Dziś dzień ważenia! Po powrocie na diete (71kg) jest -0,6 czyli na dzień dzisiejszy 70,4 - choć to tylko woda i zawartość mojego żoładka to i tak pysia mi sie ucieszyła. 71-69 to moja waga kryzysowa, bariera którą cieżko mi przebrnąć. W numerze specjalnym Claudi (oczywiście tytuł Diety):) wyczytałam coś ciekawego co dało mi do myślenia i żeby mi nie uciekło to sobie tu zapisze. Cytuje : "...proces odchudzania przebiega w 80% w mózgu, a tylko 20% jest uzależnione od indywidualnego tempa przemiany materii i innych reakcji chemicznych w organiźmie. Dlatego jedynie ta osoba, która przed odchudzaniem zdefiniuje swoje słabości związane z jedzeniem i dokładnie nakreśli cel, do którego zmierza, ma szansę go osiągnąć."
A więc moje słabe strony:
1. Podjadanie, próbowanie, dojadanie.!!!
2. Słomiany zapał - 1-2 tygodnie OK a później powolne odpuszczanie.
3. Za duża wiedza na temat wszelkiego rodzaju diet - bardzo szkodliwe!!! Wszysko się później miesza, w jednej jest dobre to a w innej co innego, pomiesznie z poplątaniem. Wszystkie diety są dobre pod wrunkiem, że się je stosuje ściśle według zaleceń.
4. Jedzenie pod wpływem emocji.
5 Rzucanie się na jedzenie po pracy tuż po wejściu do domu.
6. Poświęcanie zbyt dużo czasu na myślenie o swojej wadze i jedzeniu.
7. Za dużo myśle za mało robię (tzn za mało się ruszam).
Na dzisiaj wystarczy, teraz trzeba tylko pomyśleć co z tym można zrobić??? A może trzeba zacząć robić a nie myśleć:))).