Miło się było pozachwycać dwa dni swoimi efektami. Zrobione porównanie naprawdę poprawiło mi nastrój. No ale czas odłożyć różowe okularki z powrotem na półkę. Bo faktycznie do sukcesu mam już bliżej niż dalej ,ale ciągle ogrom pracy przedemną. Wasze typy brzuchów zdecydowanie zbiegaja się z moimi typami. Czyli najfajniej byłoby mieć po prostu fajny płaski brzuch ,ewentualnie lekko umięśniony. Poczytałam wczoraj po necie trochę o tym i nie mam się co martwić :) Mamusia natura tak nas skonstrułowała ,że trzeba naprawdę duużo pracy aby kobiecy brzuch zmienić w kaloryfer. Oczywiste jest ,że nie będę spędzać 8h na siłowni czyli mi to nie grozi. Póki co wczoraj spalone 1219 kcal - bieg 9,3 km plus prawie godzinny wieczorny spacer z psem. Jak to mąż podsumował: na tym twoim odchudzaniu to i psinka korzysta. Tak czy tak cieszę się ,że jestem już na tyle daleko że zaczynam w ogóle myślec o tym jak fajnie będę niedługo wyglądać...nie chciałabym tylko BĘDĘ :)))
Wyciągnełam kolejną koszulke " z dawnych czasów" i pięknie leży. Kolejna ulubiona marynarka wróciła także na wieszak. W ten łikend postanowiłam posprzatać szafę z wszystkich za dużych rzeczy. Porobię zdjęcia - czas wrzucić to na allegro. Już mi się udało jedne spodnie sprzedać koleżance - jest zachwycona ,a ja tym bardziej. Generalnie ważę teraz tyle co 3 lata temu :))) Do wagi z czasu kiedy poznałam swojego męża - czyli do mojego pierwszego celu - brakuje tylko 6,4 kg. Dieta idzie jak marzenie, ćwiczenia jak burza więc cel zaczyna nam majaczyc na horyzoncie!!!
I tak to już bywa ,że jak tylko kończa się wakacje natychmiast zaczynają sie marzyć święta. I już wiem ,że będa dla mnie przyjemne. Bo to właśnie podczas świąt usłyszałam od babci :ty to zamiast chudnąć to tyjesz. W zeszłym roku chciało mi się płakać ...w tym roku kupie babci bukiet za ten tekst:))) Pojęcia nie mam dlaczego to tak na mnie podziałało ,ale zaraz po powrocie z światecznego urlopu rozpoczęło się spinanie pośladów. Zaczęłam 1 stycznia 2013 roku i trwam do dziś!!!
gruszkin
6 września 2013, 09:29Podziękuj babci koniecznie. Ja zawsze ubolewałam, że nie mam nikogo kto mi da kopa, bo jak schudnę to wiele osób mi to mówi, a jak tyję to zostawiają to dla siebie i człowiek się sam oszukuje...
izka1985m
5 września 2013, 13:57Super ci idzie jestes jedna z niewielu moich Vitalijek, ktore sa dla mnie przykladem. Idzie ci tak dobrze, ze trudno uwierzyc, patrzac na fotki jak kiedys wygladalas! Gratuluje zapalu i wytrwalosci :) Co do Swiat to niestety od zeszlego roku ciezki okres dla mnie, nie moge byc z rodzicami, ale za to jestem z ukochanym, wybrac czasem trzeba choc nie jest latwo. Buziole kochana :*
jestemaleznikam
5 września 2013, 12:57Brawo !:) świetnie do końca roku na pewno osiągniesz swój cel :)
waga79
5 września 2013, 11:38Brawo:)) 9,3 km ?? Szacun!!!
sowam82
5 września 2013, 11:24Czytam twój pamiętnik pełna podziwu twoją osobą i twoim sukcesem. Zazdroszczę Ci samozaparcia. I tego że mieścisz się w mniejsze ciuchy (hehe). Ja też chce.... Pozdrawiam
midikaa
5 września 2013, 09:44Jesteś niesamowita!!! :) pozdrawiam cieplutko i podbieram trochę zapału :)
edycja2
5 września 2013, 09:38powinnas drukowac swoje wpisy i w książke zlożyć,taka o motywatorach:) super.jak zawsze.oby do celu!
Kajzera2
5 września 2013, 09:24Fajnie to dalej.
dorciaw1980
5 września 2013, 08:50Super :)