hej
Okazało się, że przez tydzień schudłam tylko 0,4kg strasznie mało........ale przez ostatnie tygodnie nic nie gubiłam to trochę się cieszę, że chociaż coś...W końcu udało mi się skończyć etap 1 !!!! Dieta utrzymana z jednym małym obżarstwem.....2 maciupeńkie pączusie własnej roboty (dzieci błagały więc zrobiłam a ja się niestety nie oparłam - dlatego w domu nie ma nic słodkiego ...). Za karę ominęłam przekąskę. Co do sportu to po tym strasznym uczynku nie zostało nic jak pójść na piechotę na basen. 40 basenów (1km) w 30 minut - całkiem nieźle (warunki cudne sama na torze). Jak wróciłam oczywiście po nogach to szybciutko kolejny dzień z Jillian. Teraz lekka kolacyjka (trochę późno - ale najmłodsze dziecię pewnie będzie baraszkować do północy więc pewnie zdążę strawić. Teraz muszę ogarnąć dzieci i dom i męża .....(jak starczy sił....hihihi).
ps. Mąż jeszcze nie wie ale wykupiłam dzisiaj karnet na kwiecień na FAT BURNING NA STEPIE (intensywny trening odchudzający z wykorzystaniem stepu)- będę chodziła w poniedziałki na 20 (myślę że damy radę jakoś wszystko dopasować)
sylwcia1704
20 marca 2014, 13:16skoro się ruszyło to już będzie tylko lepiej....do tego tyle ruchu...musi być lepiej ;)
Slonecznik77
16 marca 2014, 17:11Nie martw się małym spadkiem, mi tez na początku waga spadała bardzo wolno, w końcu tłuszcz waży mniej od mięśni, które sobie wyrabiasz na basenie i ćwiczeniami! Powodzenia!
Foczka81
16 marca 2014, 14:59Dobry pomsyl z tym fitnesem :) Mówisz ze najmlodsze do polnocy? Ojej :/
Louve1979
16 marca 2014, 12:23Super z tym stepem. Ja moje plany ćwiczeniowe w formie zorganizowanej odpuściłam chwilowo. Jakoś wierzyć mi się nie chce, że zmobilizuję się by pojechać na takie zajęcia a w domu zawsze coś się tam poćwiczy. Podziwiam te 40 basenów, woow! Ja za pływaniem nie przepadam, mam problemy z zatokami i zawsze koszmarnie mnie boli głowa po zamoczeniu nosa... a nie daj Boże jak mi tam wpadnie ta mega chlorowana woda brrr... :( A mąż to powinien być mega happy, że żona z tyloma dzieciakami na głowie ma jeszcze ochotę o siebie zadbać! Ooo! :)))
Asenna
16 marca 2014, 01:39a może mały spadek, bo tłuszcz na mięśnie zamieniłaś? mierz się i to niech będzie Twój główny wyznacznik! tak radze :) ja np miałam tak tragiczny tydzień, że w ten piątek się ani nie ważyłam ani nie mierzyłam bo bym same wzrosty pewnie odnotowała. U Ciebie 0,3kg to więcej niż nic, wiec warto się cieszyć. Z czasem będzie tylko lepiej :) Trzyma się i zazdroszczę karnetu
albee
15 marca 2014, 22:00ja kiedyś chodziłam na stepa i bardzo mi się podobało, nie było to co prawda fat burning ;-)
MllaGrubaskaa
15 marca 2014, 21:53Najważniejsze że waga idzie w dół ;))
333kociaczek333
15 marca 2014, 21:42Spadek mały, ale zawsze !!! Gratuluję :)
TuSia2606
15 marca 2014, 21:35Wazne ,ze cos spadla :) Fajne zajecia powinnas byc zadowolona :)
Magis
15 marca 2014, 21:25Eeeee teraz sie dopatrzyłam że schudłam mniej...nie 0,4kg a 0,3kg - już z tych emocji liczyć nie umiem....pozdrawiam