...nie, nie kilogramów. Stopni na dworze. W cieniu :) Zochacz odbębnia popołudniowe spanie a ja po cichutku dogorywam. Dobrze, że wzięłam opiekę nad dzieckiem, to przynajmniej mogę sobie pochorować w domu a nie w biurze. Kicham, kaszlę, smarkam i gorączkuję. Szał.
Przeprosiłam się dzisiaj ze skakanką - na próbę sobie poskakałam, 100 podskoków. Głupia jestem, jak drążek holowniczy. Zrobiło mi się niedobrze i ciemno przed oczami, taaaa... No, ale wiem, że w domu mam miejsce, w którym mogę sobie poskakać. A i rozbawiłam Zosieńkę, która nadziwić się nie mogła, co to matczysko wyprawia :) Jak się podkuruję, to wrócę i do brzuszków i do skakanki, o!
Dieta jest, przypadkiem - nie mam ochoty na żarcie. Wlewam tylko w siebie hektolitry herbaty - zielonej i czarnej ***- z cytryną a czasem i z miodem albo sokiem malinowym. Czyli kalorie organizmowi też dostarczam. Odkryłam także, po raz kolejny, że sok ze świeżo wyciśniętej pomarańczy pomieszany z cytryną zacny jest wielce. Mniam.
Za oknami wiosna. Ależ odkrywcza jestem, ło matulu... Cieszy mnie i słońce (chociaż ja jakaś inna jestem i nie lubię, jak mi po gałach świeci, wolę deszcz!) i ciepło - Pani Kałuża dostanie po dupie i schudnie a i od drugiej strony bagno podeschnie i będziemy mieć dojazd. Praktyczna jestem do - przepraszam - wyrzygania, nawet takie "piękne okoliczności przyrody" sobie racjonalizuję. Cóż, może księgowe tak po prostu mają ;)
Wiem, co jeszcze chciałam od paru dni napisać, a co mi uciekało. Jedziemy z Maćkiem i Zosieńką do Krakowa, do mojej Babci. Jedna mi tylko została, nie widziała swojej prawnuczki - więc patrząc i racjonalnie i serduchem - trzeba :) Pojedziemy po świętach, nawet urlop wzięliśmy. Szkoda, że domu nie mogę zapakować, żeby Babci pokazać... Wątpię, żeby ona się zdecydowała na podróż do Gdyni, sama mówi, że lata już nie te i odległość jakby z roku na rok się powiększa. Przy okazji odwiedzę swoją Mamę Chrzestną i pierwszą chrześniaczkę - też ich dawno nie widziałam.
Zmykam, Kochani, wirusy tudzież bakterie eksterminować. Może - korzystając z tego, że Malonko*** śpi - też się na chwilę położę.
Zakaszlane buziaki!
_________________________________________________________________________
***Albo ulung. Bez dodatków. Czerwoną gardzę, szkodzi mi. Biała tyż.
***Malonko = Małe Słonko :)
Koncowa
27 marca 2010, 20:20trzeba zebrać ekipę na zlot trzydziestek na parkiecie, pokręcimy celulitem, zatrzęsiem rozstępem, sialalala, a tyś prowodyrką była zawżdy więc wspomóż - tako rzecze Zaratustra :P
swajtek
26 marca 2010, 22:29pięknie schudłaś!Gratulacje.Zdrowiej szybciutko.Pozdrawiam.Gośka.
Pigletek
26 marca 2010, 19:16Nareszcie jest ktoś kto woli deszcz! (jak ja).
IdaSierpniowa1982
26 marca 2010, 18:03Oj jak to?? Wiosna za oknem a Ty chora?? Kuruj się ino migiem :) A ze skakanką za pierwszym razem miałam identycznie - zdązyłam dobiec do łózka i się położyc - bo bym chyba zemdlała na srodku podwórza - i to po pierwszych 50-ciu podskokach, a potem juz i 1500 wychodziło - trening czyni mistrza :) A mi właśnie niedobrze - ale po ciastkach :) Ściskam Ciebie i Zosię, miałaś mi pokazać jaka ona teraz :))) Buziaki Kochana :*
aneczka102
26 marca 2010, 14:37Kuruj siebie i rodzinkę, kuruj!! A kałuża niech zdycha!! Nazywanie kałuży Panią Kałużą nie podpada moim zdaniem pod definicję racjonalizowania - więc nie jest z Tobą tak źle!! Miłego weekendu i zdrowia!!
aganarczu
26 marca 2010, 14:20Kobieto kuruj sie a nie dobijasz sie skakanka... wiem wiem to byla tylko proba. Pisalas o Grand Vitarce i zamiescilas zdjecie najnowszej wersji. Pochwale sie - ja ide dzis kupic 9cio letnia - pozyczylam kase od mamy, od dziecka (komunijne prezenty) i troche dorzucilam swoich :-) i o 17ej bede juz miala :-)
livebox
26 marca 2010, 14:00Mam nadzieję, że twoje liczenie kalorii nie sprowadza się tylko i wyłącznie do tych dostarczanych z sokiem malinowym i miodem. Ostatnio wymigując się od wyjazdu do Wrocławia podałam podobny argument co twoja babcia.Tyle tylko, że jako powód podałam swój kaczy chód i niestety brak samochodu. Podróż pociągiem sprzed miesiąca do miejscowości znacznie bliżej położonej Poznania niż Wrocław wspominam jako horror. A co do skakanki....zazdroszczę:)
JaiJa
26 marca 2010, 14:00ach ta pogoda jest piękna u mnie +20 ach ta wiosna :)
Biedroneczka19811
26 marca 2010, 13:46u mnie też dzisiaj pieknie na dworze co prawda 16 stopni :)