Witam serdecznie wszystkich !
Dopiero niedawno natrafiłem na vitalia.pl, przejrzałem kilkanaście pamiętników, aż w końcu postanowiłem także samemu podzielić się swoją historią. Być może jakimś nieopisanym,cudownym zbiegiem okoliczności ktoś natrafi na ten wpis i pomyśli że jemu też się uda,że jest to możliwe. Powiedzmy sobie szczerze zawsze byłem grubiutki,oczywiście tłumaczyłem to sobie na milion sposobów, a to że taki dobrobyt w domu,a to że lubię jeść,a to że geny, a to że mam grube kości i ważą pewnie z 50 kg(przypominam że faktyczna waga to koło 10 :P)Krótko mówiąc oszukiwanie samego siebie.Dwa lata temu podjąłem 1 próbę zrzucenia balastu,odchudzanie trwało 3 miesiące i z wagi 105 zjechałem do 93. Po 3 miesiącach zapał się skończył, dieta się skończyła i waga zaczęła narastać. W czerwcu tego roku waga pokazała 113,7. To była liczba, która dała poważnie do myślenia i zapadła decyzja o odchudzaniu, dużym odchudzaniu. Takim mądrym,długofalowym , aby nie zaznać na własnym organizmie zjawiska jo-jo. I tak oto 2 czerwca ruszyła dieta która trwa do dzisiaj. Wymagało to całkowitej zmiany nawyków żywieniowych oraz tego co się je oraz czytania etykiet- ( nauki organizmu że śniadanie o 8 da się zjeść, a 14 to raczej nieodpowiednia godzina na 1 posiłek dnia. Dokonałem też wielkiego odkrycia że bez słodyczy,napojów gazowanych, energetyków,fastfoodów i innych ciekawych rzeczy człowiek jest w stanie przeżyć ! :D ) Zaopatrzyłem się także w ogrom wiedzy internetowej na temat odchudzania i odżywiania.Dietę ułożyłem sobie sam. Waga sukcesywnie spadała z tygodnia na tydzień,raz wolniej raz szybciej. Dzisiaj jestem na poziomie 83,5 a więc zgubiłem (po 5 miesiącach) już 30,2 kg. Sporo ale walka o lepszego siebie cały czas jeszcze trwa. Wymagało to wiele wytrwałości,silnej woli oraz unikania pokus.Był cel i trzeba go było zrealizować. Oczywiście zdarzały się cięższe dni,czasem kilka pod rząd, czasami zdarzały się nieplanowane grzeszki, a czasem nawet grzechy żywieniowe, ale cały czas zmierzałem do celu.To teraz trochę o aktualnych komplikacjach, mam jakiś uraz do sportu, przez te 5 miesięcy diety sport gościł w moim życiu może 1-1,5 miesiąca.Teraz nie mogę się zebrać do większego wysiłku, ćwiczę trochę w domu i spaceruje.Kolejny problem to coraz więcej produktów ląduje na mojej liście pt "jak tylko o nich pomyślę mam odruch wymiotny" :P Na tej zaszczytnej liście są już- mix sałat,jogurt grecki,jogurt naturalny,kurczak wędzony,twaróg,serek wiejski i jeszcze parę kolejnych pretenduję. Szukam nowych potraw,przepisów,inspiracji. Jeżeli ktoś tu dotarł to biję pokłony,notka rozrosła się do rozmiarów mego brzucha przed odchudzaniem :P. Czas zatem kończyć, jeżeli ktoś miałby jakiekolwiek pytania, pomysły czy sugestie zapraszam do kontaktu i wymiany doświadczeń, jeżeli będzie jakiekolwiek zainteresowanie postaram się pisać kolejne notki, gdyż powyższy opis jest mocno skondensowany i zdaję sobie sprawę że nie zawiera wielu informacji.Ahaaaa i jeszcze jedno, do odchudzania na prawdę nie jest wam potrzebny złoty karnet na najlepszą siłownię w mieście, nie jest wam potrzebny najnowszy model butów,nie jest wam potrzebny indywidualny trener, nie jest wam potrzebny dietetyk czy firma cateringowa. Oczywiście to wszystko może się przydać ale nie zastąpi wam jednego-prawdziwej chęci zmiany swojego życia...
Pozdrawiam ;)
M.
MamaMaxa
9 listopada 2015, 20:19Faceci sa mniej skompkikowani i mam wrazenie ze jest Wam latwiej. Moj Maz tez jest tego swietnym przykladem-postanowil schudnac,zmkenil nawyki i powoli do przodu;) a baby jak baby,czytaja,kombinuja,planuja,rezygnuja k tak w kolo...
macieklink
10 listopada 2015, 07:47Faktycznie wg.badań amerykańskich naukowców facetom łatwiej chudnąć (oczywiście uogólniając)
pozorskp
9 listopada 2015, 14:37To prawda, że jesteś ogromnym motywatorem :) Bynajmniej dla mnie :)
kobieta_po_przejsciach
9 listopada 2015, 13:15Brawo!!
DARMAA
9 listopada 2015, 12:07No jestem pod wrażeniem 30 kg w 5 miesięcy! Mnie to zajęło rok.Ale mogę dziś mówić o małym sukcesie bo utrzymuję wagę 5 lat. Też mam wstręt do serków wiejskich i kurczaków a zwłaszcza do piersi z kurczaka jakiś duszonych czy gotowanych. Jedno w tym nie jest pocieszające że schudnięcie to dopiero początek Twojej drogi bo nie jest tak trudno schudnąć jak potem tę wagę utrzymać,wiem to z własnego doświadczenia! Życzę Ci powodzenia w tej drodze! A może wstawisz jakieś zdjęcie to jest bardzo motywujące.Pozdrawiam!
macieklink
9 listopada 2015, 12:53WOW, wielkie gratulacje,Mega sukces! Wiem że to dopiero połowa drogi, trzeba jeszcze bezpiecznie wyjść z tej diety i potem utrzymać wagę.Słyszałem już parę razy że za szybko,ale cóż płakał nie będę, skupiam się na przyszłości i pilnowaniu tego co mam.Apropo zdjęć-strasznie nieprofesjonalnie do tego podszedłem, nie było zdjęć co tydzień, pomiarów obwodów i takich tam.Nie pomyślałem o tym ;/ Postaram się jednak coś sensownego złożyć.
Cornelle
9 listopada 2015, 11:46Super! Gratuluje! Niesamowite :) To co Ty jesz jeśli nie te serki i kurczaczki? :)
macieklink
9 listopada 2015, 12:48serki wymieniłem na jogurty naturalne,lecz te też już mi przestają smakować. Kurczak jest cały czas grany, ale zmieniam jego formę przygotowania.
fenytoina
9 listopada 2015, 08:06Gratulacje! fajnie sie to czyta, czekam na kolejne wpisy, chętnie się dowiem czegoś więcej o tym jak to zrobiłeś ;)
Nataliah1
8 listopada 2015, 21:20Gratuluję :) Fajnie wiedzieć, że ktoś jeszcze oprócz mnie ma odruch wymiotny jak widzi serek wiejski ;)
BeataSKOK
8 listopada 2015, 20:30Gratuluję. Pisz częściej podbudowujesz innych
macieklink
8 listopada 2015, 20:37Taki też był zamysł tej notki,nawet "zwykły Kowalski" jeśli chce może coś ze sobą zrobić.
Jelly2015
8 listopada 2015, 18:34Wielkie gratulacje tacy ludzie jak ty dają największą motywacje,nie dość że młody chłopak to potrafi to odpowiednio przekazać dzięki.Mam nadzieje że będziesz częściej tu pisał:)
macieklink
8 listopada 2015, 20:34Dzięki ;) Tak mam nadzieję że będę tutaj bywał.
Bleuets
8 listopada 2015, 17:45GRAAAATULAAACJE !< wyobraź sobie, że wykrzykuję to śpiewnie kogucim głosem> Aż bije od Ciebie radość i pozytywna energia, człowiek sam chce się uśmiechnąć :) Brawo!
macieklink
8 listopada 2015, 20:33kogucim głosem.... może być ciekawie :P To prawda, ciekawa zależność człowieka mnie-radości więcej ;)
Bleuets
8 listopada 2015, 20:48No co, jeśli chodzi o łączenie wyrazów, to mam bogatą wyobraźnię xD Lżej na duszy, lżej na ciele, taka prawda :)
VegeSmak
8 listopada 2015, 16:25Wow, gratulacje :)
ticko
8 listopada 2015, 15:43ja już też mam listę produktów na których myśl mam odruch wymiotny (ale przed dietą je lubiłam) : pulpety, twaróg, ryba wędzona,
macieklink
8 listopada 2015, 16:31Mam nadzieje, że na te znienawidzone jeszcze apetyt kiedyś wróci.
saphira1
8 listopada 2015, 15:36Super sobie poradziłeś, moje ukłony !
macieklink
8 listopada 2015, 16:31;)
Dobranoc
8 listopada 2015, 14:53Moje wielkie gratulacje, brawo. :) Pewnie wyglądasz w tej chwili jak zupełnie inny facet! :D
macieklink
8 listopada 2015, 15:03Dzięki ;) no troszkę mnie ubyło :P
macieklink
9 listopada 2015, 11:18@Deksin- odpowiedź w kolejnym wpisie, który mam nadzieję niedługo spłodzić :P
orchidea24
8 listopada 2015, 13:24masz rację, dopóki sami sobie nie postawimy twardo celu - chcę schudnąć, zadbać o siebie, swoje zdrowie, wygląd to nikt nie będzie nam w stanie pomóc. A co do listy produktów, które wychodzą bokami - ja przez dłuższy okres czasu unikałam serka wiejskiego, tuńczyka, rukoli, kurczaka i jeszcze kilku pozycji, ale później zdałam sobie sprawę, że mam do dyspozycji tyle różnych mięs, zielska i innych produktów, których nigdy nie jadłam a warto byłoby ich spróbować, że w sumie problem rozwiązał, się sam :P jedyne czego nie mogę przeskoczyć to polubienie kaszy jaglanej - ale przemycam ją w zupach i sałatkach w niewielkich ilościach :D
macieklink
8 listopada 2015, 13:27dzięki za przypomnienie o tuńczyku, on też już się przejadł i to ostro :P Także cały czas staram się zmieniać menu i szukać nowych produktów.Jaglana również mi średnio podeszła,ale ostatnio zakochałem się w gryczanej :P
orchidea24
8 listopada 2015, 13:28ja bezgranicznie kocham kasze owsianą :) lubię też jęczmienną, a co do gryczanej to jem sporadycznie :)
macieklink
8 listopada 2015, 13:33owsianej nie próbowałem, jadłem jeszcze kuskus-całkiem smaczny.