Dzis waga 95.6 i biegi zaliczone. Dieta wzorowa. Odzyskalam wreszcie powera i motywacje. Po prostu wierze w siebie i juz wyczekuje osemki z przodu. Juz dzisiaj nalozylam spodnie panterki ktore przy setce byly opiete i ledwo sie dopinaly a dzis pieknie i jest nawet luz i mi nogawki merdaja na nogach. W koncu to 5 kg jak dla mnie to wciaz igla w stogu siana ale i tak sie ciesze jak nie wiem.
Wyobrazcie sobie ze Roman przyjechal do pracy juz stawil sie 4 stycznia rano ciesze sie jak nie wiem. Ja teraz tylko bede dogladac a maz mial wolne bo dzis padalo. Takze Roman byl dzis caly dzien ale ruchu nie bylo tylko dogladalismy.
Jutro zawozimy tesciowa do Edynburga na lotnisko tak sie ciesze bo juz mamy jej dosc. Nie ma to jak byc samemu.
To tyle pozdrawiam was. Buziaczki.
Nesca85
7 stycznia 2014, 10:04bardzo dobrze, tak trzymaj, teściowa wyjeżdza o jaka szkoda hehe
marcelka55
7 stycznia 2014, 08:545 kg to i tak dużo, jakbym tyle zrzuciła, byłabym na półmetku mojej walki :) Także kochana, gratulacje. A co do teściowej - masz rację. Jaka by kochana nie była i jakby nie pomagała, to nie ma jak to samemu :)
AndzelikaKika
6 stycznia 2014, 23:57Pewnie ze 5 kilo to duzo. To prawie juz rozmiar w ubraniu roznicy :)