...czasem się przydaje. Siedziałam sobie w takiej cichutko, grzebałam w papierach i było znośnie. Ale postanowiłam zrobić sobie przerwę, żeby połazić po ulubionych pamiętnikach na V. W związku z tym musiałam wyleźć z dziury. I to był błąd. I tak od rana mam tzw. syndrom "płaczu-koło-dupy"*** a teraz to już w ogóle. Czy mam pecha i trafiam na zdołowane kobity? Czy mam wybiórczą uwagę i skupiam się na takich?*** Czy może większość z nas jest jakoś pokręcona i ma swoje jazdy? Czy V. jest traktowana przez nas jak fotel terapeutyczny? Cóż - odpowiedź brzmi: tak, tak, chyba tak, tak.
Syndrom P-K-D wziął mi się przez włosy. Bo się nie słuchają. I z jednej strony czaszki mam odstającego, zawadiacko zakręconego roga a z drugiej zajebiaszczą falę w stylu lat osiemdziesiątych. I przez deszcz mi się wziął - bo pada. I powoduje powiększające się bagno przed domem. I ciemnicę. I wilgoć, która tak deprawuje moje włosy. I jeszcze przez oliwę mi się syndrom wziął. Złośliwą oliwę, która wyciekła w aucie z torebeczki i poplamiła mi portki na udzie. Wredna oliwa okazała się pancerna i oparła się płynowi do mycia naczyń - tak więc z samego rana po robocie latałam najpierw z dużą mokrą plamą a jak woda wyschła to wylazły nieco rozmyte, ale wciąż widoczne plamki oliwy. No i korki - tak sakramenckie, ze do pracy dojechałam o 8.17. I tak będzie kolejne dwa lata, bo zaczęła się w Gdyni przebudowa centrum. I jeszcze przez perfumy. Bo sobie rozpyliłam w pokoju, tak na poprawę nastroju, Lacoste Touch of Sun. A że z zapachami (i piosenkami) najbardziej mi się kojarzą różne zdarzenia, to napadło mnie wspomnienie bułgarskich wakacji. Wiecie - słońce, palemka, leżak przy basenie, nicnierobienie, luz totalny i relaks. Tak dla kontrastu... Cóż - taki lajf.
Pierdząco-marudząca ostatnimi czasy jestem aż do wyrzygania***. Pomyślałam sobie, że "chyba powinnam coś z tym zrobić". I mi się COŚ z w środku zbuntowało "ch... tam*** powinnam!" Większość życia coś "muszę" i "powinnam". A może tak by mi się ZACHCIAŁO coś zmienić? Dla siebie. Nie dla innych (bo komuś życie utrudniam, bo kogoś dołuję, bo robię komuś przykrość, bo daję zły przykład, bo bla bla bla), dla siebie samej - żeby raz a porządnie wygrzebać się z doła. Albo porządnie zaszyć w tytułową mysią dziurę - tak aby negatywne sygnały ze świata tam nie docierały. Sama nie wiem. Ale coś w końcu zrobię. Chyba.
Buziaki wtorkowe.
PS.1. Urosłam. Nie wiem, jak to się dzieje - bo centymetr pokazuje mniej-więcej to samo, ale urosłam, kurza morda. Ciuchy mam ciaśniejsze...
PS.2. Poodpisuję Wam - wiem, że POWINNAM :P No dobra, żarcik był - aż tak źle ze mną nie jest, jak mi się w głowie roi. Poodpisuję Wam, jak mi się uda do kompa w domu dotarabanić i nie zasnąć po drodze.
_________________________________________________________
*** Czy ja kiedykolwiek twierdziłam, że jestem damą?
*** Bo są też pozytywnie nastawione do życia - nie przeczę. I z całego serca, bardzo egoistycznie, im dziękuję!!!
*** Czy ja kiedykolwiek twierdziłam, że jestem damą?
*** Czy ja kiedykolwiek twierdziłam, że jestem damą?
livebox
26 listopada 2009, 13:31Filozofia życia. Czasami jest jak w raju, a zaraz potem do dupy. Wszystko constans. A może ty po prostu lubisz taki stan?
LondonCity
24 listopada 2009, 14:30jak fotel terapeutyczny... 3 razy TAK... przeciez od miesiecy nie wspominam o diecie a zamiast tego opisuje to co mi sie w zyciu przydarza i uprawiam pseudo filozoficzne wywody. Malo tego - interesuja mnie tylko pamietniki ktore dzialaja na dokladnie takiej samej zasadzie. Czytanie czyjegos menu dzien po dniu nic nie wnosi do mojego zycia a czytanie wywodow wrecz przeciwnie. Do tego dochodzi oczywiscie fakt ze jedzenie odchudzanie itd ma w 99% podloze emocjonalne wiec jakos trzyma sie to kupy.. przynajmniej u mnie. A tak przy okazji - mimo ze moze masz wrazenie ze siebie dolujesz albo ze masz dolujaca aure, ja czytajac Twoje wpisy mam wrecz przeciwne wrazenie... Dla mnie po prostu sie zastanawiasz... . Pozdrawiam
aganarczu
24 listopada 2009, 13:59Niestety perfekcjonisci maja to do siebie, ze jak wszystko nie ejst na 100% to jest zle. Zajmij sie czyms ale takim, zebys nie musiala myslec i zatapiac sie w sobie. Moze idz na jakis taniec brzucha lub jakis kurs hobbystyczny. Wiem ciezko znalezc czas ale moze warto sprobowac.
funnynickname
24 listopada 2009, 13:50siat up ;-) poczytaj sobie o Bono bez lisci. Ja nie marudze. To nikomu na nic sie nie przydaje. Tylko kopie wiekszego dola.