Dzisiaj piękna pogoda, słoneczko świeci ale już trochę pod innym kątem. Nie wiem jak wy ale jam mam zawsze uczucie a własciwie odczucia, że wrzesień pachnie inaczej niz sierpień i lipiec, chociaż to przecież jeszcze lato. Kiedyś strasznie nie lubiałam jesieni, nawet samego tego słowa ale od kilku lat jest inaczej - chyba jednak się starzeję ha,ha, lubię ją i cieszę się każdym ciepłym dniem , chociaz powietrze czasami jest jakoś dziwnie ciężkie i mdłe. Nie lubię listopada, to chyba jedyny miesiąc, który działa na mnie przygnębiająco. Z innych potrafię się jakoś cieszyć. Dlatego cieszę się, że to przecież jeszcze lato.
U mnie w zeszłym tygodniu były dożynki, piękny korowód, zabawa do 2 rano. Mój starszy syn przyprowadził do domu właśnie nad ranem po dożynkach - kotka. Nie chciał się od niego odczepic i przyszedł za nim do samego domu. Wszedł na wierzbę - wysoką- i tam czekał do rana. Rano mój syn taki był zadowolony , chociaz zwierzęta to nie jego bajka, że sam nalał mu mleka i go zawołal. Kotek przybiegł, bał się mojej suczki Tiny i znowu uciekł na wierzbę. Jednak do mleka przychodził. Gdy mąż wychodził do pracy pomimo, że go nie znał zaczął sie do niego tulić, do mnie to samo. Kotek to tygrysek z białymi kolanówkami i dużym białym krawatem pod szyją. Myślę, że gdzięś wiosenny przychówek. Ja w domu już mam kota 3-letniego biało-czarnego, więcej białego i nie wiedziałam co zrobić. Wzięłam go jednak do domu i przedstawiłam starszemu kotu - który czuje wielką niechęć do innych kotów a wręcz wielką agresję. Jakież było nasze zdziwienie, gdy ten bez zastrzeżeń przyjął nowego młodszego kota. Najpierw było przywitanie pyszczkami, potem mały zaczął go lizać a teraz robi ze starszym kotem co chce. Wskakuje mu na grzbiet gdy tylko go zobaczy, dusi go - oczywiście dla zabawy, chwyta jego ogon, przeszkadza mu w spaniu, a mój grubasek tak nazwał go kiedyś syn bo kot był dosyć grubiutki, na wszystko mu pozwala. W końcu gdy ma go dosyć to albo szuka cichego kącika albo wychodzi na podwórko. Powiem szczerze jesteśmy pod wrażeniem jego świętej cierpliwości. To samo nasza suczka ona by się chciała z kotem gonić ale on zaczyna prychać i mój drugi największy nieprzyjaciel obcych kotów, daje spokój i odchodzi. Mój pies ma 5 lat a do wygłupów jest pierwszy. Muszę przyznać , że nie spodziewałam się takiej reakcji, a kotek od początku czuł się u nas jakby tu był od zawsze. Nikogo się nie bał , a pierwsze co zrobił to położył się obok mnie na tapczanie i spaliśmy razem. Jest juz u nas tydzień a wszyscy czują jakby był u nas od dawna. Mój młodszy syn powiedział - z tym małym kotkiem jest w domu dużo weselej bo nasz pies i starszy kot to najbardziej lubią w domu tylko spać i jeść. To na tyle i dobrej nocy wszystkim. Pa,pa
nataliaccc
11 września 2014, 13:31ale z niego słodziak. Nic dziwnego, że skradł od razu Wasze serca:-)
araksol
9 września 2014, 22:31Zatrzymaj kociaka jeśli możesz, bo sam sobie nie da rady...Cudny jest
araksol
9 września 2014, 22:10Dwa koty to lepiej niż 1, bo się soba zajmą...Ja mam 12 kotów i nie narzekam. Mam tez znajome co mają po 30, ale to domy tymczasowe no i prawdziwe kociary. dobrze będzie... :)
monka78
8 września 2014, 19:26Fajny kociak, syn ma rację, zwierzęta ożywią dom.:-)
brugmansja
7 września 2014, 23:31Koteczek słodki i miło, że użyczyliście mu domu. Ja takich kotków niespodzianek mam 3 (z tego jedna kocica obdarzyła nas pięciorgiem maleństw, które też u nas zostały). Ich relacje z dwoma pieskami układają się różnie. Mały jest bardzo na kotki zawzięty, mimo że większe są od niego, a nasza podhalanka - czasami je gania ale niegroźnie. Wszystkie kotki są wykastrowane i wysterylizowane, martwię się o nie jednak ciągle, gdy wychodzą z domu pobiegać. Zdarzało się, że wracały ze skaleczeniami a w jednym przypadku potrzebna była szybka interwencja weterynarza.
Margarytka02
8 września 2014, 11:32widzę , ze b. lubicie zwierzęta i sie o nie martwicie. Ja też jak już wezmę pod opieke to się martwię bo z przodu domu mam główna drogę i koty ciągle ją przebiegają na drugą stronę pomimo , że z boku i tyłu są dzialki i ląki. Taka ich natura, że chodzą własnymi drogami.. Pozdrawiam cieplutko!!!