fragment rozmowy z lubym. później mi to jeszcze przez godzinę wypominał.
ja: aśenawpierniczaam,luby: czego?
ja: pierogów ruskich.
on: ile?
ja (niewyraźnie): dziesięć.
on: usłyszałem "desant".
ja (płaczliwie): bo to był desant ruskich z latającego talerza.
i tym pozytywnym akcentem kończę kolejny dzień pracy nad sobą. dobranoc.
Agusia948
12 sierpnia 2013, 20:50hahahahha ;d dobranoc ;*
ladybabol
12 sierpnia 2013, 09:32hehe
furcek
11 sierpnia 2013, 23:04hahahaha;D Padłam! :D
tttrrr
11 sierpnia 2013, 22:57oj, ciezko się oprzec, jak ruskie atakuja :P