ojciec wrócił na wyspę wraz z moim smartfonem, bo zdjęcie simlocka z chińskiego cuda przerosło możliwości "specjalistów" w Polsce. na pocieszenie zostało mi 80 zł.
menu na dziś.
śniadanko: kawka z mleczkiem, bułeczka z jajeczkiem.
drugie śniadanko: jabłuszko, jabłuszko, jabłuszko pełne snu.
obiadek: domowy dietetyczny kebabik z bułeczką i sosikiem.
poko: soczek pomarańczowy, legion śliweczek.
Luby znów zaprasza mnie do siebie. tym razem pojadę z zaszytymi ustami z dziurką na słomkę, by móc przyjmować płyny. a on już planuje orgie spożywcze. i wysłał mi listę życzeń, gdzie można znaleźć takie atrakcje jak sałatka jarzynowa utopiona w majonezie, schabowe kotlety z konkretną panierką, mielone po mojemu, muffinki ultraczekoladowe i kilka innych absolutnie kalorycznych pozycji.
jutro podsumowanie września. zuo i majonez.
buziaczki.
melolontha
30 września 2013, 21:53już nie pamiętam jak smakuje majonez :) ale wiem że to zuo
Zaba.90
30 września 2013, 15:00zło :) hahahha dobre
ladybabol
30 września 2013, 12:45Luby nie zaprowadzi do zguby :)