Wczorajszy dzień zapracowany bardzo, jak większość przez ostatni rok. Czasu na aktywność nie było ale za to kalorie grzecznie przypilnowane i deficyt zgodnie z planem. Rano pisałam umowę przedwstępną, sprawdzałam po dwa razy dokumenty dotyczące nieruchomości zeszło mi do 11:00, potem w auto i na spotkanie z klientami, kilkadziesiąt kilometrów, trwało 3 godziny. Przyjęłam kolejne 3 nieruchomości do sprzedaży. Wracając odebrałam syna ze szkoły, jak w piątek trochę korków było. Obiad (mąż zgrillował piersi, ja tylko surówkę dorobiłam i grzanki dla siebie). Potem 1,5 h w domu, musiałam pocztę ogarnąć i chwilę odpocząć i znów w auto na prezentację mieszkania. Wróciłam przed 19:00, kolacja i ... książka. Na nic innego siły nie miałam.
W styczniu mogę pracę nadrobić, mój mąż w domu i ogarnia sprzątanie, dużą część gotowania i pranie całe. W grudniu był na wyjeździe służbowym na drugim końcu świata i wtedy to ja miałam masakrę aby wszystko ogarnąć. Kolejny wyjazd ma prawdopodobnie w marcu, ale zobaczymy co z lutym będzie.
Mój najstarszy syn zauważył, że zmieniła się u nas w domu, tu cytuję: "dynamika podziału obowiązków". Uważam, że to dobrze jak synowie widzą normalny podział, tzn, czasem ogarnia większość mama czasem tata, a oni wypełniają swoje obowiązki w zależności od potrzeb.
Co do piątku kalorycznie wyglądał tak:
CPM 2229 kcal (1948 kcal PPM + 281 kcal aktywne)
2229 kcal - 1424 kcal (posiłki) = - 805 kcal
Alianna
11 stycznia 2025, 14:29Zmiana dynamiki podziału obowiązków, - mądre spostrzeżenie 😍