Pisanie każdego dnia bardziej motywuje. Ostatnio już było dobrze, to wyszedł jakiś wyjazd czy inna okazja i sobie odpuściłam. I nie mając codziennego motywatora, poddałam się. Teraz wiem, że odchudzanie to codzienna walka o każdą zachciankę, o mądre i zdrowe wybory, o ćwiczenia, których się nie chce wykonywać.
Tak czy inaczej pierwszy dzień - wczorajszy - za mną. Było zdrowo, lekko, nie siedziałam nic nie robiąc, nawet chwilę się poruszałam ;) Wiem, że 10 brzuszków i 10 przysiadów trudno nazwać ćwiczeniami, ale lepsze to niż nic. No i do południa sprzątałam, a potem byłam w pracy i też nie siedziałam bezczynnie. Wieczorem obejrzałam film, ale nie otworzyłam do niego piwa i paczki chipsów, tylko zjadłam kawałek kurczaka duszonego z przyprawami i wypiłam białą herbatkę, z czego jestem niesamowicie dumna :D
Dzisiaj cały dzień w pracy, a potem umówiłam się na film z przyjaciółmi. I znów wybiorę herbatkę, a do jedzenia już sobie zażyczyłam sałatkę, którą przygotuje mój Ł. Żeby tylko się nie złamać! A po filmie może zrobię znów trochę przysiadów i brzuszków. Albo wybiorę inną, przyjemniejszą formę ćwiczeń ;)
angelisia69
24 listopada 2015, 14:13super male zmiany zaprocentuja w przyszlosci ;-) oby tak dalej.i nie smuc sie ze 10 brzuszkow :P lepsze to niz 10 chipsow ;-)
orchidea24
24 listopada 2015, 13:20każdy początek jest dobry, nawet 10 przysiadów. Dziś zrób sobie dwie takie serie. Nikt nie powiedział, że od razu trzeba ćwiczyć niewiadomo ile. Dobrze jest się rozruszać stopniowo :) powodzenia! :)