Waga leci pomału, ale nie mam zamiaru niczego przyspieszać. Stosuję się do diety i liczę, że w efekcie końcowym poprawi się nie tylko moja figura, ale przede wszystkim stan zdrowia i samopoczucie. Mam nadzieję, że do czasu wakacyjnego wyjazdu będę wyglądała na tyle znośnie, że nie będę aż wstydziła się pokazać na plaży w kostiumie kąpielowym [w chwili obecnej miałabym problem].
Jest też coś na czym zależy mi najbardziej. To nauka racjonalnego odżywiania, która ma wejść mi w krew, która ma stać się nawykiem. Nie chcę zamęczać się dietą przed miesiąc, dwa a później znowu wrzucać w siebie wszystko jak leci. Nie mam zamiaru robić ze swojego żołądka śmietnika po raz kolejny. Nie po to pracuję nad sobą tyle czasu, żeby to zaprzepaścić. Wszystkie te słowa już kiedyś wypowiadałam, a potem... wróciłam z powrotem na Vitalię.
Nie można odmawiać sobie wszystkiego, ale też niewskazane jest traktowanie swojego żołądka jak worka na śmieci. Mam nadzieję, że dzięki nabytym zdrowym nawykom uda mi się przestawić i moją rodzinę na właściwy tor. Z pożytkiem dla wszystkich.
Dziś 3/10 Mai Błaszczyszyn, a więc wprowadzamy warzywa. Jaram się od wczorajszego wieczora, bo na jabłka i winogrona ciężko mi już nawet patrzeć. ;)
Ishita17
30 kwietnia 2014, 10:55Co to za dieta ? ;)
Metamorfoza.
30 kwietnia 2014, 11:03Oczyszczająca. :) http://www.mojegotowanie.pl/wokol_stolu/diety/10_dniowa_dieta_owocowo_warzywna_mai_blaszczyszyn