i pocieszyłam się łyżką masła orzechowego.
chcę się jakoś pozbierać. ale czuję się tak cholernie osamotniona w swoich poczynaniach. co z tego, że mam Lubego, jak on siedzi na drugim końcu Polski?
ech...
dziś.
ś. bułka żytnia z dwoma plastrami konserwy jakiejś, dużo natki pietruszki.
II. buła borsetto z owocami leśnymi.
o. rosół z warzywami pociachanymi w słupki. jeszcze więcej natki pietruszki.
pk. maślanka z sokiem malinowym.
słonecznego dnia.
dorciaw1980
12 lutego 2014, 22:15Taki placz oczyszcza. mam nadxieje, ze ci ulzylo :) A maslem orzechowym sie stukam dzisiaj z toba, wyjadlam resztki ze sloika
nigraja
12 lutego 2014, 17:38kochana nie daj się !! jak koś bede jutro na gg wieczorkiem kolo 19
snow...white
12 lutego 2014, 16:42cicho:) ja Cię tu będę wspierać jak się tylko da;) heh, moje nerki i reszta organów dadzą radę, gorsze rzeczy już musiały znosić, a jakoś restrykcyjnie tej diety do samego końca trzymać nie zamierzam, tylko na początku, później już mój własny autorski misz-masz, tylko bez udziału słodyczy i hektolitrów słodkich gazowanych napojów jak dotychczas;) ściskam:)