Jeszcze raz dziękuję wszystkim za miłe słowa pod ostatnim wpisem, nie spodziewałem się takiego pozytywnego oddźwięku.Cieszy mnie ten feedback i motywuje do kolejnego wpisu.Na większość komentarzy chyba udało mi się odpowiedzieć.W komentarzach pojawiło się kilka zagadnień które chciałbym rozwinąć.
1.MOTYWACJA-Jedno jest pewne bez tego nic się nie uda. W chwili podejmowania decyzji o odchudzaniu miałem silną motywację wynikającą z chęci zmiany wyglądu,uczucie kiedy rzeczy rozmiaru XXL zaczynają Cię opinać jak folijka parówkę serio nie jest najprzyjemniejsze. Trochę jak w każdym uzależnieniu trzeba uświadomić sobie i powiedzieć głośno : Tak jestem otyły. Może i banalne ale tak naprawdę trudne. Sytuacje typu lustro czy robienie zdjęć też były smutne, sztuka wciągania brzucha opanowana do perfekcji, już nawet nie mogła sobie poradzić z oponą od Ursusa na moim brzuchu :P. Ponadto efekt zasapania po nawet prozaicznym i lekkim wysiłku, na pewno nie jest objawem zdrowym i pożądanym u kogoś w wieku 26 lat.Chciałem zmiany dla siebie, ale oczywiście i dla innych, każdy chyba lubi się czuć atrakcyjnie(tak jestem trochę próżny ;D)W trakcie odchudzania najlepszym motywatorem był każdy zgubiony kilogram.Czekałem na wtorek-dzień ważenia-jak dzieci na gwiazdkę. Po wyroku wagi humor najczęściej dopisywał i dawał kopa motywacji na kolejny tydzień.Cudowne uczucie wiedząc że wykonana praca przynosi efekty. W chwilach kryzysu warto także spojrzeć na zdjęcia siebie sprzed diety, i w chwili aktualnej; czy porównanie garderoby, a także samopoczucia.Chyba nie warto tracić tego czasu diety i zgubionych kg i się poddać
2.Tempo utraty wagi & zjadane kcal.
Jestem autorem swojej diety. Wiedze czerpałem z wielu przeczytanych poradników,artykułów. Z całą pewnością nie jest to super hiper dieta, w 100 % zbilansowana,aczkolwiek staram się. Jedno jest pewne przez cały okres tej diety nie stwierdziłem absolutnie żadnego negatywnego wpływu na moje zdrowie, ba mam wrażenie że czuję się dużo lepiej. Jedynym suplementem który brałem był Mg+B6, ale brałem to także przed dietą. Na początku rzeczywiście przeliczałem kcal bardzo dokładnie,zaprzyjaźniłem się z wagą kuchenną,czytałem dokładnie etykiety. Teraz już wiem ile kcal ma konkretna potrawa. Generalną zasadą było i jest spożywanie 1300-1500 kcal.Jem 4 posiłki dziennie.Oczywiście jeśli zdarzają się jakieś grzeszki ten bilans rośnie.Na początku ta dieta była bardziej rygorystyczna, teraz troszkę luźniejsza,ale w granicach rozsądku.Część uzna że za dużo,część że za mało. Powiem tak, żyję normalnie,siłę mam,czuje się ok,efekty są, więc uznaje że ilość ta jest odpowiednia dla mnie.Myślę że ilość kcal jest ściśle uzależniona od danej osoby i nie za bardzo ma sens odnoszenie tej wielkości do siebie.Początkowo waga spadała w tempie nawet 1.5-2kg, później normą był 1 kg na tydzień, następnie wystąpiło spowolnienie -około 2-3 tyg, w chwili obecnej wynosi znowu około 1kg/tydzień.Mam świadomość że teraz z pewnością zacznie to zwalniać.Przykładowe śniadanko uchwycone dzisiaj :
2 kromki razowca,chuda szynka z kurczaka,jajko,pomidor,kawa z mlekiem bez cukru.
Minusy utraty kg:
"Odchudzanie to jedyna gra w której wygrywa ten kto traci"
Pałlo Kołeljo
(wszystkich fanów Paulo Coelho przepraszam za obrazę mistrza)
1.Konieczność zmiany garderoby.Z niektórymi rzeczami trzeba się było już pożegnać bo nie dostosowały się do nowej wagi :P Z rozmiaru spodni 40/42 w tej chwili noszę 34. Wczoraj nabyłem drogą kupna sweter i okazało się że L da radę mnie obsłużyć, dotychczas były to xl a nawet xxl. Więc zmiany jak widać są spore. Kurdeeee właśnie dotarło do mnie że dla pań, które są tu w większości wymiana garderoby to będzie mega plus :P Dla mnie tak średnio.O modzie generalnie myślę to samo co o sytuacji geopolitycznej Trynidadu i Tobago. Jest nieciekawa.
2.Zimnooooooooo. Okazuje się że te 30 kg tłuszczu,to był całkiem dobry zimowy płaszczyk. Fakt jest taki że nadejście chłodniejszych dni dało mi się we znaki, z ery zawsze mi ciepło, nastała era gdzie jest sweter. Z przeczytanych źródeł wynika, że to dość częste zjawisko,organizm musi się przestawić i dostosować do nowych warunków.
To chyba wszystko ważne żeby te plusy ujemne nie przysłoniły nam tych plusów dodatnich, jak mawiał klasyk.
Znowu się rozpisałem. Tradycyjnie zachęcam do komentarzy,pytań,opinii,hejtów. Autor oświadcza że wszelkie tzw. elementy satyryczne, czynione są w celu wywołania uśmiechu,i stanowią przerywnik, który ma na celu nie popadnięcie w sen zimowy przez czytającego. Mam świadomość że nie wszystkie są wysokich lotów,część to suchary,za okruszki na waszych klawiaturach nie przepraszam.
Dobrego dnia ;)
M.
megan292
12 listopada 2015, 14:22Wow, tak, to zdecydowanie dieta Twojego autorstwa... Szkoda, że dokształcając się w dziedzinie odżywiania nie trafiłeś na taki termin jak 'podstawowa przemiana materii". U Ciebie wynosi ona teraz 1900 kcal, a Ty jesz od 300 do 600 kcal mniej niż potrzeba człowiekowi takiemu jak Ty, żeby zaspokoić jego podstawowe zapotrzebowanie energetyczne, nie mówiąc już o jakimkolwiek ruchu. Robisz sobie dużą krzywdę, ale o tym przekonasz się pewnie za jakiś czas, teraz jesteś w euforii gubienia kilogramów (niekoniecznie tłuszczu) i z pewnością żadne racjonalne argumenty do Ciebie nie trafią. Niemniej jednak trzymam kciuki.
macieklink
12 listopada 2015, 15:17Szanowna Pani,a priori błędne założenie. Zapoznałem się.Proszę zauważyć, że opisuje swoje doświadczenia z odchudzania.Nigdzie nie twierdzę że wynalazłem cudowną dietę.Było takie pytanie o kcal,więc odpowiedziałem zaznaczając że to szalenie indywidualna wielkość. Cała moja dieta jest wielkim eksperymentem na sobie samym, który dotychczas przynosi w większości same korzyści, również te zdrowotne,mam na to papiery :P Dziękuję za opinię i troskę, doskonale zdaje sobie sprawę że moja dieta nie jest idealna. Jest to 1 krok, teraz planuje powolne i bezpieczne wychodzenie z niej. Logując się na forum liczyłem właśnie na takie racjonalne argumenty i opinię,czemu po raz kolejny tak negatywne założenie. Pozdrawiam i gratuluję I miejsca wśród weteranek bikini fitness.
megan292
12 listopada 2015, 19:19Szanowny Panie, dziękuję. Cieszę się, że nie twierdzisz, że wynalazłeś cudowną dietę i nie zachęcasz do odchudzania się Twoim sposobem, to licząc w ten sposób co Ty, na redukcji osoby o takich parametrach jak ja jadłyby po 800 kcal dziennie. Widzisz jakie to niedorzeczne? Tym bardziej nie rozumiem tego co robisz, skoro twierdzisz że wiesz jakie jest Twoje minimum energetyczne. Owszem, czasami lekarze zalecają takie drastyczne diety jak Twoja, ale tak się dzieje w sytuacji zagrożenia zdrowia lub życia z powodu otyłości, a w Twoim przypadku tak przecież nie było. Założę się, że mógłbyś spokojnie (i zdrowo) chudnąć rozsądnie zmniejszając ilość kcal, a nie tnąc ich na oślep. PPM to nie jest "szalenie indywidualna wielkość", to nie jest względne, to się liczy wzorem matematycznym i to dotyczy każdego człowieka, który jest zdrowy. I Twoja dieta z założenia nie może być nawet w 50% zdrowa i zbilansowana, skoro jesz o 50% za mało kcal dziennie. Słowo "głodówka" oraz "zdrowa" się wzajemnie wykluczają.
orchidea24
9 listopada 2015, 20:53wiesz z perspektywy kobiety "konieczność zmiany garderoby " nie jest minusem :P a co do ilości kcal w bilansie, to wszystko zależy też od tego jaki tryb życia prowadzisz :)
macieklink
10 listopada 2015, 07:49Po głębszych przemyśleniach też na to wpadłem :P No tryb życia właśnie niestety siedzący,choć staram się ciągle to zmienić.
orchidea24
10 listopada 2015, 07:51No to tryb życia mamy podobny :-)
VegeSmak
9 listopada 2015, 20:13Też jestem masłoholiczką, a jak nie mam masła leje oliwe na chleb ;). 1300-1500 strasznie mało, jak na faceta na dodatek, nie mówię, że nie działa, bo tyle zawsze zadziała na chudnięcie, ale...nie wiem wydaje mi się ryzykowne na dłuższą metę. Tak czy owak czekam na kolejny wpis, widać, że masz poczucie humoru :)
macieklink
10 listopada 2015, 07:51Tak jak mówię to chyba zależy od indywidualnych uwarunkowań,aczkolwiek zgadzam się że osoba pracująca 8h ciężko fizycznie,na 1500 kcal może mieć problemy.
Bleuets
9 listopada 2015, 16:03M., mój przyjacielu, a gdzie masło pod kanapkę? Chociaż maźnięcie, chociaż kawałeczek awokado, chociaż odrobineczka dobrego tłuszczyku, w którym rozpuszczą się witaminy?! Chętnie zobaczę, co wcinasz na różne posiłki, chociaż mogę przeżyć załamanie, kiedy okaże się, że jem więcej od Ciebie :D PS: Nienawidzę robić zakupów i szczerze płaczę nad każdą parą jeansów 38, które spadają mi z tyłka :( Nie wyrzucę ich, kocham je, wolę kupić pasek.
macieklink
9 listopada 2015, 16:52wiesz co nigdy nie używałem masła/margaryny. Tak wyszło. Zdrowe tłuszcze spożywam w postaci oliwy i ryb.Z czasem i dziurki w pasku się skończą :P
Bleuets
9 listopada 2015, 17:15Jestem masłoholikiem/ serkoholikiem, nie mogłabym zjeść suchej kanapki. Wątpię, żeby skończyły się dziurki, za dużo szamy w siebie wciskam :D
macieklink
9 listopada 2015, 19:07Ja jestem ewidentnie masłofobem :P
Bleuets
9 listopada 2015, 19:10Boję się wstawiać fotomenu, bo wyjdę na jakąś dzikuskę xD
kobieta_po_przejsciach
9 listopada 2015, 13:24Czekałam na kolejny wpis i z radością się go doczekałam i przeczytałam :) Zaraziłeś mnie pozytywnym podejściem do tego wszystkiego co zrobiłeś i o czym marzy każdy kto pragnie się dobrze czuć ze samym sobą. Spowodowałeś, że moje kolejne już podejście do odchudzania, będzie wielkim krokiem w dobrą stronę . Pozdrawiam i pisz dalej :)
macieklink
9 listopada 2015, 15:13Trzymam kciuki ;)