Czterdziesty pierwszy dzień diety.
Zgodnie z tradycją witam się z Wami śniadaniową porą z kubkiem herbaty z kawałkiem pomarańczy i łyżeczką cukru [nie wyzbędę się tego, gorzka herbata jest absolutnie do bani!]
Na dworze szaruga, typowo depresyjna pogoda. Dobrze, że chociaż temperatura na plusie. Wybieramy się dziś na spacer, mam nadzieję, że choć na chwilę zza chmur wyjrzy słońce [choć nie zapowiada się na to].
Dietowo okay, zaczęłam sobie od jakiegoś czasu pozwalać na przekąski typu ryż na mleku, czy duży jogurt, waga stoi w miejscu. Chyba będę musiała pożegnać się z tymi deserkami, co by drgnęła. No ale najważniejsze, że nie idzie w górę.
Sesja wstępnie zaplanowana na 28.10 trzeba pogrzebać w szafie.
Póki co przygotowałam dwie stylizacje: jesienną i kobiecą, ale nie będę wchodzić w szczegóły, jeśli będzie się czym pochwalić na pewno wstawię fotki. Nie będzie to żadna odkrywcza sesja, ani nic komercyjnego, po prostu muszę raz na jakiś czas całkowicie amatorsko wyrwać się od pieluch.
Całodzienny bilans posiłków i napojów:
~ Dwie grzanki z mozarellą i pomidorem
~ Dwie herbaty z pomarańczą + łyżeczka cukru
~ Mały banan
~ Papryka nadziewana brązowym ryżem z warzywami
~ Belriso waniliowe
~ Brązowy ryż z warzywami
Bilans aktywności fizycznej:
~ Półtoragodzinny spacer [tylko :(]
issa1989
25 października 2011, 21:12Rewelacyjne zdjęcie :)
nothingless
24 października 2011, 20:24super zdjęcie, jesteś bardzo fotogeniczna :) jakbyś chciała podzielić się zdjęciami z najbliższej sesji to było by fajnie :) dobre jest berliso :D? nigdy nie miałam okazji jeść, a bałam się kupić bo nie lubię zbyt słodkich rzeczy :)
nothingless
24 października 2011, 20:20myślisz, że to mi nie nie pomoże? odkąd pamiętam, jak stało się coś niefajnego starałam się za wszelką cenę o tym zapomnieć :D wiesz, czasami mam takie jazdy, że nagle zaczynam płakać bez powodu, może to przez to ? Nic AŻ tak okropnego się nie stało. Za każdym razem jak idę na imprezę to nie potrafię dostosować ilości alkoholu do mojej wytrzymałości, ale teraz to nie był problem ? Jakoś mam "szczęście" wyjątkowo często trafiać na zboczeńców i ekscybicjonistów :/ Tak też trafiłam w piątek, jakiś koleś na środku parkietu włożył mi rękę w majtki... miałam o tym nie pisać i zapomnieć ale przez sobotę i niedzielę czułam super obrzydzenie. oszaleć można.
felia
24 października 2011, 16:37Dziękuję za ciepłe słowa:). To bardzo zachęca do działania:). Życzę i Tobie powodzenia.
hedkandi
24 października 2011, 11:37Hej, dzięki :] Mimo właśnie takiej pogody przyjemnie jest iść na spacer, jeżeli ma się z kim :] Trafiło na beagle właściwie przez przypadek, gdybym miała wybierać byłby to pies pięć razy większy, ale jest bardzo cierpliwy, wesoły, mądry :] Ech, pięknie ;] Piękne zdjęcie. To Tyyy?! o_0 Nie znam się na fotografii, lecz codziennie przeglądam ich mnóstwo i to naprawdę mi się podoba.