...zanotowałam wczoraj :) Trzy razy Gówniarstwo zasygnalizowało swoją, w moim wnętrzu, obecność. Ale fajnie :) A żeby było śmieszniej, to z piątku na sobotę śniło mi się, że Jajco wariowało mi w brzuchu i wypychało lewą stronę. Teraz się zastanawiam, na ile to był sen a na ile rzeczywistość, która znalazła we śnie swoje odbicie :) Fajnie, w końcu jestem w ciąży pełną gębą a nie trochę ;)
W sobotę mielim gości - opijaliśmy (my jak my, ja tam nie - ale towarzystwo ogólnie) podbitkę. Bo skończona. Wygląda cudnie!! Do końca tego tygodnia powinna być położona kostka oraz wykończone tarasy - wczoraj kupowaliśmy gres. Ciekawam, jak to ostatecznie wyjdzie :) W każdym razie - w sobotę mielim gości - było nas dziewięć sztuk dorosłych i sześcioro dzieci. Z czego część ludków u nas nocowała :) Takiej śmiesznej i udanej domuffki to dawno nie uskuteczniałam, zwłaszcza w roli gospodyni. Alkoholu poszła ilość okrutna, więc w niedzielę rano miałam na stanie czwórkę skacowanych (albo jeszcze na bombie) zombiaków i trójkę dzieci ;) Zosia była grzeczną córeczką - zamiauczała (łóżeczko z nią w środku było u nas w sypialni, bo u niej w pokoju zaległy Jedne Zwłoki wraz z jednym z dzieciaków) o godzinie 7 rano, że już nie śpi, ale na moje rozpaczliwe "Zosiak, daj Mamusi jeszcze chwilę!!" siedziała cichutko w łóżeczku do ósmej. Mamusia o ósmej wstała do Zochliny, mimo, że sama poszła spać nad ranem. Po czwartej jakoś było ;) Zeszłyśmy na dół a tam? Armagedon, Panie, Armagedon. Zazwyczaj zostaję jako ostatnia na dole i sprzątam zaraz po imprezie, jak już goście precz z salonów pójdą, ale teraz nie miałam siły. No i rano się złapałam za głowę ;) Ale dzielnie mi poszło - gdy sturlaly się na dół pierwsze Poimprezowe Truposzczaki to zmywara chodziła, stół był sprzątnięty i nawet kawa zrobiona ;)
A co do samej imprezy - głupot nagadaliśmy co niemiara, naśmialiśmy się nieprzytomnie, uskutecznialiśmy karaoke i generalnie humory dopisywały - tym niepijącym wcale również (czyli kierowcom i ciężarówkom ;)). Kolega - dawno nie widziany - zaskoczony moim odmiennym stanem nie śmiał sam zapytać, czym zaciążona. Bo jeśli nie, to by w ryj dostał, że sugeruje przytycie brzuszne ;) Arcik w ogóle był gwijazdo wieczoru - zawile nam tłumaczył wyższość dwudziestekpiątek nad trzydziestkamitrójkami. Po czym sam stwierdził, że z tych lasek, z którymi się umawia, to najlepiej sie dogaduje z taką, co ma nie 25, czy 27 lat a taką, co ma 31 wiosen na karku i duże dziecko - hłe hłe ;) Temat wyższości "gówniar z dwójką" nad "babkami z klasą i trójką" (tudzież odwrotnie - przewaga trzydziestek nad dwudziestkami) był tematem przewodnim, potraktowanym nieco z przymrużeniem oka, ale jednak gdzieś to ziarenko prawdy było. Osobiście lepiej się czuję teraz, przy 33, niż 10 lat temu :) Ale to temat na dłuższe dywagacje, pewnie do niego wrócę :D
Wczoraj, po wyjściu gościuff, ogarnięciu chatki i ugotowaniu przepysznej kartoflanki na kaczce (mniam - Monsz gotowali!) wytargałam mojego Bardzo Biednego Męża z Syndromem Dnia Poprzedniego i pojechalim do Leroy Merlin po gres na taras. Nie było tego, który sobie upatrzyliśmy. Ajejej, i co teraz? Pojechalim do Castoramy i kupiliśmy tańszy i ładniejszy :D dzisiaj mają przywieźć :) A przed Leroy zaciągnęłam chłopa do Douglasa i zaszalałam nieprzyzwoicie. Kupiłam (znaczy - Pan Monsz mi nabył ;)) krem na ryjek (trzeba ratować starą, trzydziestotrzyletnią cerę :D:D:D) i jeszcze - gdyby krem nie pomógł i trzeba by było od twarzy odwrócić uwagę, to dostałam perfuma . Pachnę sobie teraz w robótce i mi dobrze :) A ile to w sumie kosztowało, to się nie przyznam ni ciula... ;)
Dobra, Mili Moi, koniec doniesień na teraz. Pewnikiem się odezwę jeszcze, chociaż wątpię, czy dzisiaj ;)
Buziaki poniedziałkowe!
grzywaczka
18 października 2010, 20:54i mi też, bo teraz ze mnie już prawie ciocia pełną gębą:)))
kilarka
18 października 2010, 17:12niemożliwe, poszłaś spać bez sprzątnięcia? choraś czy w ciąży? :D fajnie Wam, zazdraszczam przeokrutnie, ale jakoś to przeżyję ;) :*
mirabilis1
18 października 2010, 16:57stanu......:))
MARTIYA
18 października 2010, 16:24Tez uwielbiam ten zapach, uzywam od lat a biotherm robi bardzo dobre kremy, moim skromnym zdaniem najlepsze, przetestowalam kilka. Pozdrawiam
truskaweczkaaa
18 października 2010, 16:00bo jak czytam Twoje wpisy to od razu mi lepiej, a jak Cie dlugo nie bylo to masakra jakaś, także proszę pisać często!!!!! pozdrawiam
TazWarkoczem
18 października 2010, 15:46i twOJE WPISY TEŻ.... kurcze , nie moznaby sie umowic na bieganie bez biegania??? :P
marta24zagan
18 października 2010, 15:35... zaszalałaś :-) A jak pachną te perfumy ? Wszystkiego dobrego :-) Pozdrawiam serdecznie !