka takich rzeczy -za dużych już od jakiegoś czasu i ,jak mnie najdzie chandra,że tak słabo teraz chudnę,toje zakładam i cieszę ryjka,że nie jest przecież tragicznie. I jeszcze się zastanawiam,jak ja kiedyś takie namioty mogłam nosić i na dodatek podobać się sobie! Pogoda niby lepsza,choć dzisiaj miałam taką mgłę i wilgoć w powietrzu,że zmarzłam bardziej,niż na mrozie. CZekam z utęsknieniem na chwilę,kiedy do biegania będzie mi potrzebna jedynie koszulka,spodenki,skarpetki i buty.
vicki267
6 marca 2014, 19:05Ale mi zrobilas smaka tym bigosem:)) mniam musze sie zmobilizowac I tez zrobic a z ciuchami to u mnie podobnie wlasnie wczorej mialam faze na przymierzanie I jak by nie bylo wbije sie juz w rozmiar 14 haha a nie tak dawno bylo jeszcze 18:))
Magdalena762013
6 marca 2014, 18:59Kapustka wyglada smakowicie!
fijka89
6 marca 2014, 18:40I tak trzymaj, wazne ze jest motywacja :)
MadameRose
6 marca 2014, 18:22Ja miałam krem z brokulów wczoraj - pycha... :) A dzisiaj walnęłam trening progowy (24 km) Treningi do maratonu są niesamowite. Z jednej strony czuję się po nich jak 'szit', a z drugiej cholernie dodają skrzydeł i sprawiają, że uśmiecham się od ucha do ucha.
izka1985m
6 marca 2014, 17:02U ciebie wyniki sa piekne, zlecialo ci niezle, z rozmiaru 46 na 42 to spore osiagniecie. Ale ty to juz uzaleznilas sie od biegania i dobrze, bo taki zdrowy tryb zycia jaki ty prowadzisz to po prostu cos niesamowitego. Wspominalas o dzieciach, na np nie czuje potrzeby zajscia w ciaze i bycia mama. Kazda z nas jest inna i ma rozne potrzeby :) Ale mi narobilas ochoty na taki bigosik, ja jeszcze dodaje pieczarki ;)
gruszkin
6 marca 2014, 15:08To też muszę coś sobie ze starych ciuchów zostawić, ciekawe czy jeszcze coś mam.... Biegaj dziś, bo pogoda piękna, ja niestety calutki dzień w zakładzie, ale to dobrze finansowo.
Evcia1312
6 marca 2014, 15:01super masz, zazdroszcze Ci
natalie.ewelina
6 marca 2014, 14:57za male ciuchy daja motywacje....pozdrawiam
ulawit
6 marca 2014, 13:33no takie za duze ciuchy tez daja power :-) dzis sie wybiegasz:-)