Tak się spinam teraz z tym bieganiem ,że całkiem zapomniałam gdzie ja tak naprawde jestem!!! Po lekturze ostatniego wpisu dorciaw1980 uświadomiłam sobie ,że moim największym sukcesem jest tak naprawdę dieta!!! Tzn. chodzi mi o zmianę podejścia do jedzenia ,a nie jakaś dieta cud z tysiącem jajek i grejfrutów :) Pamietam jak na którymś forum przeczytałam żeby zapisywać wszystko co się je. Więc zakupiłam piękny notesik...i zaczęłam pisać. Pierwsze notatki były wzorowe :))) No ale na szczęście szybko się zorientowałam ,że to nie jest to co zjadłam....tylko to co miałam zjeść. A pomiędzy tym wszystkim cała masa podjadaczy się wkradała. Faktycznie może to nie były ciastka z kremem...bo pistacje, kawałek sera, plaster szyneczki ...chisy...zapiekanka - bo byłam na mieście...i tym podobne wymóweczki. Masakrycznie tego było dużo. W ogóle stwierdzam ,że w fazie najgorszej to ja siedziałam i cały czas cos jadłam. I jak tak w końcu zaczęłam sama ze soba byc uczciwa...to naprawdę byłam załamana. Że jak to: ja jestem jedzenioholikiem??? Niestety tak :((( Ale zwalczyłam to !!!
I dlatego za swój największy sukces uważam to własnie ,że juz tym żarłokiem nie jestem!! Jak mam stresa ide pobiegać - i dopiero to naprawde działa. Wierzcie mi!! Nawet największy problem przestaje mieć znaczenie po 5 km...w końcu trzeba jeszcze wrócic :))))))) Alkohol ,narkotyki i żarcie są po prostu niczym w porównaniu do enmdorfin!!! Dodatkowo każdy przebiegnięty kilometr daje tak niesamowitą pewność siebie ,że uszy odpadają. Już nie jestem i nigdy już nie będę użalającym się nad sobą grubasem. Teraz jestem nieco pulchną kobitka na prostej drodze do sukcesu!!! Matko...znowu sie nakreciłam :)))
w temacie jedzenia polecam blog:
http://poprostufit.blogspot.co.uk/2013/03/az-czyli-anonimowi-zarocy.html#more
edycja2
31 lipca 2013, 15:11:* przesyłam całusy bo jak zawsze dobrze i motywująco piszesz. nie daj sie chwilom zwatpienia! :*:*
MargotG
31 lipca 2013, 13:33Jestes absolutnie niesamowita z tym swoim optymizmem!! Po prostu uwielbiam Cię czytać, bo lekturze to aż człowiekowi chce się chcieć!! Trzymaj tak dalej... i dzięki za link... to chyba niestety o mnie...
gruszkin
31 lipca 2013, 12:35TWoje ostatnie dwa wpisy dodały mi skrzydeł, dziękuję ci , tego mi było trzeba, na nowo zrozumienia kilku rzeczy. Też zapomniałam gdzie jestem, a zaszłam naprawdę daleko, zmieniło się wiele rzeczy w moim życiu, których już nie doceniam. Jeszcze raz dziękuję :*
kalcia1988
31 lipca 2013, 11:56Kochana nawet nie wiesz jaką jesteś dla mnie motywacją i jak uwielbiam czytać Twoje wpisy pełne energii i woli walki:)) Jak czasem mam gorszy dzień zaglądam na vitalię z nadzieją, że znów coś "naskrobałaś" w swoim pamiętniku....i wiesz, jeszcze nigdy się nie zawiodłam a każdy przeczytany tekst jest dla mnie jak bomba energetyczna, pozdrawiam:)
Evcia1312
31 lipca 2013, 11:26pare lat temu tez biegałam i było fantastycznie...
briget1983
31 lipca 2013, 10:09Tak trzymać:) Super, a placki z cukini to ja bym mogła codziennie z fasolką:)
Pokerusia
31 lipca 2013, 09:44motywacjo Ty moja, po przeczytaniu tego wpisu uświadomiłam sobie, że jestem właśnie takim jedzenioholikiem,koniecznie muszę zabrać się za spisywanie tego co jem w ciągu dnia a, że nerwówka ostatnio non stop więc i mielę coś ciągle,blee...pozdrawiam
schmetterlingjojo
31 lipca 2013, 09:13kupuje dzis notesik i startuje z zapisywaniem. tak naprawde zawsze sie tego balam. ale i ja musze w koncu stawic czola prawdzie
midikaa
31 lipca 2013, 09:08nakręciłaś i siebie i mnie teraz :)
lovecake33
31 lipca 2013, 09:01Nakręcaj, nakręcaj. Z tego kręcioła my też skorzystamy :)