no dobra więc po mojej środowej załamce, wzięłam byka za rogi i poszłam w piątek na trening, było już dużo lepiej poczułam znowu moc więc z głową uniesioną ruszam dalej na podbój moich kg.
W sobote miałam za wiele na głowie , nie znalazłam czasu na aktywność, za to kochany zabrał mnie na zakupy , twierdzac że skoro tak pięknieje- może chudne , nie wiem bo boje się zważyć, to musi mi kupić pare fatałaszków ;;) tak tęż się stało, płaszczyk kurteczka, buty , pare bluzeczek i obowiązkowo nowe dresy na fitness :)
zakupy zakończone porcją sushi swoja drogą polecam wszystkim sushi w Reducie za 22 kawałki 39 zł a za 32 49 zł to dobra cena. Tak, wiem wiem nie powinna jeść sushi, czytałam ile to zbędnych kcal ale chyba należy mi się coś od życia???
W niedziele pogoda przepiękna więc po śniadaniu - bieg, kiepsko z tym moim bieganiem , normalnie nie mam siły ledwo przebiegam-maszeruje 3 km i mało nie padne... chyba naprawdę kiepsko z moją kondycją :( potem ok 14 jeszcze rowery-na endemondo wskazało mi 12 km, lepsze to niż przeleżeć cały dzień przed telewizorem ;)
a wam jak minął weekend??