Informacje podstawowe
Płeć | Kobieta |
Wiek | 34 lat |
Miejscowość | warszawa |
Wzrost | 152 cm |
Masa ciała | 70.00 kg |
Cel | 47.00 kg |
BMI | 30.30 |
Stan cywilny | |
Wykształcenie | Wyższe |
Aktywność zawodowa | Powiem później |
Dzieci | Nie |
Opis użytkownika
Mam 27 lat i można powiedzieć, że niewiele brakuje mi do szczęścia, a właściwie to nie mam na co narzekać. Mam kochającą rodzinę i partnera, który mnie wspiera, skończyłam studia. Oczywiście moje życie nie jest usłane różami, jednak potrafię docenić to, co mam i co udało mi się do tej pory osiągnąć. Przede mną jednak niełatwe wyzwania - schudnąć 25kg, znaleźć nową pracę, podjąć się studiów (tym razem zaocznych), za które muszę sama zapłacić. Posiadam ogromną chęć do działania, a jednocześnie zdaję sobie sprawę z tego, że droga wiedzie pod górę...w temacie odchudzania mam już pewne doświadczenie, jednak bez spektakularnych sukcesów. Do tej pory wszelkie moje wysiłki w tym kierunku charakteryzowały się spontanicznością i brakiem uporządkowania. Zdawałam się na siebie samą, jednak, jak chyba większości kobiet, dieta kojarzy mi się z niedojadaniem i forsowaniem siebie ćwiczeniami. Byłam dosyć wytrwała w bieganiu i ćwiczeniach fizycznych, jednak po pewnym czasie zabrakło mi sił, chęci i czasu...moja kondycja była w coraz gorszym stanie, zaczęłam podjadać, a nawet kładłam się z pełnym żołądkiem spać...obiado-kolacje znacznie przyczyniły się u mnie do wzrostu wagi. Późne powroty z pracy tylko mnie demotywowały, nie miałam ochoty przygotowywać sobie obiadu do pracy, zamiast tego każdego ranka kupowałam coś w sklepie, często też fundowałam sobie coś słodkiego do kawy...doprowadziłam swoje ciało do pierwszego stopnia otyłości, przy wzroście 152cm ważę 70,5kg... Nie załamuję się tym, jednak uznałam, że dalej zwlekać nie mogę, to najwyższy czas zadbać o siebie :-) Życzę sobie i Wam sukcesów. Dopiero zaczynam, ale czuję, że w kolejnym sezonie letnim będę mogła założyć bikini. Damy radę! :-)
Sukcesy i porażki w odchudzaniu
Odchudzałam się wielokrotnie, poczynając od wieku ok. 14 lat. Nie byłam nigdy ani przesadnie chuda, ani gruba - raczej przeciętnych rozmiarów. Nie czułam się jednak dobrze w swoim ciele, zawsze miałam umięśnione, duże w obwodach nogi. Do dzisiaj uda stanowią dla mnie największy problem, do tego szerokie ramiona, co przy niskim wzroście tworzy niezbyt korzystny efekt wizualny. Nigdy nie byłam wytrwała w diecie, choć pewne sukcesy mam na swoim koncie. Zmiana w sposobie odżywiania nie trwała długo, gdyż szybko nudziłam się monotonnymi posiłkami, lubiłam za to ćwiczyć. Nigdy nie przepadałam za mięsem i rybami, czasami zjadłam łososia wędzonego, czasami tuńczyka z puszki, czasem pierś z kurczaka...Lubiłam za to jajka i przetwory mleczne, ale to, co pochłaniałam w największej ilości, to były niestety produkty zwiększające moją masę ciała, a więc: makarony, chleb, słodycze, tłuszcze (masło i olej), słone przekąski (w tym chyba jedne z najgorszych - zupki typu instant). Do tego późne kolacje i na efekty nie trzeba długo czekać. Wraz ze stopniowym pogorszeniem się mojej diety, słabła ochota do ćwiczeń. Właściwie nie tylko ochota, ale autentyczne osłabienie ciała. Krąg się zamykał, a ja tkwiłam w tym błędnym kole przez długi czas. Zwykle wskaźnik wagi w granicach 57-60kg był dla mnie wystarczająco alarmujący, żeby wziąć się za siebie, jednak w ciągu ostatnich 2 lat przytyłam do 70,5kg. Jestem niska (152cm), więc wg wskaźnika BMI mam otyłość I stopnia. Wiem, że jeśli teraz nie zawalczę o siebie, to nie zatrzymam tego procesu. Będą dochodziły nowe obowiązki i coraz więcej wymówek. Zdecydowałam się na profesjonalnie przygotowany jadłospis, zbilansowane posiłki i regularne ćwiczenia. Myślę, że to najlepszy sposób na budowanie nowych, korzystniejszych dla zdrowia nawyków, które - mam nadzieję - zostaną już ze mną na stałe :-)