jemy.
ś. kanapki z chleba żytniego z pastą z dwóch jajek i kawałka kiełbasy węgierskiej.
II. smoothie z dwóch brzoskwiń i soku pomarańczowego. kwaśne, ale nie chcę dosładzać.
o. chińszczyzna. znów bez dodatku skrobiowego.
pk. sama nie wiem, na co mam ochotę. chyba będzie kakao i do tego jakaś kanapka.
deszcz uratował mnie przed bieganiem. ale bez obaw, nie spędziłam popołudnia na kanapie. pół godziny zasuwałam na rogatej bestii, aż pot ściekał na podłogę z nadgarstków. dzisiaj bolą łydki. xd
po jedenastej. odliczam minuty do drugiego śniadania.
boskiego dnia.
Shizaya
29 maja 2014, 20:21Tak... pogoda jest nieznośna. Raz za ciepło a zaraz potem za zimno.... Pozdrawiam i przyjemnego wieczorku życzę. ;)
Grubaska.Aneta
29 maja 2014, 11:50Deszczowo pogoda i rześkie powietrze między upałami tez jest wskazane;)
MozeszWiecej
29 maja 2014, 11:44Ciekawe czy kiedys dojdziemy do takiego momentu ze bedziemy tych minut dokladac???
NormaJeane
29 maja 2014, 11:16haha ja tez zawsze odliczam minuty:)