Hej!
Jeśli ktoś kiedykolwiek zastanawiał się, co u mnie, to oczywiście powiem, że żyję ;-)
Zastąpiło w moim życiu wiele zmian. Głównie zawodowych. Pracuję, jestem doktorantką i mam zamiar schudnąć!
W piątek kupiłam karnet, wczoraj byłam na siłowni (15 min orbitrek, 10 min stepper, 15 min siłowe na urządzeniach), a dziś wybrałam się na zajęcia fitness (TBC i Fatburning). Czuję się świetnie! Pewnie będę miała jutro zakwasy jak mało kto, ale co tam! Jutro też mam zamiar pójść...żeby nie wyjść z wprawy. A tak na serio, to musi mi to znowu wejść w krew. Co? No, chodzenie na zajęcia fitness, ruszanie się i cieszenie się tym, kiedy moje ciało staje się piękniejsze i sprawniejsze!
Do tego oczywiście planuję zdrowej jeść (choć na tym gruncie bardzo nie grzeszę...raz na tydzień jakieś winko, kawałek pizzy...szału nie ma). Ale teraz chciałabym na pewno odżywiać się bardziej regularnie i troszkę więcej ruszać. W wakacje pracowałam po 8h siedząc przed komputerem i jedząc codziennie stołówkowe jedzenie - niczym dobrym nie mogło to się skończyć! A teraz basta. Jak piszę, zmieniło się życie, jest trochę więcej lataniny, przemieszczania się i karnecik ;-)
Dobrych snów! I trzymajmy za sobie nawzajem mocno kciuki!
PS. Nie wiem, ile teraz ważę. Zważę się w najbliższym tygodniu na siłowni i dam znać ;-)
grenadins
7 października 2012, 21:11Karnet na zajęcia jest dobrą motywacją - w końcu jak zapłaciłam to muszę wykorzystać ;-) Powodzenia :-)
dussia03
7 października 2012, 21:11Powodzenia! ;))