Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Do Kociołkowej Zupy Gulaszowej będziecie
potrzebować...


...przede wszystkim moich Rodzicieli, którzy kupili włości w Łyśniewie :) I dokupili później "hektary"... Później przydałby się Wam mój Tato, który wybudował, wymurował, kamieniami obłożył, komin wydłuża i dalej dopieszcza prześlicznej urody i funkcjonalności (jak mieliśmy okazję się nieraz przekonać) grilla :) Jak już załatwicie sobie takich Rodziców, to warunkiem koniecznym do Kociołkowej Gulaszowej (Mocnej :P) - aczkolwiek jeszcze niewystarczającym - jest moja Siostra i jej Mąż, którzy systematycznie (aczkolwiek za rzadko!! :P) we wspomnianym Łyśniewie urządzają imprezy w gronie przyjaciół. Jak już zgromadzicie moją Rodzinkę, to przydam się Wam ja - z cudownymi pomysłami na prezent świąteczny dla Taty (w postaci kociołka, rzecz jasna) i WSzPM, który owe cudowne pomysły realizuje (tj. kociołek w sieci zamawia, płaci za niego i później targa to ciężkie i nieporęczne ustrojstwo :))

Później to już jest proste :)


Składniki:
- wołowina (tak w okolicach kilograma z groszem jej miałam)
- olej
- papryka czerwona (5 solidnych sztuk - ale to było dla mnie nieco mało)
- pieczarki (duży koszyczek z supermarketu - na pewno więcej, jak pół kilo :))
- czosnek (dużo - myśmy dali chyba z pół główki)
- cebula (też było jej dosyć dużo - ze 4 duże)
- ziemniaki (4 duże pyry winny wystarczyć)
- wino czerwone, najlepiej wytrawne (ja miałam otwartą flaszkę, z której upiłam wcześniej 1,5 kieliszka)
- woda (wlaliśmy jedną, niecałą półtoralitrową butlę)
- pieprz, chilli, przyprawa do mięsa wołowego - nie gulaszu a wołowego! (nie pamiętam marki, ale żadne Knorry, czy Winiary - jakiś nołnejm kupiony w Stokrotce pod domem), kostki wołowe i warzywne jakiegoś Knorra, czy tam Winiar
- świeże bułki albo chleb
- dobry humor
- drewniana łycha do mieszania w kociołku, nie przeznaczona do konsumpcji. Ale można oblizywać ;)
- obcęgi do trzymania krawędzi gorącego, kręcącego się na łańcuchu kociołka :) Też nie do bezpośredniej konsumpcji :)
- winny też być kluseczki typu zacierka (można takie cuda nabyć albo samemu wydziergać...), ale zapomniałam wziąć z domu. Bez tego też było dobre :)
- chodzą mi po głowie jeszcze pomidory z puszki albo przecier pomidorowy - winien być dodany, za chińskiego boga nie pamiętam, czy dodawalim. Monsz również nie pamiętają - Aguś? Pamiętasz? Ale jakby co - pomidory nie zepsują Gulaszowej na pewno i można spokojnie wrzucać :)


Mięso pokroiłam w kosteczkę, wrzuciliśmy je z Maćkiem do rozgrzanego oleju. Olej był w kociołku. Kociołek nad żywym ogniem :) Mięso się nieco poddusiło (trzeba mieszać, bo przywiera - chyba, że szarpniecie się na kociołek z teflonem, ale to nie to samoooo.....), dodaliśmy cebulę do zeszklenia i obraną ze skórki, pokrojoną w paski paprykę. I pieczarki (też obrane i pokrojone w kostkę). I wino wlaliśmy. Najpierw ostrożnie, pół falszki, bo krzyczałam, że nie chcę więcej :) Ale uwierzyłam na słowo mojemu Mężowi, że warto będzie całą butlę wlać - i wiecie co? Miał rację :) Później wrzuciliśmy też czosnek (tym razem Maciek krzyczał, żeby ostrożnie, ale ja się uparłam, że dużo - i wiecie co? Miałam rację :)) Później dolaliśmy jeszcze nieco wody, bo gęste było. I ziemniaczki pokrojone w niedużą kostkę. I dodaliśmy kostki warzywne i wołowe, chili (tu ostrożnie, bo nie lubię, jak mi w pyszczydło pali :)), pieprz i przyprawę do mięsa wołowego.
No i bulgotało, parowało, pachniało, myśmy stali przy grillu, mieszali, śmiali się i na koniec zeżarli prawie całą zawartość z 6 litrowego kociołka. Zostało na dwie porcje następnego dnia :)
Najważniejszym składnikiem Kociołkowej Gulaszowej jest dobre towarzystwo i humor, naprawdę :)

Czego Wam wszystkim z serca życzę :)

PS.1 Agula - wyślij mi zdjęcia z kociołkowania, co? Będę mocno wdzięczna. I od razu się na Vitalii pochwalę, jak sie które nada :P

PS.2 No jestem w pracy, jestem. I piszę, zamiast siedzieć w "efce". Ale pierwsze primo - komputerowstręt popracowy dalej działa i nie wiem, co zrobić, żeby się to zmieniło. A po drugie primo - i tak nie mogłam otworzyć FK, bo Jerz się zalogował i "osiągnięty został limit pracowników mogących pracować równocześnie" ;)

Buziaki, cze, elo i nara :)

**********************************************************************************

2008-02-28 12:57
Już pamiętam - dodawałam puszkę krojonych pomidorów (chyba Valfrutta to była) i pół słoiczka przecieru pomidorowego. Łowicz :)
Mniam :)

  • grzywaczka

    grzywaczka

    31 marca 2008, 21:03

    czy Ty ludziom źle życzysz, że mnie pytasz o gotowanie:)? ...mogę szykować te imprezy i po nich sprzątać, ale gości swoich lubię i w gotowanie to się nie będę mieszać!

  • Koncowa

    Koncowa

    28 lutego 2008, 23:03

    a nie Gulaszos Pospolitos. Mmmmm

  • jokoona

    jokoona

    28 lutego 2008, 19:37

    ale skomplikowany do wykonania:((

  • dorix

    dorix

    28 lutego 2008, 15:15

    Ja też się zrobiłam głodna na mysl o takie zupce

  • gudelowa

    gudelowa

    28 lutego 2008, 12:55

    ;) ale głodna teraz jestem buziaki ig

  • Donnka

    Donnka

    28 lutego 2008, 11:49

    Juz myslalam, ze ciekawiej stylowo i kulinarnie niz u gelbkajki nie moze byc;)Fajnie, ze sie spotkacie niebawem, przyjemnosci i nagadania zycze, pa

  • gelbkajka

    gelbkajka

    28 lutego 2008, 09:46

    przyjemnosc czytania po mojej stronie :))) Milego dnia!!!

  • gelbkajka

    gelbkajka

    28 lutego 2008, 09:34

    Oj lubie u Ciebie bywac :))) Pozdrawiam!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.