dopiero wtorek!!!!
gdzie tam do piątku!!!!
dzisiaj na wadze wzrost o 0,2 kg !!!!!!
noż!!!!
i wracam na jedzenie bez mięsne!!!
Tylko do śniadania będę dodawać odrobinę twarogu odtłuszczonego (ok. 125 gr)
Wczoraj na kolację zamiast zupy dyniowej zjadłam około 100 gram ryżu z dwoma gryzami białego mięsa z piersi kurzej.
tak więc, dzisiejsze moje menu wygląda następująco:
1) herbatka rumiankowa;
2) herbata z ALDIka Fit-Slim;
3) 2 pomidory + 1 ogórek konserwowy + malutka cubulka + mozzarella 0% + przyprawy;
4) pomelo
5) zupa dyniowa na wodzie
6) herbata miętowa;
7) kalarepka
8) herbata "Relaks".
Kawy nadal nie piję, pieczywo wącham, słodycze podziwiam i pożeram oczami :)), napoje wyłącznie niesłodzone (woda, herbata). Próbuję dodawać produkty mięsne (pierś z kurczaka), produkty białkowe (twaróg), jakieś węglowodany (ryż, kasza). Niestety, nie mogę, bo waga od razu zaczyna się wachać....
więc dalej pociągnę na warzywach (brokuły, dynia, marchew, pietruszka, buraki, kapusta, cukinia, czasem fasolka szparagowa, kalafior, pomidory, ogórki, papryka, czosnek, cebula itp) i owocach (jabłko i grejfrut, czasem pomelo).
Na wycieczce do Brennej (w sobotę) mam w planie jeść, z przygotowanych dań, tylko warzywa. Mimo, że będą przygotowywane pewnie na tłuszczu.... przecież nie zabiorę z sobą pudełeczek ze swoimi daniami!!!!!!
będę dużo pływać, maszerować i ogólnie ruszać się :))
alkoholu nie piję!!!! Chociaż korci mnie na tej wycieczce napić się czerwonego wina.....mmmmm.... moja Kadarka.....
Ostatni raz z alkoholowych napojów piłam coś (chyba właśnie lampkę czerwonego wina) 21 września...., dobrze mi bez alkoholu, zresztą ja nigdy nie piłam jakoś szczególnie dużo czy często, ale czasem wieczorem z moim D. wypiłam lampkę wina albo pół piwa... Może całkowicie zostanę apstynentem??
W pracy kobitka zachorowała na szkarlatynę!!!! a podobno to choroba dziecięca, no nie?!
więc nie ruszam się z mojego biura, żeby nie przynieść jakieś "zarazy"!
a duga koleżanka (ta którą czasem zastępuję) przyszła wczoraj do pracy spuchnięta, podobno od zęba, i już bierze antybiotyk.....
siedzę w mojej izolatce i piszę z Wami :))
może coś poćwiczę w biurze , może dzisiaj nikt się nie będzie mną interesował i nie zawali mnie pracą.....
Buziolki....
ilonol
22 października 2013, 13:48Jesteś twarda.....
moderno
22 października 2013, 11:15No to może rzeczywiście lepiej siedź u siebie w biurze skoro takie zarazki krążą w otoczeniu. Pa
Wisienkawlikierze
22 października 2013, 11:03Małgosiu, dzięki za poprawkę, oczywiście w złą stronę sobie policzyłam ogólny spadek, zmęczona byłam wczoraj... Przyjemnego sobotniego wyjazdu Ci życzę! I nie złap żadnej zarazy od koleżanki!!! Buziolki:***
benatka1967
22 października 2013, 09:33siedź w "izolatce" i nie wychodź bo ta jesień strasznie chorobliwa jest a ty przed wyjazdem rekreacyjnym ; a kadarki spróbuj to też moje ulubione wino , a ten wzrost to błąd pomiaru ,pozdrawiam :)
MllaGrubaskaa
22 października 2013, 09:13Kochana, taki wzrost to nie dużo i to też raczej przez to że więcej w jelitach zalega, nie można popada w paranoję. Przecież do końca życia nie będziesz już tylko na warzywach ;)) Pozdrawiam :))
Ebek79
22 października 2013, 09:13W ogóle się nie dziwię, że waga troszkę wzrosła. 0,2 to jest nic. Za każdym razem trochę wzrośnie jak tylko zaczniesz dokładać jakieś mięsko, czy ryż. Do końca życia będziesz tylko na warzywach??? Właśnie przeczytałam komentarz Pollli i zgadzam się z nią całkowicie! Właśnie to chciałam napisać:) Wprowadzaj powolutku te kawałki sera, kaszy, ryżu czy chudego mięsa. Po jednym produkcie i obserwuj swój organizm i wagę. Myślę, że do końca życia nie dasz rady na warzywach.
pollla
22 października 2013, 09:01Och Małgoś, ja Ci mówiłam tyle razy, nie tędy droga do chudej dupki, ale skoroś Ty taka uparta, to widocznie sama musisz się przekonać.Oczyścić się oczyścisz, ale każdy węglowodan, każdy kawałek mięsa Ci podniesie wagę i co?I chcesz nie jeść mięsa, chleba, makarona , kaszy do końca życia?