No i w weekend poległam. Miało być pięknie, a było jak zwykle. Do imprezy się trzymałam, potem było tylko gorzej. I tak zjadłam mniej niż zazwyczaj w takich sytuacjach, ale to marne pocieszenie. Oczywiście zero ćwiczeń pózniej, wiec pierwszy tydzień pozostawia wiele do życzenia. Przypuszczam, że nie będzie czego aktualizować...
Z przyjemniejszych rzeczy: po pierwszym tygodniu diety (nie licząc weekendu) czuję się doskonale! Nie boli mnie brzuch, nie mam wzdęć, nie miałam zgagi. Czyli w końcu znalazłam sposób odżywiania, który odpowiada mojemu organizmowi :)
Plan na najbliższy tydzień: tym razem utrzymać dietę, ZACZĄĆ ĆWICZYĆ!
Bez ćwiczeń nie wróżę sobie powodzenia w odchudzaniu. Tylko tak trudno się przemóc...
jamay
19 stycznia 2016, 17:44W odchudzaniu mimo wszystko 70% to dieta, na spokojnie znajdź sobie sport taki jaki Ci sprawia przyjemność. Bo na siłę przysiady można porobić przez tydzień, a potem ma się dość ;)
Waleczne.Serce
19 stycznia 2016, 14:57Kochana, jeśli Cię to pocieszy to sama miałam szalony weekend, i jeszcze jeden dzień po. Ale nastawienie jest najważniejsze, trzeba sobie wmawiać, że będzie co raz lepiej, bo z każdym dniem robisz coś dla siebie i swojego ciała, mimo, że są wpadki, nie warto się poddawać. A jak w końcu dotrze do naszych mózgów ta informacja to nasze samopoczucie zmieni się na lepsze już na stałe. ;) po za tym, czasami można sobie pozwolić ;) Pozdrawiam.
edditteb
19 stycznia 2016, 14:20spokojnie, ja też w weekend pozwalam sobie na nieco więcej. do ćwiczeń po prostu musiz się przyzwyczaić ale niestety to nie będzie ot tak, z dnia na dzień, wiem po sobie, próbowałam milion razy. tym razem się zawzięłam, ćwiczę ponad miesiąc i wiem, że gdyby nie wymarzona sylwetka i wiosna za rogiem, już dawno bym się poddała, Trzymam kciuki!!!
Gabka1991
19 stycznia 2016, 14:15Ja też szukam sposobu jak zmobilizować się do ćwiczeń :(