...praktyczne zastosowanie matematyki w życiu na przykładzie sinusoidy. Czasem jest świetnie i góry bym przenosiła, czasem to nie chce mi się z łóżka wstawać i wszystko jest do bani. Psychoza maniakalno-depresyjna, jak nic... ;) Hormony poporodowe chyba już zlazły, więc wniosek taki, że po prostu mam nierówno pod sufitem ;)
Zapalenie piersi odeszło w niepamięć, antybiotyk mi pomógł, "wakacje" w karmieniu piersią też mi pomogły, chociaż te to akurat głównie na głowę ;) Od dziś znów karmię piersią, więc znów muszę mocno myśleć zanim coś wpakuję do pyszczydła. Co prawda własnego mleka mam tyle, co kot napłakał i głównym daniem Zosieńki jest pokarm sztuczny. Ale i tak będę musiała uważać na to, co jem - żeby niepotrzebnych kolek oszczędzić i dziecku i nam...
Obcięłam włosy. Zmiana duża, bo miałam takie już do połowy pleców a teraz znów wróciłam do zdegażowanego boba. No i teraz mam lekką czaszkę. Od razu waga mniej pokazuje ;) A poważnie, to czuję się w tej fryzurze dużo lepiej, niż w długich. W dodatku zrobiłam sobie jeszcze blond pasemka, no i już w ogóle wydaję się sobie bardziej zadbana :) Zdjęć pewnie nie zamieszczę, bo jakoś ich ostatnio nie robimy. A nawet, jak zrobimy, to i tak się sobie nie podobam na tyle, żeby się nimi chwalić. Musicie mi na słowo uwierzyć, że jest nieźle ;)
Byłam w piątek w pracy. W odwiedzinach :) Zabrałam oczywiście Zosieńkę, żeby się pochwalić. Siedziałam (a raczej latałam z pokoju do pokoju) ponad dwie godziny. W nowej fryzurze, szpilkach, z pełnym mejkapem i z wystrojonym dzieckiem ;) Też mi to dobrze na głowę zrobiło. I wiem, że do pracy na pewno wrócę :) Od pierwszego kwietnia - taki prima aprilis ;)
Wczoraj wybraliśmy się do Łyśniewa, dzisiaj wróciliśmy. Pojechaliśmy w czwórkę - zabraliśmy jeszcze Konradka - siostrzeńca mojego Męża :) Zosisko potraktowało Łyśniewo, jak swój domek a wszystkich obecnych w nim, jak domowników i nie włączyło opcji "aniołek" (którą uruchamia przy gościach albo na spacerze) - no i pokoncertowała i popołudniem wczoraj i w nocy. Chyba nieco przestraszyła Rodziców i Siostrę ze Szwagrem, bo rano mój Tato (który sen ma pancerny) mówił, że słyszał, jak płakała a Siostra "podziwiała" występy artystyczne naszej Córeczki piętro niżej. Strasznie mi szkoda Zosi, jak tak płacze, bo mam wrażenie, że nic nie mogę zrobić. I włącza się mi od razu, że słaba ze mnie mama, skoro w żaden sposób pomóc dziecku nie potrafię. No nic to - chyba każda mama ma czasem takie uczucie...
Mistrzem świata F1 został Lewis Hamilton, chociaż w ostatnich okrążeniach wydawało się, że może nim zostać Felipe Massa. Mój Mąż jest nieszczęśliwy...
Buziaki niedzielne.
Zapalenie piersi odeszło w niepamięć, antybiotyk mi pomógł, "wakacje" w karmieniu piersią też mi pomogły, chociaż te to akurat głównie na głowę ;) Od dziś znów karmię piersią, więc znów muszę mocno myśleć zanim coś wpakuję do pyszczydła. Co prawda własnego mleka mam tyle, co kot napłakał i głównym daniem Zosieńki jest pokarm sztuczny. Ale i tak będę musiała uważać na to, co jem - żeby niepotrzebnych kolek oszczędzić i dziecku i nam...
Obcięłam włosy. Zmiana duża, bo miałam takie już do połowy pleców a teraz znów wróciłam do zdegażowanego boba. No i teraz mam lekką czaszkę. Od razu waga mniej pokazuje ;) A poważnie, to czuję się w tej fryzurze dużo lepiej, niż w długich. W dodatku zrobiłam sobie jeszcze blond pasemka, no i już w ogóle wydaję się sobie bardziej zadbana :) Zdjęć pewnie nie zamieszczę, bo jakoś ich ostatnio nie robimy. A nawet, jak zrobimy, to i tak się sobie nie podobam na tyle, żeby się nimi chwalić. Musicie mi na słowo uwierzyć, że jest nieźle ;)
Byłam w piątek w pracy. W odwiedzinach :) Zabrałam oczywiście Zosieńkę, żeby się pochwalić. Siedziałam (a raczej latałam z pokoju do pokoju) ponad dwie godziny. W nowej fryzurze, szpilkach, z pełnym mejkapem i z wystrojonym dzieckiem ;) Też mi to dobrze na głowę zrobiło. I wiem, że do pracy na pewno wrócę :) Od pierwszego kwietnia - taki prima aprilis ;)
Wczoraj wybraliśmy się do Łyśniewa, dzisiaj wróciliśmy. Pojechaliśmy w czwórkę - zabraliśmy jeszcze Konradka - siostrzeńca mojego Męża :) Zosisko potraktowało Łyśniewo, jak swój domek a wszystkich obecnych w nim, jak domowników i nie włączyło opcji "aniołek" (którą uruchamia przy gościach albo na spacerze) - no i pokoncertowała i popołudniem wczoraj i w nocy. Chyba nieco przestraszyła Rodziców i Siostrę ze Szwagrem, bo rano mój Tato (który sen ma pancerny) mówił, że słyszał, jak płakała a Siostra "podziwiała" występy artystyczne naszej Córeczki piętro niżej. Strasznie mi szkoda Zosi, jak tak płacze, bo mam wrażenie, że nic nie mogę zrobić. I włącza się mi od razu, że słaba ze mnie mama, skoro w żaden sposób pomóc dziecku nie potrafię. No nic to - chyba każda mama ma czasem takie uczucie...
Mistrzem świata F1 został Lewis Hamilton, chociaż w ostatnich okrążeniach wydawało się, że może nim zostać Felipe Massa. Mój Mąż jest nieszczęśliwy...
Buziaki niedzielne.
KOPIKO
3 listopada 2008, 19:34ciągle pamiętam o obietnicy shape...nawet już znalazłam gazetę :) Sądząc po tym co piszesz o malutkiej to masz małego kolkowca....mój starszy taki był...udało nam się pod koniec "wieku" kolkowego dostać nimiecki specyfik na kolkę, potem stosowałam go przy starszej córce....cudo więc Ci go polecam - LEFAX - nie ma go w Polsce ale nie ma też granic więc powinniście sobie poradzić. Dawkuje się pompką dwie dawki do każdego karmienia, oczywiście piersią jest gorzej ale można dodac do wody i podać dziecku. Lek jest naprawdę rewelacyjny i sprawdza się w 100%, żadne inne nie pomagały a ten natychmiast zaczął a moje dzieciaczki stały się "aniołkami". Buźka :))
gudelowa
3 listopada 2008, 17:58wyglądasz BOSKO!!! ja Ciebie uwielbiam najbardziej na świecie ;) w w bobie :p buziaki ig
Nattina
3 listopada 2008, 17:04płacz Zosienki to pewnie typowa kolka, nic nie poradzisz, mozesz tylko łagodzić i szukać sposobów ulżenia sobie i dziecku. Z kolką najgorzej radzą sobie rodzice...
Donnka
3 listopada 2008, 12:21i wyjscie w swiat, to jest to czego mlodej mamusce potrzeba:)Praktykuj to czesciej, dla siebie i Zosi.Nie obwiniaj sie za placz dziecka, jesli zdrowe to tylko sie lepiej dotleni;)buzka
Survine
2 listopada 2008, 21:27Ja tez mam humor jak sinusoida haha ale wierze, ze bedzie dobrze. To chyba taka normalna kobieca cecha charakteru:)
IdaSierpniowa1982
2 listopada 2008, 21:26Oj jakoś nie mogę sobie wyobrazić Ciebie w tak krótkich włosach ;) Moze się jednak pokażesz? i Zosieńkę, bo pewnie już urosła ;))) Pozdrawiam ciepło ;)
calineczkazbajki
2 listopada 2008, 20:51udanego tygodnia :))