Nic się nie zmienia. Ciągle to jedno wielkie bagno. Co dzień budzę się i mówię "od dziś". Potem idę do kuchni i jest znowu to samo. To straszne jak niekonsekwentnym można być. Jak słabym można być. I jak bardzo można siebie nienawidzić. :(
Nie wierzę już że mi się uda. Codziennie to samo. Wstaje i chcę a potem nie umiem się opamiętać. Żal mi samej siebie. Dlatego odchodzę stąd bo zwyczajnie tu nie pasuję. Widać że macie dość mojego ciągłego narzekania. A ja co dzień robię to samo - łudzę się że dam radę a pięć sekund później się obżeram. To portal dla ludzi którzy chudną - nie dla tych którzy wiecznie narzekają...
A ja mam dość ciągłego przyznawania się do winy, ciągłego pisania o tym samym. I dość czytania jak innym wychodzi. Czuję się jak śmieć. To wszystko jego wina. On mnie w to wpędził.W ten brak poczucia własnej wartości.
Trzymajcie się dzielnie. Ja będę trzymać za Was kciuki.
byckobietaa
28 lipca 2014, 14:53nie poddawaj się tak szybko. ja też milion razy zaczynałam, aż w końcu któregoś razu wyszło :)
Catalunya
25 lipca 2014, 17:41To nie jest portal dla ludzi, którzy chudną tylko dla tych którzy czują potrzebę zmian ... zmian na lepsze; poradzę jedno - skoro jest tak źle, jak piszesz to może poszukaj pomocy specjalisty ? A brakiem poczuciem własnej wartości nie można zasłaniać słabej woli - bo przygody w kuchni inaczej nazwać nie można. Trzymam kciuki abyś w końcu znalazła swój cel i skrzętnie go zrealizowała.
annmolly
25 lipca 2014, 17:14zbyt szybko się poddajesz! każdy ma gorsze dni - ja też! ale nie warto oglądać się wstecz tylko patrzeć przed siebie i próbować! zrób to po prostu dla siebie. trzymam kciuki i mam nadzieję, że wrócisz tu jeszcze :)
RudaDareczka
25 lipca 2014, 14:19Zawsze możesz się zaprzyjaźnić z tym wrednym "małym głodem". Ja z nim czasami rozmawiam, wyobrażam sobie go jak w reklamie Danone i mówię do niego czasami bardzo wulgarnie a czasami śmieje się mu w twarz. Przeciwnik jest łatwiejszy do pokonania kiedy jest namacalny i można z nim pogadać. Tak samo robiłam kiedy miałam rozmowę w pracy, wyobrażałam sobie szefa i gadałam z nim, tak na niby, uwierz mi pomaga!
Efkakonewka
25 lipca 2014, 14:05Hm...nie wiem jakie masz warunki domowe, ale po prostu nie kupuj rzeczy których jeść nie powinnaś, najważniejszy jest plan i jego realizacja, wiem, że jest ciężko, bo ja tu jestem bardzo długo i udaje mi się zgubić kilka kilo, które wracają, więc nie chce się mądrzyć, ale pogadaj z bliskimi, że chcesz, żeby Ci pomogli:)Trzymam kciuki
blue-boar
25 lipca 2014, 13:58zostań!!!! Nie możesz się poddać! Pomyśl jak będziemy się wspaniale czuć gdy osiągniemy nasz cel!
anna290790
25 lipca 2014, 13:37Czemu sobie odpuszczasz?! Każdy ma wzloty i upadki, ktoś mądry kiedyś powiedział że nie ważne ile razy upadniesz ważne ile razy się podniesiesz. Łap byka za rogi i do roboty! Powodzenia, trzymam kciuki