Nie wiem od czego zaczac, bo moge tylko powiedziec - jedna WIELKA KATASTROFA !!!!
Jak widac na zdjeciu znów waże 100 kg.
Jestem wsciekła na siebie i na cały świat. Po raz kolejny zawiodłam siebie i wszystkich, którzy we mnie uwierzyli . Mój syn w sobote dał mi taki "wygawor" w trosce o moje zdrowie, ze nie miałam argumentow na swoja obrone . On martwi sie o moje serce, ktore moze w pewnym momencie odmówić posłuszenstwa.
Bedę probowac , ale bez Was nie dam rady. Do powrotu zmobilizowała mnie Graźynka , pisząc do mnie. Mam nadzieję , że przy wsparciu Super Vitalijek , wrócę na dobra drogę.
. Muszę sobie jeszcze w głowie poprzestawiać i ruszyc do przodu. Mam dodatkową motywację , bo w 2012 roku chyba zostanę teściową
i nie chcę na zdjęciach z tego święta wyglądać jak hipopotam. Na dziś to wystarczy biadolenia, o ciekawszych sprawach napisze w następnym wejściu . Wszystkie moje Vitalijki serdecznie pozdrawiam .
Krystyna
Slonko1980
30 listopada 2011, 21:52witaj! mnie wczoraj mąż dał wykład, ale na szczęście już wcześniej sama dojrzałam do tego, że czas wracać do walki o siebie!!
tereza
30 listopada 2011, 19:36Witaj!musisz słowa syna wziąć sobie do serca!dla Niego to też na pewno ważne,skoro o tym mówi.Dasz radę,przecież masz powód,a w ogóle dla samej siebie warto!pozdrawiam....
ewisko
30 listopada 2011, 14:45Witaj, faktycznie długo Cie nie było. JA też mam stówkę, ale już niedługo będzie mniej. Niestety aby wyglądać jak pół hipopotama będę musiała popracować, więc będziemy walczyć razem. Pozdrawiam i życzę wytrwałości i chęci od zaraz, a nie od jutra :-)
uleczka44
30 listopada 2011, 11:00Witaj Krysiu. I bardzo dobrze, że wróciłaś, bo czas wziąć się do roboty. Ślub syna to bardzo mocna motywacja, by zawalczyć o spalenie zbędnych kilogramów. Ja też głównie z powodu ślubu syna zaparłam się w odchudzaniu. Nie możesz synowi tego zrobić, by goście pytali - a ta gruba pani to kto? Wiesz przecież, że na ślubie rodzice młodych są oglądani i porównywani. Jeśli teściowa syna jest szczupła to nie masz wyjścia. Musisz ostro zawalczyć o każdy kilogram. Dieta, ćwiczenia, dieta, ćwiczenia ...... i tak aż do skutku. Pozdrawiam.
jasmolka
30 listopada 2011, 06:30Witaj!Witaj!Witaj! W życiu ZAWSZE jest czas na zmiany :) Trzymam kciuki! Jeżeli Ciebie to pocieszy - to mnie też nie jest łatwo schudnąć, a tym bardziej trzymać wagę.Ale ciągle próbuję i pmalutku,pomalutku - kap,kap kap - tłuszczyk spada :)pozdrawiam cieplutko
jbklima
29 listopada 2011, 22:18dbajmy o siebie nie patrząc na wiek.....na pocieszenie...z dużej wagi szybciej się chudnie...jak tam nad morzem ..tez taka piękna jesień?
sahilia
29 listopada 2011, 22:11Powodzenia i wytrwałości w zrzucaniu zbędnych kilogramów ;)
elasial
29 listopada 2011, 21:40Hej witaj witaj....a co Ty yam sobie popijasz na tym zdjęciu???? Ach wodę! Niegazowaną! W porządku!!!;-))) Syn ma rację ,jak osiągnęłaś setkę to długa droga przed Toba. Ale czas super...bo w święta łatwo jeszcze byś zdobyła kilo lub dwa. A motywacja teściowa jest ekstra! Wiem cos o tym!!!! Powodzenia! I nie znikaj!