Wykończona. Wczoraj bez ćwiczeń, dziś 40 min na rowerku stacjonarnym. Zaczęłam trening wyznaczony mi przez specjalistę, ale niestety nie zainteresował mnie - nudny głos z komputera i statyczne obrazki... dlatego rowerek wygrał. Jest na tyle późno, że słuchanie beznamiętnego głosu demotywuje mnie bardziej niż telewizor, przed którym później ćwiczyłam...Chyba najlepszym rozwiązaniem dla mnie będą ćwiczenia z płyty (lubię ćwiczyć z Chodakowską, wiele osób chwali się pozytywnymi rezultatami i ćwiczyłam już z nią kiedyś). Nie jestem niechętna wobec ćwiczeń, ale dziś byłam wycieńczona. Jest 23 na zegarze i czuję głód, kolację miałam po 18....Już tylko 1 dzień mi został w pracy, później chwila oddechu, czas na upragnioną autorefleksję (naprawdę, jadąc metrem niewiele można sobie przemyśleć na temat własnego życia, w pracy tym bardziej, a po pracy są inne rzeczy na głowie...). Mój największy sukces dziś: kolejny raz odmówiłam ponadprogramowego posiłku zaproponowanego mi przez koleżankę. Najgorzej będzie w piątek, na pożegnanie na pewno będą mnie częstować słodyczami, muszę być silna...a wokół tyle pokus...nowe smaki czekolad, hahaha
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
MartynaMariaKa
31 sierpnia 2017, 22:46Dziękuję za Twój komentarz Sophie20 :-) Od jakichś dwóch lat jestem strasznym flakiem bez kondycji, ale moje mięśnie chyba jeszcze pamiętają lepsze czasy, bo wcale nie obawiam się ćwiczyć. Niestety jestem na tyle zmęczona, że często kończy się jedynie na spacerze po pracy...od przyszłego tygodnia jednak wszystko może się zmienić, w końcu wypocznę :-)
sophie20
30 sierpnia 2017, 23:41Grunt żeby znaleźć taka aktywność która sprawi Ci przyjemność, w internecie jest mnóstwo trenerek i każda ma coś innego do zaoferowania. Na początek nie musisz ćwiczyć długo, może to być od 20-30 minut, byle codziennie. Brawo, że trzymasz się planowanych posiłków. Ja zanim skuszę się na słodkie czy słone grzechy to sprawdzam ile maja kcal, wtedy przypominam sobie jak ciężko się ćwiczy żeby spalić to choćby jedno ciasteczko, okazuje się ze nie są warte grzechu. Powodzenia!