...jak najprościej stracić cierpliwość do siebie? Przeczytać swojego poprzedniego posta :) Na cóż to narzekałam?
1. Deszcz powodujący bagno przed domem, ciemnicę, zimnicę i zwichrowane włosy. No kija na niego poradzę! A - jak mi kiedyś uzmysłowiła moja Siostra - jeżeli nie mam na coś wpływu, to nie ma sensu się o to denerwować. Niby proste, nie? :) Tak naprawdę to martwi mnie bagno przed domem. Naprawdę mnie martwi - ale na to można coś poradzić. Przynajmniej w teorii - trzeba uderzyć do UM, że może jakaś droga? Choćby betonowe płyty...
2. Niesłuchające się włosy. W kwestii wilgoci - patrz pkt 1. W kwestii kosmetyków do włosów - oddam za darmo brylantynę w wosku (nie działa, tłuści mi włosy) i żel (skręca włosy zamiast je przylizać). Co ewentualnie działa, to galaretka (kisiel??) do włosów (brzmi dziwnie, ale jak przetłumaczyć inaczej "jelly"?). Co mogłabym zapakować na włosy zamiast tego? Lakier mi usztywnia na chwilę - później albo mam zwichrowane albo hełm zamiast fryzury :P
3. Oliwa i wypaprane portki. Trudno :) A plamy pewnie widzę tylko ja... A nawet jeżeli nie tylko ja - to i tak na to nie poradzę. A skoro nie poradzę - patrz pkt 1.
4. Korki. Po pierwsze - patrz pkt 1 :) A po drugie - jak już Centrum będzie przebudowane, to dopiero będziemy śmigać... :) Problem jest jednak rzeczywisty - albo będę się spóźniać do pracy albo wychodzić wcześniej z domu. Spóźniać się nie mogę. Wychodzić wcześniej też, bo Natalka przychodzi do Zosi o 7.30 i siedzi do 16.30 - czyli i tak 9 godzin dziennie... Jedyna nadzieja w tym, że jakoś się my-kierowcy do sytuacji przystosujemy i te rzeźnickie pierwsze korki z czasem się poluzują.
5. Perfumy powodujące ckne wspomnienia. Się cieszę, że takowe mam. Wspomnienia znaczy. A na ciepły urlop w końcu pojedziemy - może jeszcze nie w przyszłe wakacje, ale kiedyś na pewno, o!
6. Za ciasne ciuchy. Tu muszę pomyśleć - czy rzeczywiście przytyłam, czy mi woda się zatrzymała (jeżeli tak - patrz pkt 1.), czy to efekt antydepresantów (jeżeli tak - patrz pkt 1.), czy co jest grane. I oprócz robienia postanowień, że nie wtranżalam drugiej kostki czekolady (jedna kostka dziennie wystarczy!) czas je wprowadzić w życie. I czas wrócić na Księżyc... Przyjmiecie mnie z powrotem?
A wystarczyło po prostu zjeść luch i od razu świat nabrał barw innych, niż (jakże eleganckie!) szarości... Polecam makaron w pomidorach z żywą bazylią, naprawdę polecam!
Ponowne buziaki wtorkowe :)
kkkuleczka
2 grudnia 2009, 09:01sliczne zdjecia niuni gratuluje, samo szczescie:)
grzywaczka
1 grudnia 2009, 14:25z tym błotem, co po nim nie można dojechać, i z pokręconymi włochami i z humorami.... a autoironię podziwiamy:))))
Pigletek
27 listopada 2009, 21:54jak ja bym chciała narzekać na takie rzeczy. Dopiero jak człowiek poważnie zachoruje to zaczyna doceniac takie błahostki :)
gudelowa
25 listopada 2009, 22:52I nie sądzę, aby ktoś miał cos przeciw
shpd01
25 listopada 2009, 21:15Madzia raczej skupiłaby się na wyciąganiu mnie z tej dziury niż na donoszeniu posiłków, ale i tak taka mysia norka by mi się przydała... <br> Buziaki dla Ciebie i Zosieńki :*
klemensik
25 listopada 2009, 08:48Grunt to umieć sobie samej upierdliwić życie. tez tak mam, martwie sie rzeczami na które nie mam nijakiego wpływu.
MeryP
24 listopada 2009, 17:38punkt znalazłam sposób- zaczęłam kręcić włchane zamiast prostować:) Przy tej pogodziem fryz długo się trzyma :) Reszta ok:)
funnynickname
24 listopada 2009, 16:43z Warszawy na swoja wioske dojezdzam autem 40 minut. I to orzy sprzyjajacych okolicznosciach. Odleglosc od Wawy do wioski - 15km. I ilekrosc szlag mnie trafia, ze tak stoje w korku..to potem sobie mysle, ze ja wracam po calym dniu do domu i ogrodu. A nie do sasiadkow grajacych na skrzypcah, robiacych schabowe, czy ogloadajacych TV. Albo, ze nie probuje zlapac rownowagi w zatloczonym autobusie, trzymajac sie uchwytu. I ciesze sie z korkow nawet. Nawet jesli droga dojazdowa do domu wyglada jak powierzchnia ksiezyca. Na wlosie sprobuj TIGI. I to co jest najwazniejsze; NIKT poza Toba nie moze miec wplywu na Twoj nastroj. A juz napewno nie desze niespokojne, wiatry, dziury i korki.
aganarczu
24 listopada 2009, 15:35punkt 2. Ja uzywam gumy do wlosow lub zamiennie pasty. Proponuje podejsc do jakiegos fryzjera i kupic jakis profesjonalny kosmetyk. Drozej ale lepszy efekt koniecznie niech dobiora do twoich wlosow.
frania33
24 listopada 2009, 15:33Jeśli jeszcze nie zaprasowałaś spodni to są do uratowania. Nasyp na plamę mąkę lub talk wetrzyj porządnie zagnieć i zostaw. zaglądnij do nich jutro i zrób to samo i tak przez kilka dni aż mąka wchłonie całą oliwę i dopiero wypierz.
kasiapelasia34
24 listopada 2009, 15:25Od razu lepiej :-D Da się !!! Tak trzymać i nie kombinować :-)
LondonCity
24 listopada 2009, 14:46punktu 2 - bo mam tak samo lub gorzej. Na mnie dziala tylko olej kokosowy (albo jakis inny) w ilosci minimalnej bo jesli da sie za duzo to wyglada sie gorzej niz przed... punktu 4 - sprobuj pomieszkac w Londynie... korek ktory sie nie rusza przez 2.5h a jestemy 10 minut od domu... przerabiamy i to baaardzo czesto...Czyli jednym slowem oferuje pocieszenie pt "inni maja gorzej" he, he