no więc tak miesiąc minął pełen ćwiczeń wyrzeczeń ( chociaż mysle że mogłam dać z siebie więcej) nie waże się - denerwuje mnie to bo waga tak się wacha w skali miesiąca że tylko mnie demotywuje. Treningi odbywam, jest już lepiej jak na początku i wiem, że hektolitry wylanego potu nie pójdą na marne.
Czasami płakać mi się chce na tych zajęciach jak widzę i czuje że nie daje rady, wczoraj na treningu zemdlała dziewczyna-padła jak długa, rozbiła sobie buzie... więc skoro ja trzymam się na nogach to nie jest źle ;)
Pewnie większość z was mnie skarci inne powiedzą że to bez sensu itd., kupiłam 2 butelki l-kartityny, nie wiem czy pomoże stosowałam jakies 8 lat temu i było mi tak jakos lepiej po tym a teraz to cholera wie-w drugiej strony jak nie pomoże to też nie zaszkodzi :)