Jakieś beznadziejne te dni..Pogoda za oknem w kratkę, raz słońce, raz deszcz. Byłyśmy z babcią na krótkim spacerze, ale na ławeczce posiedzieć się nie da, bo wiatr zimny..
Wczoraj okropnie bolało mnie prawe przedramię, musiałam źle spać chyba..Nie mogłam w ciągu dnia podnieść ręki do góry bo ból potworny..dziś mniej, ale rano nasmarowałam Voltarenem i jakos przeszło. Może pomogła też lekka gimnastyka..
Wogóle, jestem ociężała, nic mi się nie chce..Już chyba czas odpocząć. Jeszcze tylko tydzień pracy i do domciu..Jakoś wytrzymam.
Ukradkiem włażę na wagę i ciągle pokazuje to samo więc tez chyba zastój.
Wczoraj upiekłam takie chlebki z kaszy jęczmiennej i ryżu: http://uwagababciagotuje.blogspot.de/2013/09/chleb...
Jest na tym blogu też na otyłość chlebek: http://uwagababciagotuje.blogspot.de/2013/07/chleb...
no ale nie mam kaszy jaglanej tutaj, bo bym ten upiekła. Zmienniczka zostawiła mi pół torebki kaszy jęczmiennej więc robiłam z produktów dostępnych. Jem go od rana i jest nawet niezły. Trochę przeszkadza mi, że widzę po rozkrojeniu ryż w środku, ale można się przyzwyczaić. Doskonale zaspokaja głód i podobno dobrze działa na metabolizm. No zobaczymy..
Lubię tak eksperymentować z jedzonkiem..
Dziś śniadanie: jedno jajko na twardo + warzywka: rzodkiewka, pomidor, papryka, 1,5 chlebka z kaszy i ryżu no i moje ziółka do picia; Obiad: mała porcja upieczonej szynki z indyka z fasolką szparagową z wody i dwie łyżki zupy warzywnej; Podwieczorek (o 15.30): jogurt z ziarnami i otrębami; Kolacja: pół twarożku z resztką z konserwy rybnej z wkrojonym pomidorem i szalotką, dwa chlebki i...woda. Teraz chyba jeszcze jabłko zjem, chociaż podobno na noc to nie bardzo..
Tak się zastanawiam, czy tymi małymi (za małymi wg mnie) porcjami nie spowalniam tego swojego metabolizmu, dlatego dziś starałam się jeść ciut więcej, chociaż nie odczuwam wogóle głodu..
Jutro ważenie..Ciekawe co zobaczę tym razem:).
A na pocieszenie moje zdjęcie sprzed 2 lat, już po zrzuceniu 20 kg..:
..a poniżej po roku czasu, zdjęcie z Niemiec..Już widać ten rok różnicy w kilogramach..Doskonale zdawałam sobie sprawę, że tyję, ale wagi unikałam jak ognia i żarłam ciasteczka przed snem..Efekt? +20 kg..Teraz muszę znów z tym walczyć..:).
Myślę, że tu już miałam ok. 10 kg do przodu..
Ale mnie wzięło na kajanie się dzisiaj..:). No pisałam..dziś czuję się okropnie jakoś..Jutro przejdzie pewnie:).
Pozdrawiam weekendowo:).
Aldek57
1 maja 2015, 23:46I tak jesteś atrakcyjną kobietką:))
malgorzatalub48
4 maja 2015, 09:47Dzięki:). Co by nie gadać to chyba na taki komentarz liczyłam..hihihi..Nieskromnie okropnie, ale co zrobić..Dla nas kobiet każdy taki komplement to miód na serce:). Zaraz mi się inaczej na świcie żyje. Pozdrawiam:).
badarba
1 maja 2015, 20:29Noooo Kobieto...dzieki za linka do bloga "Babcia gotuje". Bede korzystac. Pozdrawiam:-)
malgorzatalub48
4 maja 2015, 09:48Cieszę się:). Równiez pozdrawiam:).