Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nikogo nie zamordowałam...


...sama dzisiejszy dzień też przeżyłam, więc jest dobrze. Dzisiaj był nawet nie Mega Wqrw. Dzisiaj był po prostu Dzień Konia...

Na temat organizacji w Invikcie (lub raczej poziomu zawinięcia albo mojego albo lekarza) wypowiadać się nie będę, bo jeszcze mi pong-pong skacze. Powiem tylko, że dalej nie wiem, czy będę mieć badanie w obecnym cyklu.

Temat windykacji poruszyłam z dwojgiem z trojga potencjalnych zainteresowanych zrzuceniem tematu - obie osoby wykazały zdziwienie, że windykacja przeszła do księgowości = nic o tym nie wiedziały = wiedziała o tym Taka Jedna Koleżanka Z Działu Obok albo był to autorski pomysł Prezesa nie-wiadomo-skąd. No comment.

Więcej negatywów nie opisuję, bo nie chcę marudzić. I się dołować. Będzie co ma być - jak nie mam na coś wpływu, to staram się przestać zawracać sobie tym czaszkę: szkoda czasu, zdrowia i zaangażowania. Howg.

Z pozytywów: zrobiłam przepysznej urody placki ziemniaczane. Nic więcej nie napiszę, bo aż takie prosię nie jestem :) Ale nie zeżarłam wszystkiego sama :)

I drugie fajne: jutro z wielką flaszką szampana (wina musującego, ok ok ok :P)jedziemy oblewać mieszkanie przyjaciółki. Jeszcze nie parapetówka, ale pierwsza "wizja lokalna".

I trzecie fajne: wiem, co kupić mojej Asi pod choinkę :) Przynajmniej jednym prezentem się nie kłopoczę :)

Ściskam czule i żegnam - czas spać, ostatnio nie dosypiam, ajejej ;)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.