śniadanie: dwie parówki dobrej jakości, łyżka musztardy, piętka chleba pełnoziarnistego.
drugie śniadanie: w tabelce mam napisane, że budyń, ale nie chcę. zjem dwa jabłka.
obiad: zupa krem z pomidorów, grzanka czosnkowa.
poko: budyń?
wczoraj wyszłam z domu i postanowiłam pójść po szczoteczkę do zębów do Rossmanna dalszego niż zazwyczaj. zrobiłam zakupy i tak mnie naszło, by się przejść dalej. i za każdym osiągniętym punktem chciałam iść dalej. no i doszłam do Jubilata. a potem chciałam przejść całą Aleję Trzech Leszczów Wieszczów. jednakże roboty chodnikowe na Alei Mickiewicza uniemożliwiły mi dalszy spacer, więc wróciłam do domu. a i tak zrobiłam 7 km (wliczyłam kręcenie się po Jubilacie - 3 piętra po 1400 mkw oraz Starym Kleparzu).
no i tak wygląda trasa spaceru. ostrym różem poprawiłam GMapę, bo nie mogła przyjąć do wiadomości, że tamtędy da się przejść.
boru, boru. podniecają mnie działy z duperelkami dla domu. chyba pół godziny wybierałam cukiernicę dla matki. a potem piszczałam, widząc wybór rękawic kuchennych. a w Ikei to bym mogła zamieszkać.
wyjazd do Lubego 17 października, czyli za dwa tygodnie. aż się boję ważenia po powrocie. gdybym nie pojechała do niego w sierpniu, teraz ważyłabym około 85-7 kg. a ważę, ile ważę. i naprawdę muszę u niego jakiegoś krokodyla postawić przy lodówce i szafce z jedzeniem.
buziaczki.
karamka
4 października 2013, 11:34Gratuluje spaceru i życzę dużo motywacji, żeby krokodyl nie był potrzebny ;)
melolontha
3 października 2013, 16:43fajne są takie spacerki, tak tylko sobie chodzisz a później sprawdzasz i szok- że to aż taki dystans :) fajnie że jedziesz do lubego:)
cogitata
3 października 2013, 14:10a co dwycieczki to faktycznie kawał drogi ja bym myślała ze to więcej niz tylko 7km
cogitata
3 października 2013, 14:09Mieszkasz gdzieś koło ronda mogilskiego? Może kiedyś spotkamy sie na jakimś spacerze albo w paku wodnym albo na rowerach? Wprawdzie mieszkam trochę pod Krakowem ale do mogilskiego mam stosunkowo blisko:)