Jutro już wyjazd i po części się cieszę. Dla mnie wakacje jeszcze się nie skończyły, jednak młodsza siostra już czuje przedsmak szkolny. Pogoda też od rana nie dopisuje, cały dzień deszczowo. Z rana wpadła siłownia. Zabawne pora wyjazdu, a tak naprawdę weszło mi to w nawyk i zastanawiam się o wykupieniu karnetu po powrocie do Warszawy.
Dzisiaj na obiad była klasyka, ogólnie jestem fanką zdecydowanie kasz, ryżu czy komosy ryżowej, aniżeli makaronu czy ziemniaków. Jednak trzeba się dostosować do tego co podaje restauracja, a uwierzcie, że ryż czy kasza w Ustroniu Morskim jest mało znana.
śniadanie: ryż jaśminowy ugotowany na wodzie z przyprawą korzenną, bananem i słonecznikiem
obiad: gotowane ziemniaki z koperkiem i do tego podwójna porcja surówki z marchewki i białej kapusty
kolacja: ugotowałam marchewkę, dodałam soczewicę czerwoną, łyżeczkę koncentratu pomidorowego oraz wędzoną paprykę i słodką. Wyszła taka potrawka, do tego wkroiłam pomidora i posypałam mnóstwem ziaren