No niestety ,ale po przeprowadzonej analizie mojej diety z ostatnich kilku dni wyszło mi na to ,że zaczęłam znowu oszukiwać. kompletnie nie chciało mi się w to wierzyć bo nie jest chipsów ,frytków itp....ale zaczęłam zdecydowanie jeśc wiecej. Tzn. wczoraj mnie to jakos uderzyło. Trudno mi powiedziec ile to trwa dni. Generalnie jesm to co mam zadane przez dietetyka...ale wczoraj mi wyszło o 3 posiłki za dużo!! Fakt - dietetycznie ,ale kurcze ... chyba mi wozja sukcesu nieco przysłoniła oczy. Zatem skarciłam się wczoraj mocno na wieczór i od dziś wróciłam do uczciwego zapisywania tego co jem i trzymania wyznaczonych godzin ,wielkości i ilości posiłków. Kurcze jak to jednak szybko organizm potrafi zacząć oszukiwać :((( Sierpień już za pasem. Zakładałam ,że przez ten lipiec to co najmniej jeszcze 3 kg zrzucę ale nie zanosi się. Fakt - urlop jak to urlop wybija z normalnego rytmu. Przedewszystkim nie było szans na pilnowanie pór i częstotliwości posiłków. Jedliśmy w miare zdrowo - warzywka z ogródka ...po prostu marzenie. Cukinka z grilla - naprawde bardziej mi smakuje niz karkówka. A do cukinki obowiązkowo sos czosnkowy na jogurcie. Dla mnie to jest hit od wielu lat :))
No nic sypie głowe popołem...mąką ...czym popadnie i zabieram się ostro za siebie!. Ale trzymajmy sie celów krótkoterminowych - 2 tygodnie wzorowej diety!! Do tego codziennie aktywnośc co najmniej godzinka. Dałam rady tyle czasu - nie można tego teraz zmarnować bo za małe spodnie zaczęły robić się za duże....to w ciąż są spodnie z kategorii namiot! W sumie to własnie podczas urlopu trochę sobie uświadomiłam ,że moja radośc ze schudnięcia choć słuszna...mimo wszystko jest przedwczesna. Jak byłam w domu wpadły mi w rece spodnie..i pomyślałam to chyba jakieś dziecięce....ale oglądam oglądam - nie!! To były moje spodnie w których chodziłam jakieś 10 lat temu!! Kompletnie nie mogłam sobie przypomnieć siebie samej takiej chodej! Troche mnie to zmartwiło....może i to było jedna z przyczyn po urlopowej handry :)
No dobra dość jojdania....moje szczęście jest w moich rekach...zatem patrzcie na me ręce jak ja nimi kręce!!! W prawo w lewo...na basen, do lasu! Będę się kręcić dopóty dopóki łazienkowa zimna zołza nie zacznie pokazywać 6 z przodu :))) I niech mnie pokroją jeśli się poddam!!!
kalcia1988
26 lipca 2013, 00:14Podziwiam, że tak szybko potrafisz się opamiętać ... szacun wielki:)
Pokerusia
25 lipca 2013, 19:40u mnie to samo,nawet powiem więcej wydaje mi się nawet, że jem więcej niż mój mąż:/ co prawda lekkie przekąski ale wciąż coś mam pod ręką. On biedak 3 x dziennie u mnie wyjdzie z 6;-D
MargotG
25 lipca 2013, 14:38Trzymam kciuki! Masz rację - parę kilo w dół i człek osiada na laurach i nie wiadomo kiedy porcje na talerzu zwiększa - bo przecież ta schudłam, je mniej zdrowo - bo przecież spodnie są luźniejsze, więc mogę...itd, itd... Mam dokładnie to samo :) I tak, jak Ty - orientuję się po chwili wytchnienia, że cugle jakieś luźniejsze i że trzeba się ogarnąć, bo będzie źle!! Więc Kochana - jutro rano biegamy razem!! Pozdrawiam Cię ciepło!!
schmetterlingjojo
25 lipca 2013, 13:11zuch dziewczyna:-) wspieram i daje po lapach, jak cos bedzie korcilo:-)