Wiem ,że miałam tą łazienkową zołze całkowicie zwolnić ...no ale wlaże na nią jednak i kurcze nic! Generalnie przyznaje ,że tak na 200% to nie trzymam tej mojej diety...ale mimo wszystko odstępstw mam bardzo niewiele. W tygodniu to w zasadzie zadnych. Po ubraniach baardzo widze spadki. Nie pomierzyłam sie w niedzile...nadrobie to w tygodniu. Ale kurcze taka różnica. Spodnie ewidentnie rozmiar 42 ..więc dlaczego ta podłota stoi w miejscu??? Zakładałam ,że to 70 kg osiągne do sierpnia....gołym okiem widac ,że to niemożliwe. No nic, coś trzeba zmienic bo ewidentnie nie działa. Rozważam wykupienie diety na vitalii. Czy któraś z was ma z tym doświadczenie??? Może robię sobie za duze porcje...ostatnio nie zapisuję skrupulatnie każdego posiłku. Juz mi sie wydawało ,że potrafie to regulować ...ale chyba sie mylę. Wiem oczywiscie ,że waga to nie wszystko - ale to już przegięcie. Czy miesnie mogą aż tak duzo ważyć??? Dobra juz nie marudzę. Spinam dupeczkę jak co poniedziałek!
Troszkę zaczynam sie o męża niepokoić. Lekką ręką ma do zrzucenia 20 kg. To bynajmniej nie chodzi o to ,że mi sie nie podoba...może jestem jakaś zryta ale jakoś bardziej widzę w ludziach to wewnętrzne piekno i to jest dla mnie najważniejsze. Powierzchownośc to powierzchowność. Pudełko w którym trzymamy duszę:))) Ale o to pudełko trzeba dbać!!! Pudełko musi być zdrowe - to jak wygląda to drugorzędna sprawa...ale ZDROWE!! Póki co odpukać nie mamy problemów z cisnieniem itp...no ale przy nadwadze to tylko kwestia czasu. Ale i mąż potrafi czasem zaskoczyć...bo dziś sam z siebie zaproponował że pójdzie ze mną na basen:))) Niestety od kiedy mieszkamy w bloku mamy mało okazji do takiej normalnej aktywności jak koszenie trawnika, rąbanie drzewa, wszelkie przekopywania i grabienia. Trzeba sobie organizować takie bardziej syntetyczne :))) Jak bieganie , rower itp. Małżonek nie pała do tego specjalna miłością. Nie chce go zmuszac bo to nie ma sensu. Za każdym razem kiedy sobie biegam to oczywiscie jestem w siódmym niebie...ale za każdym razem sobie myślę jak by to było cudownie gdyby mąż biegał ze mną:(((( No nic - basen to tez coś.
briget1983
18 czerwca 2013, 09:30Hej, jeśli cm spadają to się nie przejmuj. Serio, wiem że to trudne ale nie właź na wagę:)
papiszynka
17 czerwca 2013, 20:39ćwiczysz, więc możliwe,że to przez mięśnie waga stoi :) najważniejsze,że po ubraniach widzisz różnicę. A mężulek może z czasem się i do biegania przekona :) może na początek zacznij go wyciągać na jakieś spacery
holka
17 czerwca 2013, 16:28NigdyNieKochalam napisała to co ja myślę :) może uda Wam się niebawem pobiegac razem...A ja nie cierpię grubasów ... bo sama jestem i byłam zawsze gruba i wkurza mnie ten wszechogarniający tłuszcz ... a grubych dzieci i zwierzaków szczególnie mi żal...bo to akurat nie ich wina :-( a grubość spowodowana lekami lub chorobą nie jest tak powszechna jak tłustość z zaniedbania...(pewnie dostanę od kogoś w łeb za taką postawę...ale trudno)
NigdyNieKochalam
17 czerwca 2013, 14:56Kochana Moja ! Mięśnie ważą więcej niż tłuszcz, lecz zajmują mniejszą powierzchnię, dlatego waga stoi a po ubraniach widzisz różnicę ! ;) Jestem pewna, że jeszcze chwila i ta wredota wreszcie da za wygraną... ;) Słońce, jak na razie ciesz się ze wspólnego wypadku na basen- pamiętaj...od czegoś trzeba zacząć ! ;) Więc dobre i to. ;) ;***
Rubakota
17 czerwca 2013, 13:34U mnie waga też stoi. W zeszłym tygodniu niby spadła a w tym znowu mam +1kg więc bilans jest na zero. Znowu siódemka znikła :( A co do meża - mam to samo w domu, Mój ma BMI wskazujące na otyłość. Nie widać tego po nim ale waga nie chce kłamać. Próbuję go odchudzić ale wszystko klęka jak on potem wieczorem zrobi sobie 'kanapeczki' i całą paczkę żółtego sera i wędliny do tego zje :( Musimy pracowac nad pudełkami naszych mężczyzn choć póki co brak mi pomysłu. Mój mówi że po weselu się weźmie bo teraz już itak nie ma sensu... Ehhhh...
kalcia1988
17 czerwca 2013, 13:32Kochana rozumiem Cię bez słów...moja wredota pokazała mi dzisiaj tylko 100 gram mniej (po całym tygodniu bo ważę się zawsze w poniedziałki przed jedzeniem) i się tak wkurzyłam, że masakra....Nie poddajemy się i walczymy Kochana dalej i to jest najważniejsze, cieszę się że u Ciebie nie ma problemu z organizacją sportowej aktywności...Masz zupełną rację, o to pudełko trzeba dbać jeżeli chce się być zdrowym. Mąż zaczyna od basenu z Tobą więc kto wie, może za jakiś czas sam dojrzeje do biegania z Tobą...a nie próbowałaś mu zasugerować delikatnie, że brakuje Ci towarzystwa??:)) Pozdrawiam i trzymaj się:))
Pokerusia
17 czerwca 2013, 13:22ja omijam ostatnio wagę szerokim łukiem bo mnie strasznie denerwuje;-) z mężem u mnie podobnie,mam go tylko na weekendy w domu i ciężko go wyciągnąć na coś więcej niż spacer, no ale lepsze to niż nic;-) udanego dnia
gruszkin
17 czerwca 2013, 13:12Ja tam mogę ważyć o 100kg, aby ładnie wyglądać w rozmiarze 40, a nawet 38 i to jest mój cel, nikt nie musi mnie na rękach nosić... Basen jest pierwszym krokiem i to milowym.
midikaa
17 czerwca 2013, 12:10myślę,że to mięśnie bo nie siedzisz z założonymi rękami czekając na cud, prawda? A mąż? dobrze,że wyszedł z propozycją basenu bo może go zaszczepisz :) ja chciałam męża namówić na jakąś aktywność, ale nie wyszło...
tuti83
17 czerwca 2013, 11:57Spokojnie waga zacznie spadać... albo to mieśnie albo zastój... wszystko trzeba przeczekać :) A co do męża... wiesz może ten basen to pierwszy krok :) dobrze ze wyszło to od niego :P
schmetterlingjojo
17 czerwca 2013, 11:01buduja sie miesnie, zacznie spadac, zobaczysz:-)
Kajzera2
17 czerwca 2013, 10:32fajnie że ubrania mniejsze już są a waga..... dogoni rozmiary spokojnie. Mięśnie ważą więcej a mają mniejszą objętość .
olmeca
17 czerwca 2013, 10:30myślę, że waga w końcu poleci, ale najwazniejsze że Ty czujesz się ok i widzisz różnice chociazby po ubraniach..... cyferkami się nie przejmuj..... a mąż z czasem dojrzeje i sam niedługo będzie wyciągał cię na spacery..... u mnie przynajmniej tak było..... na poczatku partner patrzył na moje dokonania z lekką dozą nieśmiałości i nie wierzył w to że mi się uda.... teraz jak już widać efekty sam zachęca mnie do większej aktywności, a że bez niego samej mi smutno więc ćwiczy ze mną
anuszka1981
17 czerwca 2013, 10:14u mnie stoi na 80 kilo, choć dzisiaj ujrzałąm kawałek siódemki na chwilkę, ale jej jeszcze nie uznaję, zobaczymy jutro, jak dziś z białkiem dowalę :)