...aż się serce kraje. Kaszle aż do odruchów wymiotnych i dusi się od kataru - co oznacza dla niej (i dla nas też...) raczej mniej snu w nocy, niż więcej. Byłam z nią dzisiaj u lekarza (nie u swojej pani doktor, tylko poleciałam z samego rana - i dostałam od tej lekarki opr: "No że też pani nie mogła poczekać do 12!" No nie mogłam, kurza morda, nie mogłam...) - jest jakaś cyt."aktywność w oskrzelach", czyli to, czego się obawiałam. Ale - co mi się osobiście bardzo podoba - Zosiek nie dostała antybiotyku a Bactrim. Plus dwa syropy na kaszel - jeden rzeźnicki (po przeczytaniu ulotki bałam się go podać bez konsultacji z lekarzem) a drugi łagodzący, homeopatyczny. Ja z kolei dostałam tydzień opieki nad dzieckiem. Plusy: pobędę z Zosieńką, sama się podkuruję, Natalia się wyleczy (bo ostatnio prycha, więc dwa dni to na pewno dam jej wolne), nie będę mieć problemu z opieką dla Zosi w przypadku choroby Natalii. Moja Mamusia chora (drugi albo trzeci antybiotyk), Tatuś też (j.w.), Teściuffka też! Jakieś gówno krąży i rozkłada ludzi... Minusy: zaległości w pracy i mniejsza kasa, bo ten czas jest płatny 80%. Cóż, plusów jest więcej a kasa to nie wszystko :)
Byłam dzisiaj w PINBie - zawiozłam dwa brakujące papiery plus pismo z prośbą o przedłużenie terminu złożenia ostatniego papierzyska, od geodety. Wniosek jest taki, że musimy napisać drugie pismo do Polbanku z kolejną prośbą o przesunięcie terminu. odbioru Cóż, taka lajfa. Kwiatka dziękczynnego do Inżynierii Ruchu nie zawiozłam, bo nie zdążyłam - w PINBie na korytarzu czekałam ponad pół godziny i musiałam prosto stamtąd do pracy wracać. Bo teraz jestem w pracy - opiekę nad Zochaczem mam od jutra. A w poniedziałek i tak na chwilę do roboty przybiegnę - analizę płatności wydziergać i pensje puścić ;)
Diety brak. Chociaż dojrzałam do pewnych zmian: udaje mi się nie pijać chemicznych codziennie, nie pakuję już tyle słodyczy do paszczy (zamiast czekolady sięgam po jabłko, wiem - też cukry, ale bez tłuszczu ;)), wróciłam do zwyczaju picia dużej ilości herbatek (zielonych głównie, z żywą cytryną) i staram się nie jeść za późno. Chociaż zdarza mi się i w nocy zleźć na dół i szarpnąć kabanosa albo trufelkę, mea culpa.
Ćwiczenia, hmmm... Wróciłam do brzuszków, zanim mnie przykurczem szyjnym nie pokarało. Dzisiaj rano w sumie już mogłam znów dziergać, ale. No właśnie - ale :) Noc mieliśmy z Maćkiem w plecy i ani chęci nie miałam na te brzuszki ani przesadnego zapału. Może wieczorem, zobaczę.
Dobra, Kochani - ja tu pitu pitu a mogłabym na ten przykład sprawozdania wyszlifować. Bo CIT juz wydziergany, podpisany i nawet przelew przygotowałam, o!
Buziaki środowe.
aneczka102
25 marca 2010, 09:02jejku, w takim razie ZDROWIA całej waszej rodzinie życzę!!! I Jeszcze trochę ZDROWIA!!
gachew
25 marca 2010, 06:57nam sie dzieciaki pochorują, ale jak sama napisałaś sa "plusy dodatnie" tej sytuacji. Oby Mała szybko wróciła do zrowia i byście razem fajnie spędziły ten czas... p.s. trufelek-mnnnnnnnnnniam :)))). Pozdrawiam ciepło
Koncowa
24 marca 2010, 21:43no i masz maść majerankową pod nosek? Ulgę przynosi, moja pani Gosia miesza Kai z kremem bambino porcyjkę żeby delikatniejsze było. Zwolnienie fajna rzecz, wypoczniesz, posiedzisz z Malonkiem :), ja czasem lubie takie zadomowienie.
kilarka2
24 marca 2010, 19:02no to dzielnie się opiekuj Zochaczem i uściskaj tego pisatego pomagacza :D :*
Nattina
24 marca 2010, 18:36oklepuj ją, umiesz prawda? nawilżaj powietrze to oczywiste.I pewnie woli na rekach niz w łożeczku, wiec noś- trzymaj się!
LondonCity
24 marca 2010, 16:50ze malej sie poprawi w szybkim tempie. A swoja droga to popatrz na "dobre strony" zlej sytuacji. Przynajmniej mozesz zostac z dzieckiem w domu. W UK nie przysluguje mi zadne chorobowe na dziecko, jesli dziecko byloby chore to.... w sumie nie wiem co moglabym zrobic... Nic....moglabym wziac urlop bezplatny ktorego pracodawca moglby mi odmowic a tak poza tym to NIC. Moglabym sama udawac chora ale przysluguje mi tylko 10 dni platnego chorobowego a jesli zachoruje dluzej ... - to mam pecha bo nikt mi nie zaplaci. Tak wiec chwal RP za 80% placy bo moze byc gorzej. Ale najlepiej niech Zoska nie choruje i sprawa z glowy. Pozdrawiam
kamila19851
24 marca 2010, 16:22Zdrówka życzę
aganarczu
24 marca 2010, 15:22hmmm to niestety pozostaje oczyszczanie nosa sila.... skakanka tez fajna rzecz ale moj sznowny malzonek to juz by totalnie nerwicy dostal gdybym mu skakala nad glowa. Wczoraj sie czepial, ze mu hulahop przeciag robi.
aganarczu
24 marca 2010, 15:13powiem tak - uzywam tego od zawsze. Mlody jak nie moze sie dobrze wysmarkac to tez chce by mu oczyscic nos Frida (heheheh wtedy uzywam najnizszej sily ssacej odkurzacza). Jesli bedziesz malutkiej czesto oczyszczac nosek to i kaszel sie zmniejszy.
aganarczu
24 marca 2010, 15:08Masz cos takiego? http://www.sklep-dla-dzieci.com.pl/aspirator-nosa-nose-frida-malenstwa-p-694.html?osCsid=70f81b10e966d22de78217f6f08589d4