...a dalej nastrój mam pierdząco-marudzący. W ramach "coś by trzeba na tyłek włożyć" zaszalałam wczoraj ciuchowo. Znowu... Nigdy w życiu nie kupiłam sobie tylu ubrań, jak teraz, w ciąży! Mogę to tłumaczyć, że naprawdę nie mam co ubrać, bo w ciąży jeszcze nie byłam, ale może po prostu mi się zmieniło? Może hormony obudziły we mnie kobietę i polubiłam zakupy? :)Wczoraj nabyłam ciążowe dżinsy z długimi nogawkami (w końcu trafiłam na wąskie na dole a nie na worki) i ciążowe płócienne portki. Białe :) Na lato :) Tak naprawdę, to pojechałam po spódniczkę typu "biurwa", bo zakochałam się w niej jakiś czas temu. Ale M była dopasowana a L była zdecydowanie za luźna. Poczekam aż "dorosnę" do L albo następnym razem też będę dobrze wyglądać w M - wtedy sobie którąś kupię ;) Poza ciążowymi nabyłam "normalne" ciuchy - bluzkę do biura w rozmiarze 42 (białych ciążowych koszulowych NIE MA, są jakieś paski, kwiatki i inne cuda - ciężaruffki nie chodzą do pracy??!!??) i rozszerzaną białą spódnicę w czarne kwiaty w rozmiarze 40. Nie wiem dlaczego, ale kiecka jest strasznie luźna, będę musiała ją zebrać po bokach, żeby móc nosić. Później poluzuję, nie ma obawy ;)
Zakupy jednak nie poprawiły mi dostatecznie nastroju (chociaż strasznie się cieszę z tych ciuchów!!) i dalej siedzę skrzywiona, z nosem na kwintę i oklapniętymi uszkami. Mam nadzieję, że jak Monsz wrócą, to mi się polepszy :)
Wagowo niespecjalnie, wrzuciłam trochę więcej, niżbym chciała. Może tego nie widać przesadnie, ale waga mi nie kłamie. Niestety, wszystko wskazuje na to, że do końca ciąży przytyję ponad 10 kg. Zresztą lekarz też kazał uważać i zmienić dietę - mam ograniczyć węglowodany. Niby jak, kurza twarz, skoro właśnie węglowodany czynią mnie szczęśliwszą? Obawiam się, że to jest prawdziwy powód mojego niefajnego stanu ducha...
I tak sobie siedzę i smęcę...
Buziaki środowe.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
KOPIKO
7 maja 2008, 18:48takie "smęcenie" to całkiem noramlny, zdrowy objaw ciąży....teraz masz prawo marudzić i smęcić więc nie żałuj sobie tego bo potem już nikt Ci nie pozwoli na takie chwile :)))) Wg mnie ten Twój lekarz ciutkę przesadza z tą dietą....spokojnie nie przytyjesz zbyt dużo a nawet jakby to karmiąc dzieciątko piersią bardzo szybko zrzucisz zbędny balast. Kup sobie ostatni numer SHAPE bo tam jest kilkanaście stron przeznaczonych właśnie dla przyszłych mam i potem po porodzie, dieta, ćwiczenia w ciąży, ćwiczenia po porodzie....nawet ja przeczytałam to z zainteresowaniem i pewnie gdyby 17 lat temu ktos powiedział mi to wszystko to teraz nie byłoby problemów z tuszą :)) Polecam i pozdrawiam :)
Koncowa
7 maja 2008, 13:25chociaż mi pan profesor na usg powiedział we wczesnej ciąży, że widzie niezłe zapasy zimowe tłuszczu... Kurde natchnęłaś mnie żeby sprawdzić swoje ciążowe przyrosty...
Koncowa
7 maja 2008, 10:17"Niestety, wszystko wskazuje na to, że do końca ciąży przytyję ponad 10 kg." Chyba NA SZCZĘŚCIE co oznacza prawidłowy rozwój ciąży. No i chyba TYLKO 10 kg. A w ogóle jak sie nie przybiera na wadze, to albo z ciążą coś nie tak, albo dzidzia bierze wszystko z organizmu łącznie z mikroelementami przeznaczonymi dla włosów, skóry i zębów, które sie potem rozlatują, wypadają itd. Ja stawiam na zachowanie urody nawet takiej pełniejszej. Nie weim jak ty. Odejmij od tego wyniku 10 kg wagę dzidziusia czyli ok. 3,5 kg, parę litrów wód płodowych i wody zebranej tu i ówdzie w organizmie, a wyjdziesz prawie na zero. Znając Ciebie i Twą historię na Vitalii zrzucisz w parę tygodni tą znikomą resztę.
banalna
7 maja 2008, 09:39<img src="http://images.zwani.com/graphics/good_day/images/1.gif" alt="zwani.com myspace graphic comments" border=0><br>