Wracając do tematu byłam wczoraj u endokrynologa, z tymże właśnie nieszczęsnym poziomem prolaktyny w mojej krwi... muszę znów zrobic rezonans przysadki i inne badania...Zapisując się w kolejkę do badania uprzejma pani w okienku z uśmiechem na twarzy oznajmiła mi że 30 stycznia 2014 roku to najwcześniejszy termin jak dla mnie. "jak dla mnie" bo nie mam znajomości w służbie zdrowia ani kasy żeby zapłacic za badanie 500zł i żeby mi je zrobili dziś lub jutro. Niezła jazda, co?;) Polska służba zdrowia... kolejny raz chce dla mnie jak najlepiej.
No nic tam, pewnie do tego czasu zdążę sama się uleczyć ;) ale w międzyczasie mam brać jeszcze jakieś tabletki obniżające poziom prolaktyny (koszt 300zł za 8 tabletek...) Pojawiła się taka myśl w mojej głowie, że skoro przy takim wysokim poziomie tego hormonu mogę schudnąć, zaznaczam że bez trenera personalnego i osobistego dietetyka, to po tych świetnych i drogich tabletkach zapewne pójdzie o wiele szybciej i łatwiej , nie?;) A tak poważnie to nie wierzę lekarzom i kiedy tylko mogę rezygnuję z tabletek i przeważnie ich zalecenia albo konsultuję z kilkoma innymi źródłami albo w ogóle mam w d***. Antybiotyków nie brałam już parę dobrych lat, mimo że zapisywali mi je regularnie np na przeziębienie. Dlatego nadal będę robić to co robię, bo widzę że pomagam sobie lepiej niż sztab medyków będących w zmowie z firmami farmaceutycznymi żerujących na moich już i tak lichych finansach.
Abstrahując od tematu lekarzy i innych cholerstw, wczorajszy dzień dieta trzymana wzorowo + ruch fizyczny = Skalpel + 40 minut biegania. Raczej nie wspominam Wam nigdy o spacerach, podbiegnięciu do autobusu czy o sprzątaniu bo to robiłam zawsze i robię niezależnie od tego czy jestem na diecie czy nie. Swoją drogą tym razem zamierzam być na diecie już na zawsze, jako że staje się ona moim sposobem na zdrowsze i szczęśliwsze życie :)
Na koniec parę fotek, które tak lubicie :)
zdjęcie którym rozpoczynam sezon truskawkowy z vitalią i co za tym idzie z Wami, moje drogie :)
wybaczcie bałagan na toaletce, ale jestem maniakiem malowania się a sprzątania to już nie bardzo...
Na koniec wczorajsze II śniadanie i porcja zdrowia - sok z marchewek, buraka, jabłek i selera naciowego, prawie jak true blood hehe ;)
pozdrawiam Was i życzę pogody ducha , nawet mimo PMS, mi by się przydało... ;)
Skania79
6 czerwca 2013, 22:30Piechota do pracy i z pracy. Mam godzine. A z powodu podniesionego cisnienia wracala na okolo :D
Skania79
5 czerwca 2013, 22:45Ależ proszę Ciebie bardzo :)))
MusingButterfly
5 czerwca 2013, 16:50Przepyszne truskaweczki ;) Z lekarzami zawsze tak jest dokładnie cie nie zbadają a juz cała recepta wypisana ... Szkoda im nawet dac skierowanie na jakies badanie .;/ No to sobie poczekasz na badanie ... to co sie dzieje w słuzbie zdrowia jest po prostu żałosne .. Potrzebne Ci badanie a oni odsyłaja Cie za ponad pół roku .. a potem jak cos sie komus stanie no to on nie wiedza dlaczego .. szkoda słów ;/ Energia na zdjęciach , az Cie rozpiera ;) widac ze sympatyczna z ciebie kobieka ;)))
szukammotywacji
5 czerwca 2013, 16:25A jakie Ty masz dluuuuugie nogi..... Super zdjęcia:) a i dietka i wogole - fajnie:))) co do lekarzy to tez nie bardzo im wierze ale tez poprostu do nich nie chodze, bo skoro i tak potem nie wykupie lekow to po co wogole isc....
Skania79
5 czerwca 2013, 15:47Słyszałam,że przez 2 tygodnie przed okresem może nazbierać nawet 2 kilo wody... Fotka z truskawkami jest meeega seksi :)
niezapominajka33
5 czerwca 2013, 14:50Cóż za energia z Ciebie bije :). Tylko brać przykład :)
monada
5 czerwca 2013, 14:32niestety służba zdrowia z Polsce to porażka... czasem jak sie dostaniesz do lekarza, to też jest porażka - mnie endokrynolożka powiedziała, że nie da mi skierowania na usg tarczycy, bo "dobrze wyglądam" i nie widać, żeby mi się coś w tarczycy działo - rentgen w oczach czy jak??? dodam, że tydzień później usg wskazało guzy... poszłam prywatnie