Wróciłam z wypadu w góry. Całe osiem dni. Było super, mieszkanie na 2 piętrze, balkony całe w kwiatach, nowe meble w pokoju i ten widok gór. Wspaniały ,. Rano budzisz się i za oknem nie widzisz murów domów sąsiadów tylko góry. W którą stronę z balkonu spojrzysz góry. Nie jestem zwolenniczką spinania sie po górach, ale podziwiania ich piękna. Z dołu też widać całą ich okazałość. Nie wiem co w nich takiego jest ale je uwielbiam. Mogłabym tam mieszkać na stałe, mój mąż zresztą też. Nie są to alpy ani tatry ale zwykłe piękne moje beskidy. Mówię moje bo dojazd to tylko 1,2 h. a bylam tam ostatni raz 10 lat temu. Zawsze dalsze trasy w góry, ale w tym roku postanowiłam blisko. Mój mąż na początku był b. nie zadowolony co to za wczasy godzinę drogi od domu, oj denerwował mnie strasznie, jeszcze tyle dni mówił - co ja tam będe robił - a potem nie miał chęci wracać do domu. Niestety dzisiaj już 1 09. początek roku szkolnego a ja jeszcze żyję górami. Wiem, że przynajmniej tydzień będę o nich myśleć, wspominać mile spędzone chwile i różną kuchnie w restauracjach nie koniecznie dobrą. Lubię zjesć obiad i z tym był problem. W końcu znależliśmy przyzwoitą restauracje i tam się stołowaliśmy. Sniadania i kolacje we własnym zakresie- czyli zakupy w biedronce lub w pobliskim markecie. Nocleg 35 zl od osoby, łazienka , wyjście na balkon i piękny widok. Trzeba bylo podejśc trochę w górkę do pensjonatu ale było warto. Centrum 6min drogi, a tam spokój, cisza i poranny śpiew ptaków/. Niestety brzydkie pogody też nas nie ominęły ale zabrałam ze sobą książki bo ja b. lubię czytać. Dla męża wzięłam " Igrzyska Smierci" i przymusiłam go do czytania. Przeczytał tę książkę w 4 dni tak go wciągnęła. Co do diety nie przytyłam a schudłam 1,5 kg., pomimo , że chodziliśmy na lody, jedliśmy tartę z jagodami- pycha, placek drożdzowy z ... jagodami. Codziennie było jakieś ciasto po 1 lub 2 kawałki, obiady pełne z zupą, śniadania i kolacje, i spacery. Zwykłe nie męczące, spokojne. Więc ja mogłabym żyć na wczasach - zawsze chudnę. Dopiero potem w domu stres, nerwy i nie potrafię schudnąć. Ledwie przyjechałam to się zdenerwowałam, moje kochane dzieciaki zrobiły obiad, upiekły biszkopt z kremem i cały syf po gotowaniu zostawili mnie i mężowi, bo stwierdzili, że są wykończeni. Tak, że pierwszą rzeczą po obiedzie i małym przespaniu się było .... sprzątanie kuchni, zamiatanie podłóg ich mycie i ogólne ogarnięcie domu na niedzielę. Na szczęście byłam pozytywnie nastawiona ja, mój mąż nie bardzo, ale chłopaki się zmyli i pojechali na mecz więc kłótni nie było. Zdążyliśmy posprzątać do godz.20oo, i popatrzeć na film , więc relaks też był. Dobrej nocy i miłego nowego tygodnia !!! Pa,pa
monka78
1 września 2014, 20:22cudny taki wypad bez dzieci, i dobrze warto było.Polecam też film ale nie oddaje książce, dopiero dryga część jest lepsza. Pozdrawiam:)
Margarytka02
2 września 2014, 15:34To nasz pierwszy raz bez dzieci , ostatnio 4 lata w trójkę ale wtym roku mój 18-latek stwierdził stanowczo nie. Na początku nie wiedziałam jak to będzie tylko w dwójkę, tyle lat zawsze z dziećmi . Bałam się , że będzie strasznie nudno ale było fajnie. Martwiłam się też o nich w domu starszy w pracy akurat kilka razy miał po 12h a młodszy sam, który nigdy nie był w domu sam. Jednak dali radę, chociaż sprżątanie nie bylo ich mocną stroną. Domyślam się ,żę główną rolę grał internet. Co do ksiązki jest super muszę kupić 2 część i zobaczyć film. Podobno leci w czwartek w telewizji. Pozdrawiam Cię b. gorąco pa,pa
monka78
2 września 2014, 19:32tak leci w czwartek i polecam całą serię czyli cz. 2 i 3, ja ją czytałam jak tylko mogłam.
Gacaz
1 września 2014, 18:52Dobrze, że wyjazd się udał. Pozdrawiam.