Oczywiście mnie rozpiera dziś 100 kg endorfin po porannym bieganiu...6 km. Biegło mi sie wspaniale. Zero zadyszki, przyjemne uczucie pracy pupy i łydek - miodzio. W końcu wstałam o 4:50 dzięki czemu miałam czas na solidną rozgrzewkę. I znowu dokonałam wiekowego odkrycia :))) Bo już naprawdę mam fajne tempo biegania i bardzo mnie to cieszy - to mniej więcej było moim marzeniem. Ale od paru treningów przez pierwsze około 10 minut mimo rozgrzwki ciężko mi się biegło. To nie że zadyszka tylko jakoś tak cięzko. Po tych mniej wiecej 10 min ten stan mijał i już jazda ile chce moge biec. Więc zaczęłam czytać mądre fora w celu dowiedzieć się gdzie popełniam błąd. No oczywiście ,że aż cisnie się na usta rozgrzwka - ale przeciez jej nie opuszczam. noi wyczytałam ,że elementem rozgrzewki może byc dla niektórych konieczny szybki marsz lub baardzo wolny bieg. I bingo. Dziś po normalnej serii skłonów ,skretów itp. zaczęłam od naprawde wolnego biegu. Takiego jak biegałam na samiutkim poczatku 2 miesiące temu. Po 10 minutach już byłam rozgrzana na maxa. Więc weszła w swoje tempo i tylko konieczność pójścia do pracy zawróciła mnie z treningu. No ale 6 km to też coś. I tak wróciłam spocona po uszy...i po te same uszy szczęśliwa bo naprawdę świetny bieg. Dziś tez pierwszy raz od jakichś 2 tygodni biegłam trasa na rzeką...a tam już gąszcz i w ogóle lato na maxa.
Oczywiście przez to bieganie zeszłam conieco z tematu cudownego poniedziałku. Cudowny był przez to ,że mąż się wybrał ze mną na ten basen jak obiecał. Może trochę więcej się wybąbelkował niż popływał ,ale dobre i to. Wieczorem poszliśmy na prawie godzinny spacerek z psem...i też było bardzo przyjemnie. Już się kroi wycieczka rowerowa. I jest zgoda na wizyte u dietetyka :))) Tylko się kurde tam dodzwonić nie moge teraz. Mam nadzieje ,że w ciagu dnia się uda.
Oczywiście już chmury na maxa więc znowu przechytrzyłam pogodę porannym bieganiem...bowiem rano świeciło słoneczko!
Pozdrowionka dla Was!!
holka
19 czerwca 2013, 16:25Super,że odkryłaś to co potrzebne było do pełni szczęścia w bieganiu....lada moment będzie z Ciebie Forrest Gump :) dobrze,że razem w taki zdrwoy sposób spędziliscie czas z mężem ...powoli się wciągnie i będziesz miała towarzysza...pamiętasz ten sznurek ludzi,którzy biegli za Forrestem ;)
gruszkin
19 czerwca 2013, 07:44oby częściej chodził na basen to nabierze kondycji i wyciągniesz go kiedyś nad rzekę
papiszynka
18 czerwca 2013, 22:36widać,że naprawdę pokochałaś bieganie :)
Pokerusia
18 czerwca 2013, 11:31a widzisz...ja taka d...a,biegam bez rozgrzewki,trochę marszu i przed siebie i tylko czekać aż mi coś rypnie;-) muszę zasięgnąć fachowej literatury,pozdrawiam
gzemela
18 czerwca 2013, 10:57U Ciebie super aktywnie i jeszcze dietetyk, fajnie. Życzę super środy :)
kalcia1988
18 czerwca 2013, 10:12Cieszę się ogromnie z tego, że tak dobrze idzie Ci doskonalenie siebie...to musi być mega budujące i wspaniałe uczucie:) Ukłon za tak wczesną pobudkę a trasa wygląda rewelacyjnie:) Super, że z mężem udało Ci się porozumieć w tej kwestii, to bardzo duży krok z jego strony w dobrą stronę, pozdrawiam i mam nadzieję, że reszta wtorku minie Ci równie udanie:))
midikaa
18 czerwca 2013, 10:04super Ci idzie i wielki ukłon za taką wczesną pobudkę :)
anuszka1981
18 czerwca 2013, 09:49nadal 80 kilo, ciężko idzie, ale nie poddaję się i ładuję białko od wczoraj tak konkretnie :)
Fitella89
18 czerwca 2013, 09:45Okej, po rannym bieganiu uczucie pewnie rewelacyjne. Ale ja bym nie dala rady. Bo dla mnie tak wcześnie wstać to katorga jakąś. Może kiedyś w przyszłości mi się uda rano po biegać :-)
tuti83
18 czerwca 2013, 09:42U mnie też pogoda się zepsuła właśnie. :) widać ze wpis mega radosny i że to bieganie ci służy :)
anuszka1981
18 czerwca 2013, 09:13jak zwykle nie zawodzisz i dodajesz motywacji! brawo!